piątek, 28 grudnia 2012

Sekrety brzmienia Queens of the Stone Age

Króciutki post o Queens of the Stone Age. Jak już od jakiegoś czasu wiadomo nagrywają nową płytę (długo wyczekiwaną przez fanów na całym świecie). Bawią się przy tym przednio. 26 grudnia wrzucili na YouTube filmik Queens of the Stone Age - Secrets of the Sound, w którym możemy przyjrzeć się warunkom w jakim powstaje nowy materiał. Są też "wywiady" z członkami zespołu. Dlaczego wywiady w cudzysłowie? Całość ujęta jest w humorystycznym tonie. Zobaczcie sami. Ostrzegam, że musicie uaktywnić umiejętność znajomości języka angielskiego.


Powtórzę jeszcze, że całkiem świeżą informacją jest ogłoszenie Alter Artu potwierdzające wcześniejsze doniesienia o pojawieniu się Queens of the Stone Age w Polsce. Stoner rockowi mocarze są headlinerami Heineken Open'er Festival 2013 i 5 lipca zagrają w Gdyni. Ciekawe czy przyjadą z pieskiem ;D

środa, 26 grudnia 2012

Pan Boltz i Sound of 2013 (cz. 1)

Noworoczne muzyczne przepowiednie. Kto ze "świeżaków" zostanie ciepło przyjęty w muzycznym świecie? Przed nami kolejna edycja Sound of. Warto się nad nią pochylić. Szybciutka instrukcja obsługi wydarzenia. Najpierw mamy do wglądu longlistę tworzoną przez grupę cenionych krytyków, producentów, dziennikarzy muzycznych, prezenterów programów muzycznych, a ostatnio nawet blogerów. Byle kto listy nie tworzy. Stoją za nią spece z branży muzycznej. Longlista pojawia się w grudniu, a na początku stycznia ujawniana jest finałowa piątka w tym zwycięzca całej edycji. Zwycięża ten kto dostał najwięcej rekomendacji od ludzi siedzących w muzyce.
Jest coś na rzeczy z ideą Sound of. Np. w edycji Sound of 2008 wygrała Adele. Kto dziś nie zna Adele? W tej samej edycji w liście potencjalnych zwycięzców znalazł się zespół Foals, MGMT, Vampire Weekend. Sound of 2009 zawierał Lady Gagę, La Roux, Florence + The Machine. W Sound of 2010 wygrała Ellie Goulding a tuż za podium był bardzo popularny w Polsce zespół Hurts. Wiadomo, że nikt nie potrafi odczytać przyszłości, ale nazwy przewijające się przez Sound of nie są przypadkowe.
Z jakimi nazwami spotykamy się w Sound of 2013? Oto cała lista w kolejności alfabetycznej.
  1. A*M*E
  2. AlunaGeorge
  3. Angel Haze
  4. Arlissa
  5. CHVRCHES
  6. HAIM
  7. King Krule
  8. Kodaline
  9. Laura Mvula
  10. Little Green Cars
  11. Palma Violets
  12. Peace
  13. Savages
  14. The Weeknd
  15. Tom Odell
Bardzo mi przyjemnie, że o dwóch z wymienionych artystów jeszcze przed ogłoszeniem longlisty wspominałem w Muzycznej Czasoprzestrzeni Pana Boltza. King Krule znany też z pseudonimu Zoo Kid swoją zjawiskowością dorobił się posta pt.: Darkwave'owy trubadur. Młody muzyk w międzyczasie zdążył już nawet zawitać do naszej ojczyzny. Dostrzegłem również EPkę zespołu Peace. Chłopaki z Birmingham nagrali świetnie rokującą na przyszłość EPkę i nie dziwota, że znaleźli się na liście Sound of 2013. Siostrzany HAIM również przewinął mi się przez plejlistę. Miałem o tych paniach pisać, ale jakoś nic z tego nie wyszło. Co się odwlecze to nie uciecze. Napiszę teraz ;)
Od razu piszę, że w tym roku mamy mocną ekipę. Przesłuchałem utwory wymienionych artystów i naprawdę ciężko wytypować pierwszą piątkę. Podejmę się próby wytypowania najlepszych pięciu (moim skromnym, subiektywnym zdaniem) artystów. Moja finałowa piąteczka wygląda następująco. Kolejność ma znaczenie. Miejsce pierwsze to dla mnie numer jeden.

1. Peace - indie rocki z Birmingham. Dlaczego nr 1? Pokój jest najważniejszy ;D Nie no, wystarczy posłuchać ich EPki. Świetnie się zapowiadają. W pierwszej kolejności czekam na długograja tych panów z Wielkiej Brytanii.


2. King Krule znany też jako Zoo Kid. Pocałowany przez ogień młody jegomość z Wielkiej Brytanii. Jego prawdziwe imię i nazwisko to Archy Marshall. Ma tendencję do "nie wchodzenia" przy pierwszym odsłuchu. Dałem mu szansę i nie żałuję. Złoty chłopak eksperymentalnej muzyki. Dosłownie ;)


3. Este, Danielle i Alana Haim - siostrzana kapela z Los Angeles. Ostatnie miejsce na podium w moim rankingu zajmuje HAIM. Uległem czarowi tych pań. Wybaczcie. Jestem tylko mężczyzną. Grają indie pop z ukłonem w stronę muzyki lat 90'.


4. Tuż za podium widzę miejsce dla Palma Violets. Takich indie rockowych kapel jest na pęczki. Jednak widzę błysk w oku tych czterech chłopaków. Kawałki Palma Violets, które słyszałem zapadły w pamięć. Dodatkowo chętnie poskakałbym na ich gigu. Jak czytamy na stronie BBC ostatnio kawałek Best of Friends został NME's track of the year. Ich debiutancki album ma wyjść w lutym 2013.


5. Chciałbym zobaczyć w piątce londyński duet AlunaGeogre. Aluna i George (rocznik 1988) prezentują alternatywne RnB i trip-hop. Są wystarczająco zacni, żeby ostro namieszać w mojej plejliście. Ciepły wokal Aluny na wielki plus. Posłuchajcie.


Nie będę zaskoczony gdy w ostatecznej piątce, tej prawdziwej, która będzie ogłoszona w styczniu pojawi się The Weeknd. Prog-RnB w jego wykonaniu jest godne uwagi i ma dużo fanów. Kibicuję też CHVRCHES ze Szkocji. Lubię electro-popy, ale ostatnio mam przesyt. Pani z CHVRCHES cudownie śpiewa. Genialny wokal ma też Arlissa najbardziej znana duetu z raperem NASem. Niewystarczająco dobry wydaje mi się post-punkowy girlsband Savages. Wydaje się wtórny muzycznie. O! Jeszcze singer-songwriter Tom Odell. Do niego będzie wzdychać grono fanek. Muzycznie w porządku, ale nie ma rewelacji.
Jakie są Wasze typy? Zgadzacie się ze mną, czy może kompletnie gardzicie moim rankingiem? Może pominąłem jakiegoś pewniaka? Komentujcie proszę. Temat Sound of wróci w styczniu gdy ogłoszona zostanie finałowa piątka Sound of 2013.

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wesołości!

Dotarliśmy do miejsca gdzie znowu w kalendarzu zrobiło się czerwono. Oto Święta! Raz jeszcze życzymy sobie, żeby było wesoło i radośnie. Dochodzimy do momentu, że machinalnie na wszystko odpowiadamy: "wzajemnie". Wesołych Świąt. Wzajemnie. Radosnych Świąt. Wzajemnie. Podaj mi herbatę. Wzajemnie. Macie tak, że Wasza młodzieńcza radość świąteczna gdzieś się ulotniła? U siebie zauważyłem taką prawidłowość, że z roku na rok większa rutyna. Już nie ta radość co kiedyś, ale za to te potrawy! Ach! Kolacja wigilijna jest nie do pobicia. Nawet kompot z suszu zaczął mi smakować ;D
Trzymajcie się ciepło i weselcie się, bo zawsze znajdzie się coś co wywoła na twarzy uśmiech oraz przyczyni się do uwidocznienia zmarszczek mimicznych. Niech każdy znajdzie swoją radość!
Nie żebym coś sugerował, ale wiecie muzyka to sama frajda więc... ;)

Świąteczne pozdrowienia od Pana Boltza i nieśmiertelnego Lemmiego Kilmistera.


piątek, 21 grudnia 2012

Przedświąteczny gig w Yazzie - Mouga i Tape Reels

Koniec świata! Zanosiło się na to, że koncert Czesław Śpiewa w TCK będzie mym ostatnim w tym roku. Czesław "Bardzo ładnie" Śpiewa wraz ekipą zagrali jeden z najzacniejszych koncertów, na których byłem w roku 2012. Było z przysłowiowym jajem, było na serio, był niekwestionowany kunszt muzyczny. Mouga i Tape Reels zniweczyli moje plany. No i dobrze. Muzyki na żywo nigdy za wiele.
22 grudnia w Tarnowskich Górach w Yazz Clubie zagra czołówka tarnogórskiej sceny muzycznej. Potężne, miażdżące, majestatyczne trio post-hardcore'owe - Mouga oraz kipiący olbrzymim potencjałem generujący blues rockowe brzmienia, zwycięzcy konkursu dla młodych kapel zorganizowanego przez Europejskie Targi Muzyczne Gazety CJG - Tape Reels.
Jako pierwsi zagrają Tape Reels. Planowo mają rozpocząć o 19:30. Gęba się uśmiecha na myśl o ponownym wysłuchaniu kawałków z ich pierwszej EPki. 4 piosenki, a tyle frajdy.


Po nich wkroczy Mouga. Zapowiadają, że yazzowych włościach zaprezentowany będzie cały materiał z nadchodzącej płyty. Wieloetapowy proces nagrywania nowych piosenek na drugiego długograja Mougi ruszył z kopyta. Póki co 22 grudnia w Yazz Clubie będzie można sprawdzić jak świeże utwory sprawdzają się na żywo. Możliwość uczestnictwa w koncercie wiąże się z wydaniem 8 złotych polskich.


Oby do zobaczenia. Leczę właśnie grypsko gigant i nie wiem czy uda mi się pozbyć zbędnych wirusów na czas. W zapowiedzi założyłem wersję optymistyczną.

czwartek, 20 grudnia 2012

CCC czyli Czwartkowy Cykl Coverowy (Kristmas edyszyn)

Zasada jest prosta. Jak cover to tylko w czwartek. Nie ma zmiłuj. Uwzględniając fakt, że Święta za pasem to cover będzie tematyczny. Trochę przepraszam, że akurat ta piosenka. Wiem, że część ludzi alergicznie reaguje na Last Christmas Wham!. Zaczynają kichać, prychać, psioczyć, wychodzić z pomieszczenia, zatykają uszy i jakieś dziwne rytuały uskuteczniają. W sumie motyw oklepany niemiłosiernie. Bez tego kawałka nie ma świąt. Tak czy nie? Podobnie jak bez Kevina, który sprawia, że na złodzieju czapka gore. Muszę się jeszcze przyznać, że do dziś nie mogę się otrząsnąć po odsłuchu mashupu powstałego z dwóch hiciorów. Jest taki potwór, istne monstrum powstałe z kombinacji Last Christmas i za przeproszeniem Gangnam Style. Trauma...
17 grudnia w BBC 1 podczas Live Lounge The xx zaprezentowali swoją wersję Last Christmas. Sprawdźcie czy Wam podchodzi. Rzucili inne światło na ten track. W tym roku notowania Iksów radykalnie u mnie wzrosły (świetny gig na Open'erze i Coexist).
Dzisiejszy cover jest lekiem na moje skalane ucho (tym  mashupuem, co to o nim wcześniej mówiłem). Zaciera skazę i przywraca wiarę. Bo to święta! Radość! Urodziny Jezusa! Do syta, do dna i pospać można dłużej ;D



Zapomniałbym! The xx wracają do Polski. 14 maja zagrają na Torwarze w Warszawie. Bilety już w sprzedaży.

środa, 19 grudnia 2012

Chałupniczy twór z Phoenix

Ależ mi się cacko trafiło w chorobowym barłogu. 100% wyrób domowy, niczym syrop z cebuli na uporczywy kaszel. YUS (wymawiaj You-ss) to pseudonim artystyczny niezależnego amerykańskiego muzyka, który zowie się Youceff Kabal. Ma już na koncie debiutancki album. Wydany na własną rękę w 2010 roku LP Palms. Teraz wraca z nowym materiałem pod szyldem nowej wytwórni Manneken Records. Swojej własnej wytwórni warto dodać. Singiel Nowadays zapowiada drugiego długograja. YUS ma go udostępnić światu w 2013 roku. Nowadays zabiera nas w chilwave'owy trip osadzony w psychodeliczno-popowej konwencji. Jak na chałupniczy twór jest naprawdę przyzwoicie. Z resztą braki jakościowe zawsze można podpiąć pod lo-fi ;D Chłopak z Phoenix nieźle kombinuje. Myślę, że warto go obserwować. Polecam i trzymam kciuki, żeby reszta albumu pierwiastek zacności, który zawiera Nowadays.

czwartek, 13 grudnia 2012

Czwarty as z talii Heineken Open'er Festival 2013

W mroźnych, zimowych okolicznościach przyrody, 13 grudnia w Programie Alternatywnym pojawił się Mikołaj Ziółkowski. Tym samym już w grudniu znamy wszystkich 4. headlinerów Heineken Open'er Festival 2013. Tego jeszcze nie było, żeby tak wcześnie wyłożył najlepsze karty na stół.
Wcale nie dziwi mnie ogłoszenie Arctic Monkeys. Ani trochę. W końcu mamy zimę i co za tym idzie Arktyczne Małpy to odpowiednie małpy na odpowiednim miejscu (sucharowaty dżołk, nie mam dzisiaj dnia). Brytyjskie indie rocki spod ręki Arctic Monkeys zostały na tyle docenione, że ich autorzy zamkną wydarzenia na Scenie Głównej Open'era 2013 w czwartek 4 lipca. W środę o 22:00 zagra Blur, w czwartek Arctic Monkeys, w piątek Queens of the Stone Age, a w sobotę Kings of Leon. W tym roku dowodzenie przejmują zespoły gitarowe. Spodziewałem się różnorodnych headlinerów, ale tak na dobrą sprawę żadnego elektronicznego zespołu/projektu aktualnie koncertującego i zasługującego na miano heada ze świecą szukać. Dobry rock nie jest zły. Ależ wrócę poobijany w Open'era 2013 ;P Siniak na siniaku. Jak przy tym stać w miejscu? No jak? Arctic Monkeys z debiutu Whatever People Say I Am, That's What I'm Not - I Bet You Look Good on the Dancefloor

piątek, 7 grudnia 2012

Recka: Kamp! - Kamp! [2012]

Na okładce widzimy kwiat uformowany w charakterystyczny dla Kamp! trapezowy kształt. Kiedyś nawet znałem nazwę tego kwiatka... Jak sobie przypomnę to napiszę jak na niego mówią. Cóż, specem od kwiecia nie jestem, ale za to w temacie muzyki czuję się o wiele swobodniej.
Musieliśmy trochę poczekać na pierwszy longplej łódzkiego tria. Długi jak na dzisiejsze czasy odstęp czasowy między pierwszym nazwijmy to mniejszym wydawnictwem, a dużym. Dotychczas electro popowy projekt wydał dwie EPki (2009, 2011) i dwa single (2009, 2010). Aż w końcu nastał wielki dzień. Debiutancka płyta długogrająca. Czy warto było czekać?
Poranek. Słońce wyłaniające się zza horyzontu, lekki powiew wiatru, rosa błyszcząca na źdźbłach trawy i ptaszki kwilące na koronach drzew. Tak rozpoczyna się pierwszy longplej Kamp!. Dobry początek. Symbolika czegoś nowego. Oaxaca utwór otwierający album Kamp! zgrabnie przeistacza się w Cairo. Co tu dużo mówić. Cairo to utwór, który na swoim koncie chciałby mieć każdy electro popowy zespół. Bez dwóch zdań najjaśniejszy punkt debiutanckiej płyty Kamp!. Wstęp Can't you wait równie dobrze mógłby być żywcem wyciągnięty z openingu jakiegoś serialu z lat '80/'90. Zazwyczaj nie reaguję entuzjastycznie na dźwięk saksofonu. W Can't you wait wyciągam kciuk w górę, szczerzę zęby i co za tym idzie kupuję saksofon w całości. Sulk ni ziębi nie chłodzi, więc o nim rozpisywać się nie będę, ale za to Melt! Ach, ten Melt. Zapowiedziany, jako singiel numer dwa z debiutu. Piosenka, przy, której przypoci czoło nie jedna osoba, nie dwie, a całe tłumy ludzi. Piosenka rośnie w uszach. Co rusz nabiera większego kolorytu. Kolejne zacne przejście tym razem z Melt do Lux Lisbon, który wycisza na chwilę emocje poprzez delikatny snujący się rytm. W końcu przychodzi czas na następną dobrze znaną, osłuchaną petardę - Distance of the Modern Hearts. Ten kawałek równie dobrze mógłby być hitem w latach '80. Odsłuchując International Landscapes przychodzi mi na myśl porównanie z zespołem z OxforduTrophy Wife. Wokale, efekty ogólnie sama kompozycja iście trophywife'owa, a że lubię tą brytyjską kapelę to nie mam zastrzeżeń. Podobnie jak Cairo i Distance of the Modern Hearts piosenkę Heats znałem już wcześniej. Nie było elementu zaskoczenia. Chciałbym wyróżnić również New Frontier. Świeżynka. I to jaka! Rozbudowana popowa kompozycja. 7 minut z hakiem. Początek przypomina mi romans Editorsów z syntezatorami albo dokonania zespołu Kraftwerk. New Frontier to taki progresywny pop. Na koniec trio młodych muzyków zarezerwowało miejsce dla Sirocco, chillowego zwieńczenia prawie 50 minutowego debiutu Kamp! (też trochę trophywife'owy track). Na całej rozciągłości i długości albumu wielki szacunek za wokale. Nie ma fajerwerków, nie są spektakularne, ale trafiają w punkt. Świetnie komponują się z muzyką.
Na moje ucho i nic nie znaczące mniemanie Kamp! to polski towar eksportowy. Gdzie tkwi ich fenomen? Nie wiem. Nie odkrywają przecież muzycznej Ameryki. Może chodzi o to, że nie odkrywają, lecz umiejętnie przywołują. A to niewątpliwie jest duża sztuka. Zaprawdę miło jest przenieść się w zupełnie inną epokę muzyczną słuchając współczesnego zespołu. Trzymam kciuki za dalszy rozwój.

PS. Przypomniało mi się. Kwiat z okładki to anturium ;)

czwartek, 6 grudnia 2012

3. headliner Heineken Open'er Festival 2013 - Kings of Leon

Do Blur i Queens of the Stone Age dołączają Kings of Leon. 6 lipca zagrają na openerowej Scenie Głównej. Zaprawdę przedni prezent mikołajkowy. Co prawda już nie z taką emocją jak kiedyś, ale wiwatuję. Był czas, że KoL nie opuszczał plejlisty. Co by nie mówić odcisnęli duże piętno na Muzycznej Czasoprzestrzeni Pana Boltza. Czołówka ulubionych artystów, godziny poświęcone na eksplorację ich albumów. Nie mogę przepuścić okazji usłyszenia charakterystycznego wokalu Caleba na żywo. Cokolwiek nie byłoby w tym samym czasie na innej scenie zostaję na Mainie*.
Jeszcze w grudniu Pan Ziółkowski Mikołaj wpadnie do Programu Alternatywnego ogłosić 4. headlinera. Jakieś sugestie? ;>
Z  mojej ulubionej płyty Kings of Leon, czyli Because of the Times utwór Charmer.


Do zobaczenia Followillowie!

*No, chyba, że Foalsi się nałożą o ile będą ;P

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Foalsi kodują + Foalsi w TV

Foalsi kontynuują zabawę w kody. Na oficjalnej stronie brytyjskiego zespołu pojawił się napis FOALS, którym można manipulować. Gdy za pomocą strzałeczek odpowiednio ułożymy litery, bądź cyfry uzyskujemy dostęp do jakiejś fajności udostępnionej przez kapelę. Przed 5 listopada rozsiali po internecie kod HRCPT. Dzięki niemu mogliśmy zobaczyć okładkę nowego albumu oraz posłuchać zapętlonego motywu gitarowego. Jak się później okazało było to intro zaczerpnięte z kawałka Inhaler, czyli pierwszego singla z trzeciego albumu Holy Fire.
Tym razem można rzucić okiem na making of piosenki Inhaler zapowiadającej trzeciego długograja. Nie chodzi o making of teledysku, lecz o proces powstawania/nagrywania Inhaler w studiu. Kod dostępu: SKUNK.

Żeby nie rozbijać na dwa posty wątku traktującego o tym samym zespole do Muzycznej Czasoprzestrzeni dorzucam również nową lajfkę Foalsów. Zupełnie nowy track. Premierowe wykonanie piosenki My Number pochodzącej z płyty Holy Fire odbyło się 13 listopada w programie Later... with Jools Holland na kanale BBC 2. My Number okazuje się być zgoła odmienny niż Inhaler. Jest łagodniejszy, bardziej wymuskany. Zachowuje jednak funkową zadziorność. Ciekaw jestem jak będzie brzmieć wersja studyjna.
Sprawdźcie to! Poniżej jutjubowy filmik z My Number.