czwartek, 24 lutego 2011

Pan Boltz vs. ogłoszenia artystów na Heineken Open'er Festival 2011 - Starcie drugie

I wszystko jasne. Kolejnych 4 artystów dołączyło do openerowej puli. To było brytyjskie ogłoszenie, gdyż każden jeden ogłoszony artysta jest artystą brytyjskim.
Jeden z nich zawitał już kiedyś do Polszy. 3 pozostałych zawitają do nas po raz pierwszy.

Szef Alter Artu Mikołaj Ziółkowski kolejno ogłosił:

  • The Wombats - Lubię to! ;D
  • The Streets - słyszałem i szanuję (był już w Polszy)
  • Paolo Nutini - słyszałem i szanuję
  • Pulp - wstyd się przyznać, ale nie znam ;>
Bardzo korzystne ogłoszenie. Jestem na tak! Wombaty na cholernie duży plus ;]


Kolejne ogłoszenie w czwartek za tydzień. Do następnego ;)

[EDIT] Ziółek nawalił i nie było ogłoszenia.

CCC czyli Czwartkowy Cykl Coverowy XIV

W dzisiejszym Czwartkowym Cyklu Coverowym zabrzmi głos, który znajduje się w boltzowym Top 10 najlepszych wokali ever. Zaprawdę powiadam, że uwielbiam tego wokalistę i trzymam kciuki, żeby dalej się rozwijał. Mógłby nawet jakiś side-projekcik solowy strzelić. Nie mam nic przeciwko. O kim mowa? Mam na myśli Thomasa Smitha.
Tom Smith jest wokalistą, pianistą, gitarzystą i tekściarzem zespołu Editors.
Editorsi to jeden z zespołów, które z marszu zawładnęły boltzowymi uszętami i na dobre zadomowiły się w muzycznej czasoprzestrzeni Pana Boltza. Nie będę po raz setny przypominał, że w ich twórczości słychać wpływy Joy Division i Interpola. Przypominanie, a wręcz wypominanie im na każdym kroku, że wielce kopiują dokonania wyżej wymienionych jest cholernie męczące. Moim zdaniem Editorsi nie mają się czego wstydzić. Nie zagubili się w swoich inspiracjach i cały czas są sobą.

Chłopaki z Wielkiej Brytanii mają na koncie dwa bardzo dobre albumy i jeden troszkę słabszy. Debiut The Back Room i następca debiutu An End Has A Start zasługują na szczególną uwagę, z kolei najnowsza płyta In This Light and On This Evening jest odważnym zboczeniem z dotychczas obranej ścieżki przez co wielu fanów mogło być zawiedzionych. Przyznam, że ja też wolałem oblicze Editorsów z pierwszych dwóch płyt. Postawienie na trzecim albumie na syntezatorowo-elektroniczne brzmienie lat przeszłych troszkę mnie zawiodło, ale tak czy siak z ostatnim albumem również warto się zapoznać.

Dobra, teraz czas na cover. Razu pewnego, Brytyjczycy podjęli się nagrania akustycznej wersji kawałka zespołu Gorillaz - Feel Good Inc.. Efekt?
Cholernie zadowalający ;]

I jeszcze odrobina interakcji, bo interakcja jest zacna ;D
Pytanie Pana Boltza brzmi: Jaki kawałek z ich repertuaru udało im się wpleść w akustyczny cover Feel Good Inc.?

niedziela, 20 lutego 2011

Muzyczne newsy Pana Boltza - zapowiedź trzeciego posTroCKa

Dwóch młodych jegomościów z Wielkiej Brytanii - Spencer i Emilio. Pierwszy wydobywa dźwięki z gitary, drugi pełni rolę perkusisty. 7 marca w ramach cyklu "posTroCK" na kameralnej scenie Tarnogórskiego Centrum Kultury zaprezentuje swoje umiejętności dwuosobowy zespół Illness pochodzący z Brighton.

Recenzenci i krytycy prześcigają się z wymienianiem gatunków prezentowanych przez muzyczny tandem z Wielkiej Brytanii. Począwszy od noise-popu, math-rocka, lo-fi, garage rocka, a skończywszy na post-hardcorze. Jak widzicie Illness prezentuje solidny rozstrzał gatunkowy.
Skupmy się jednak na kilku cechach charakteryzujących muzyczne dokonania Brytyjczyków. W twórczości Illness nie znajdziecie wymuskanych, dopieszczonych do granic możliwości dźwięków. Duet z Brighton obrał zupełnie inny kierunek. Grają surowo (garażowe, głośne, brudne brzmienie zahaczające o gatunek muzyczny zwany lo-fi), konkretnie (dominują krótkie zazwyczaj dwuminutowe kompozycje) i w 100% instrumentalnie (brak wokali). Zjawiskom muzycznym takim jak Illness ciężko przypasować jeden konkretny, wykonywany gatunek. Z drugiej strony łatwo przykleić łatkę muzyki eksperymentalnej. Mamy tutaj do czynienia ze swoistą fuzją stylów. Niby to hałaśliwy pop, shoegaze jak kto woli, ale jednak z drugiej strony odrobina punkowości, minimalizmu lub skomplikowanego matematycznego rocka. Tak. Muzyka eksperymentalna dobrze opisuje ich twórczość.

Illness ma na swoim koncie dwa oficjalne wydawnictwa. W ubiegłym roku, a dokładniej 5 dnia miesiąca lipca 2010 wydali swoją pierwszą EPkę - Gifts From God EP. Zeszłoroczna EPka była tylko przedsmakiem najświeższej płyty długogrającej. W lutym 2011 na oficjalnej stronie internetowej zespołu Illness został udostępniony do pobrania za darmo ich debiutancki w pełni niezależny, wydany na własna rękę longplay. Grzechem byłoby nie skorzystać z takiej okazji. Ściągnąłem i się nie zawiodłem. Album Some Vagetable Waste wciąga. Jest tak jak napisałem na początku. Fuzja stylów. Bardzo korzystna mieszanka. Uważam, że jest to mieszanka, której warto doświadczyć na żywo. Projekty takie jak Illness najlepiej oceniać na podstawie koncertów. Pokaż mi jak grasz na żywo, powiem ci czy jesteś zacny. O stopniu zacności Anglików przekonamy się na własnej skórze już 7 marca w Tarnogórskim Centrum Kultury.


Próbka możliwości muzycznego duetu z UK. Otwierający album Some Vagetable Waste - Navigable Rivers

Navigable rivers by Illness

piątek, 18 lutego 2011

Nowy Radiohead - pierwszy singiel z "The King Of Limbs"

Radiogłowi potrafią zaskakiwać! Premiera nowej płyty "The King Of Limbs" miała odbyć się 19 lutego, a niespodziewanie album jest dostępny już dzień wcześniej - 18 lutego! Pliki muzyczne można nabyć na oficjalnej stronie Radiohead za 7 Euro.

No i mamy pierwszego singla z "The King Of Limbs" - Lotus Flower



G-e-n-i-a-l-n-y k-a-w-a-ł-e-k!!! Pan Boltz uskutecznia standing ovation!

Taniec Thoma Yorke'a w końcowej fazie przypomina mi nieco legendarny taniec epileptyczny Iana Curtisa z Joy Division ;>

czwartek, 17 lutego 2011

Pan Boltz vs. ogłoszenia artystów na Heineken Open'er Festival 2011 - Starcie pierwsze

Zimny news. Czym charakteryzuje się zimny news? Brakiem wypieków na twarzy, pulsem w normie i brakiem utrzymującego się przez dłuższą chwilę uśmiechu na twarzy. Tym razem Mikołaj Z. dorzucił do openerowej puli zacnych, ale nie ociekający zacnością wykonawców. Spodziewałem się jakiejś bomby, a tu raptem przyzwoita petardka.

Otóż 17 dnia miesiąca lutego, Mikołaj Ziółkowski dorzucił do openerowej puli kolejnych 4 wykonawców:

  • Abraham Inc.
  • - nie znam
  • Youssou N'Dour
  • - nie znam
  • Cut Copy
  • - coś tam słyszałem
  • M.I.A.
  • - coś tam słyszałem
 

poniedziałek, 14 lutego 2011

Muzyczne newsy Pana Boltza - Nowy album Radiohead tuż, tuż!

Wreszcie! Ni stąd ni zowąd Radiohead postanowił ogłosić, że 19 lutego 2011 będzie już dostępne ich nowe wydawnictwo - The King of Limbs. Póki co w wersji cyfrowej. Już teraz można skorzystać z pre-ordera na oficjalnej stronie internetowej Brytyjczyków.
Premiera "Newspaper Album" zawierającego mnóstwo obrazków i różnych artystycznych dzieł sztuki odbędzie się 9 maja 2011. Obok wcześniejszego udostępnienia za "co łaska" albumu In Rainbows, "Gazetowy Album" jest kolejnym oryginalnym przedsięwzięciem, którego autorstwem są Radiogłowi . Czegoś takiego wcześniej (chyba) nie było. Niewątpliwie będzie to prawdziwa gratka dla fanów Radiogłowych.


Zjawiskowy Reckoner z ostatniej płyty Radiohead z 2007 roku - In Rainbows

niedziela, 13 lutego 2011

TeVałeNowskie spoty

TeVałeNowskie spoty promocyjne ramówek są zacne. Pod względem muzycznym. Zauważyłem tendencję do ciekawych wyborów tła muzycznego. Zaczęło się jesienią 2008 od Imogen Heap i kompozycji Just For Now (miodzio!). Ale może sporządzę listę by lepiej zobrazować jak to po kolei szło ;D Otóż:


  • Jesień 2008: Imogen Heap - Just For Now
  • Wiosna 2009: Lenka - The Show
  • Jesień 2009: Regina Spektor - Two Birds
  • Wiosna 2010:  Modest Mouse - Dashboard
  • Jesień 2010: Delphic - Clarion Call
  • Wiosna 2011: Vampire Weekend - Run 
  •  
     
Pragnę zwrócić szczególną uwagę na najnowszą, ostatnią pozycję ;)
Dzisiaj zdarzyło się, że dorwałem się do pilota. Poczuwszy się jak pan i władca, dzierżąc pilota rozpocząłem z dumą skakać po kanałach. Jako że posiadam zawrotną ilość 6 kanałów telewizyjnych (nie licząc czeskich i słowackich(?)) miałem kuuuupę roboty. Przeskakałem wszystkie 6 kanałów wte i wewte. Nuda. Aż w końcu natrafiłem na coś muzycznie interesującego. Nowy spot ramówki TVNu na wiosnę 2011. Coś mi tam znajomo świergoliło. Znajomo brzmiącym kawałkiem okazał się utwór Vampire Weekend, Run.
Jest dobrze. Niechaj większe grono ludzi pozna zjawiskowy zespół za jaki uważam formację Nowojorczyków. Kawałek zamieszczony w reklamówce na pewno przyciągnie grono nowych fanów.
Z wampirami nie jestem za pan brat. Nie kumam tego całego wampirzego fenomenu. Ale! Ten wampirzy fenomen muzyczny kupuję w całości! Vampire Weekend zasługują na wyrazy uznania i wręcz nie godzi się ich nie znać ;>
Vampire Weekend mają na koncie dwa albumy. Rewelacyjny debiutancki self titled i zeszłoroczną, równie dobrą płytę Contra.

Swoją drogą jak obejrzycie sobie reklamówkę ramówki TVNu napiszcie mi czy nie kojarzy Wam się ona przypadkiem z fantastycznym teledyskiem pewnego zespołu na "O" ;) Zespół na "O" który, mam na myśli jest specem od zapadających w pamięć wideoklipów.
Jestem ciekaw czy Wy też zauważyliście podobieństwo.

Ramówkowe Run z drugiej płyty.

piątek, 11 lutego 2011

Pokłońcie się nad dziełem doskonałym - Silent Alarm

Wspominałem kiedyś, że uwielbiam Bloc Party? No pewnie, że wspominałem ;D Gdzieżbym śmiał nie wspomnieć. O TAKICH smerfastycznych zespołach powinno się raz na jakiś czas mówić. Nawet jak Ty, ludziu, który to czytasz nie znasz brytyjskiego Bloc Party to może dzięki mojemu wpisowi zakręcisz się wokół nich, bo kurczę wiele Cię omija.
Nieważne, że już nie istnieją (albo mają chwilowy kryzys, whatever. Sam już nie wiem na czym stanęło. W każdym razie nie koncertują i nie nagrywają nic nowego), nieważne, że ich ostatnia, trzecia płyta była malutkim potknięciem, ważne, że zostawili po sobie wyśmienity debiutancki album!
Kocham wracać do genialnych płyt. O, tak! Miło jest żyć z myślą, że gdzieś tam zawsze czeka przesłuchany setki razy album, pewniak, przy którym mordka się śmieje. Powiedz przy Panu Boltzu hasło Silent Alarm, a masz jak w banku, że na jego twarzy zagości uśmiech.
Tak jak już napomknąłem sprawcą moich ochów i achów jest pierwsze dziecko Bloc Party, czyli Silent Alarm. Ktoś powie: "Boltzu odgrzewa stare kotlety". Oj, nie ktosiu. Boltzu przypomina, że jest taki album, który aspiruje do miana istnego opus magnum muzyki alternatywnej.

13. 13 genialnych kawałków. Począwszy od longplejowego otwieracza Like Eating Glass do zamykającego album Compliments. Kupuję je wszystkie. Mamy smakowite, soczyste gitarowe zagrywki Russella Lissacka i Kelego Okereke, mamy jednego z najinteligentniejszych muzycznie perkusistów na świecie Matta Tonga, mamy również pulsujący bass z najwyższej półki i odpowiedzialnego za niego Gordona Moakesa. Warto zwrócić uwagę na teksty. Życiowe, a jakże. Hymny młodzieży? A niech stracę. Nazwijmy je hymnami młodzieży. Wokal Kele Okereke też jest dość niczego sobie.
Przebojowość, niebanalność, szczerość. Jeszcze kupa innych słów podkreślających zjawiskowość tego albumu. Skupisko wprawiających w stan ciarzastości kawałków. Nawet po sześciu latach brzmią cholernie świeżo. Silent Alarm miał swoją premierę w 2005 roku.
Moja koleżanka zauważyła, że ten Silent Alarm najlepiej smakuje w wersji loud. Podpisuję się pod tym stwierdzeniem obiema rękami (lewą ręką będzie koślawo, bo koślawo, ale zawsze ;D)

Polecam,
Wasz Boltz


czwartek, 10 lutego 2011

CCC czyli Czwartkowy Cykl Coverowy XIII

6 lutego kopnął w kalendarz jeden z najlepszych wirtuozów gitary na świecie. W wieku 58 lat odszedł od nas Gary Moore. Kto nie zna kawałka Still Got the Blues? Bez kitu, zacny utwór. Gitarzysta pochodzący z Belfastu dorzucał swoje przysłowiowe 3 grosze do legendarnego zespołu Thin Lizzy. Gitara wiodąca spoczywała w jego rękach.
Jeśli mówimy już o Thin Lizzy mam dla Was dzisiaj cover tradycyjnej irlandzkiej piosenki, która dzięki Irlandzkim hardrockowcom nabrała większej popularności. Ale to jeszcze nic. Piosenka Whiskey in the Jar doczekała się jeszcze jednej wersji. Wersji, której poświęcam trzynasty Czwartkowy Cykl Coverowy.

Cover Metalliki był dla mnie w pewnym stopniu przełomowy. Był to cover przy, którym Pan Boltz po raz pierwszy postanowił wkroczyć w wir tańca pogo i szalonego aktu potrząsania głową zwanego headbangingiem. Wierzcie mi pamiętam to jakby to było wczoraj. Przez tydzień liczyłem siniaki na całej powierzchni boltzowego ciała i doprowadzałem do pionu głowę, gdyż przemęczone mięśnie odmawiały posłuszeństwa i głowa leciała to tu to tam ;D

Odkurzony, tradycyjny irlandzki motyw w wersji zespołu Metallica brzmi następująco. Przed Wami Whiskey in the Jar!

wtorek, 8 lutego 2011

Math-rockowe post-rocki - The Edmund Fitzgerald

Dzisiaj postanowiłem wspomnieć o zespole, w którym dwójka obecnych członków Foals stawiała pierwsze muzyczne kroki. Yannis Philippakis i Jack Bevan - dwa filary brytyjskiego Foals wraz z koleżanką Liną Simon poczęli muzykować pod szyldem The Edmund Fitzgerald. Okazuje się, że Yannis i Jack w przeszłości sadzili niezłe math-rockowe post-rocki ;D Niekiedy nawet z soczystym gitarowym pierdzielnięciem.
Musimy sobie powiedzieć jasno. Nie jest to jakieś górnolotne granie. Nie spodziewajmy się po twórczości TEF nie wiadomo czego. Ale nie ulega wątpliwości, że projekt The Edmund Fitzgerald to pozycja dla każdego jednego fana Foalsów.

Jeszcze nawiązując do post-rockowych klimatów. Moim skromnym zdaniem jednak coś w tym jest. Naleciałości post-rockowe niekiedy uwidaczniają się nawet w twórczości Foals. Niektóre kawałki z drugiej płyty Total Life Forever ewidentnie nawiązują do post-rockowej stylistyki np. taka Spanish Sahara, albo b-side'y w postaci A Song For You lub świeższego The Forked Road. Czynnik post-rockowy słyszany gołym uchem.

Tak kiedyś Yannis z Jackiem i koleżanką Liną sobie pogrywali:

niedziela, 6 lutego 2011

Pan Boltz i Open'er 2011

Wszystko wskazuje na to, że jak Bozia da zdrówko to Open'er 2011 będzie jednak kompatybilną częścią boltzowej, muzycznej czasoprzestrzeni. Wiąże się to z olbrzymią ilością wyrzeczeń i kolejnym zaciśnięciem pasa, ale dla takiego eventu - warto. Czemu by nie spełnić swoich marzeń? Czemu by nie usłyszeć live muzyków, którym zawdzięczam wielokrotny stan ciarzastości? Czemu by nie rzucić się w muzyczny wir i dać otoczyć się z każdej strony muzyką graną na żywo? Czemu by nie doprowadzić do sytuacji, w której artyści oglądani na zdjęciach i znani głównie z wywiadów pisanych będą na wyciągnięcie ręki?

Niech każdy odpowie sobie we własnym zakresie na powyższe pytania. Ja traktuję je jako pytania retoryczne ;)

W świetle zaistniałej sytuacji będę informował na bieżąco o artystach ogłaszonych przez Mikołaja Ziółkowskiego i będziemy mogli na świeżo o nich dywagować.

Artyści, których dotychczas ogłoszono:
  • Coldplay
  • Caribou
  • Foals (!!!!! ;D)
  • Fat Freddy's Drop
  • Hurts
  • Primus
  • D4D
  • Paristetris


Nie miałbym nic przeciwko gdyby do tego grona dołączyli...



Queens of the Stone Age!!

czwartek, 3 lutego 2011

CCC czyli Czwartkowy Cykl Coverowy XII

Czwartkowy Cykl Coverowy odsłona 12. Bez żadnego pitu-pitu ani nawet sratatata. Do dzieła.
Nazwijmy to kontynuacją wpisu o siostrach Söderberg. W tym tygodniu młode Szwedki ewidentnie zawładnęły muzyczną czasoprzestrzenią Pana Boltza. Nie mogłem nie wykorzystać okazji do zamieszczenia ich wyśmienitego covera. Dziewczyny postanowiły zrobić prezent folkowym gigantom ze Seattle, chłopakom z Fleet Foxes. Moim skromnym zdaniem nieco ich zawstydziły, bo ich wersja zdaje się być o wiele korzystniejsza od oryginału. No, ale ja mam fizia na temat dwugłosów i harmonii, także obiektywność schodzi na drugi plan ;D

Nic więcej nie jestem w stanie napisać, bo...FOALSI ZAGRAJĄ NA OPENERZE!! Myślami jestem zupełnie gdzie indziej ;P


środa, 2 lutego 2011

Muzyczne newsy Pana Boltza - Żegnajcie The White Stripes

Wiedziałem, że ten dzień przyniesie jakąś nieprzyjemną nowinę! Czułem to! Cosik wisiało w powietrzu. Przeczucie mnie nie myliło.
Jedyna dobra wiadomość to to, że dziś Dzień Świstaka. Świstak nie zobaczył swojego cienia, czyli wiosna raz dwa się pojawi. To zacna nowina. Wiosna jest fajna, wiadomo. Ale na tym kończymy dobre nowiny i przechodzimy do niefartownych wieści.

Mam dla Was hiobową wieść. Z przykrością informuję, że z dniem dzisiejszym zespół The White Stripes zakończył swoją działalność. Jack i Meg wydali oświadczenie, w którym ogłosili rozpad bandu i co za tym idzie nie ujrzymy już nowej płyty ani występów White'ów na żywo. Stwierdzili, że jest mnóstwo powodów podjęcia tej decyzji. Jednak najważniejsze jest dla nich, abyśmy zapamiętali ich takimi jakimi byli przez cały czas, abyśmy zapamiętali ich za piękno i unikalność ich formy sztuki.
Pełną treść oświadczenia można znaleźć na oficjalnej stronie wytwórni płytowej Jacka White'a, Third Man Records.


Zapamiętajmy ich i doceniajmy ich wielki wkład w muzykę rockową.
Pan Boltz pragnie podziękować za wszystkie piękne chwile spędzone przy twórczości The White Stripes. Muzyczny świat jest od dziś uboższy o jedną z największych rockowych kapel. R.I.P. The White Stripes...

wtorek, 1 lutego 2011

Siostry Söderberg

Nie no, mówię Wam. Ja to jednak kocham dwugłosy i harmonie wszelakie. Kocham również piękne piosenki. No i wiadomo, kocham ociekające zacnością niewiasty ;)
Wyszło z tego coś na kształt boltzowej spowiedzi, ale jak się domyślacie nie pojawia się ona bez powodu.

Wszystkie elementy boltzowego wyznania, spina jeden zespół ze Szwecji - First Aid Kit. Zespół dwuosobowy. Duet jak kto woli. Siostrzany duet.
Klara i Johanna Söderberg wykonują przepiękne, akustyczne, folkowe piosenki. Harmonie głosów dwóch młodych dam ze Sztokholmu przeszyły oblicze Pana Boltza na wylot. Umiejętne wykorzystanie talentu owocuje niesamowitymi melodiami i niepowtarzalnym klimatem.
Ależ one zakrzywiły moją muzyczną czasoprzestrzeń! Zaserwowały mi skok w magiczne, nieefekciarskie, naturalne, swojskie rejony muzyczne. Nazwa First Aid Kit zobowiązuje. Muzyka dziewczyn jest swoistym lekarstwem dla duszy.
Magia debiutu z 2010 roku The Big Black and The Blue udzieliła mi się w trymiga. Dopiero zaczynam przygodę z First Aid Kit, ale wydaje mi się... Wróć! Jestem przekonany, że dziewczyny na dobre znajdą sobie miejsce w mojej muzycznej czasoprzestrzeni.



Klara to brunetka, a Johanna jest blondynką. Johanna jest mmmmm...mega fest zacna ;D

Nie żegnamy się z First Aid Kit, bo jeszcze tutaj kiedyś zaglądną ;)