szykuje się wypad do Gdyni!
Zagrałem va banque. Mam świadomość, że inwestuję w niewiadomą. Dotychczas ujawniono 5 elementów składowych line-upu Open'era 2014. Trochę się zwiodłem, że nie ogłoszono jeszcze wszystkich 4 headlinerów, ale dokonałem inwestycji. Wietrzę wielu zacnych artystów czekających w kolejce na ogłoszenie. Będzie dobrze! ;)
Pozdrowienia śle,
Boltzczyński
PS. Do zobaczenia w Nowym Roku! Bawcie się dobrze w Sylwestra! Właśnie kończę swojego składaka sylwestrowego. Cały czas coś w nim zmieniam ;P
wtorek, 31 grudnia 2013
poniedziałek, 30 grudnia 2013
Oby dobry dzień!: Ásgeir
Za cholerę nie wiem jak się wymawia Ásgeir. Czy ktoś ze zgromadzonych ogarnia język islandzki?
Ásgeir Trausti Einarsson to młody człowiek z Islandii (92' rocznik) parający się tworzeniem muzyki. A, że pochodzi z wyspy z gejzerami i wulkanem, którego nazwy nie da się wymówić jest duże prawdopodobieństwo, że posiada talent muzyczny. Islandia ma patent na zacnych artystów.
Jak trafiłem na tegoż islandzkiego singer-songwritera? Przeglądałem sobie listę wydarzeń w pobliskim katowickim Kinotearze Rialto i 28 marca trafiłem na koncert Ásgeira. Nie byłbym Panem Boltzem gdybym nie sprawdził kto zacz. Miałem nosa.
Z tego, co czytam mimo młodego wieku Ásgeir jest cenionym artystą w Islandii. Okoliczności sprawiły, że zaczyna również karierę europejską. Krążek In the Silence to angielska wersja wydanego w 2012 albumu (kopiuj-wklej) Dýrð í dauðaþögn. Jestem w trakcie przesłuchiwania In the Silence. Pozwolicie, że na razie nie wypowiem się o tym wydawnictwie. Puszczę tylko wirtualne oczko aprobaty, o takie: ;) i pokażę Wam jeden z elementów składowych tejże płyty, którym jaram się niczym koksowniki w krajach gdzie teraz jest minus 40 stopni.
W dzisiejszym porannym wpisie z radością umieszczam utwór King And Cross. Robię wszystko, żeby powstrzymywać się od śpiewania w refrenie. Nie chcę uronić ani nutki. Wiele mnie to kosztuje, żeby nie wtórować islandzkiemu songwriterowi. Mocarny refren.
Bardzo polecam i życzę oby dobrego dnia ;)
Ásgeir Trausti Einarsson to młody człowiek z Islandii (92' rocznik) parający się tworzeniem muzyki. A, że pochodzi z wyspy z gejzerami i wulkanem, którego nazwy nie da się wymówić jest duże prawdopodobieństwo, że posiada talent muzyczny. Islandia ma patent na zacnych artystów.
Jak trafiłem na tegoż islandzkiego singer-songwritera? Przeglądałem sobie listę wydarzeń w pobliskim katowickim Kinotearze Rialto i 28 marca trafiłem na koncert Ásgeira. Nie byłbym Panem Boltzem gdybym nie sprawdził kto zacz. Miałem nosa.
Z tego, co czytam mimo młodego wieku Ásgeir jest cenionym artystą w Islandii. Okoliczności sprawiły, że zaczyna również karierę europejską. Krążek In the Silence to angielska wersja wydanego w 2012 albumu (kopiuj-wklej) Dýrð í dauðaþögn. Jestem w trakcie przesłuchiwania In the Silence. Pozwolicie, że na razie nie wypowiem się o tym wydawnictwie. Puszczę tylko wirtualne oczko aprobaty, o takie: ;) i pokażę Wam jeden z elementów składowych tejże płyty, którym jaram się niczym koksowniki w krajach gdzie teraz jest minus 40 stopni.
W dzisiejszym porannym wpisie z radością umieszczam utwór King And Cross. Robię wszystko, żeby powstrzymywać się od śpiewania w refrenie. Nie chcę uronić ani nutki. Wiele mnie to kosztuje, żeby nie wtórować islandzkiemu songwriterowi. Mocarny refren.
Bardzo polecam i życzę oby dobrego dnia ;)
środa, 25 grudnia 2013
Pan Boltz i Sound of 2014 (cz. 1)
Tradycyjnym boltzowym zwyczajem pod koniec roku w Muzycznej Czasoprzestrzeni pojawia się wpis dotyczący zjawiska proroczo-rozrywkowo-muzycznego pod tytułem Sound of. Podchodzę do niego z przymrużeniem oka. Jednakowoż muszę przyznać, że artyści wyróżnieni w Sound of 2013 przewijali się w mojej plejliście i rzeczywiście rok ten był dla nich przełomowy. Przykłady? Tegoroczne zwyciężczynie HAIM, AlunaGeorge, Palma Violets. Tyle muzycznej radości ;)
Dla czytaczy towarzyszącym mi od samego początku nazwa Sound of nie jest nowością, ale gwoli formalności w telegraficznym skrócie nakreślę czymże Sound of jest i na czym polega. Koncentracja.
Zasady są następujące. Ludzie z branży muzycznej tzn. produceni, krytycy, dziennikarze, blogerzy dalej nazywani tastemakerami wymieniają 3 nazwy artystów, którzy w danym roku mogą namieszać w plejlistach. Oczywiście chodzi o muzyków początkujących, świeżaków, ludzi bez dorobku muzycznego, bądź ze skromnym bagażem doświadczeń. W grudniu zostaje opublikowana longlista składająca się z kilkunastu artystów (w tym roku podobnie jak w Sound of 2013 lista składa się z 15 nazw), a na początku stycznia stopniowo ujawniana jest shortlista składająca się z 5 nazw.
Tak więc, spotykamy się tutaj, aby rzucić okiem na longlistę Sound of 2014, a w styczniu widzimy się ponownie w celu podsumowania Sound of 2014 i sprawdzenia jak ułożyła się shortlista. Stąd post będzie składał się z 2 części. Ale to wymyśliłem. No kurde, chyba se strzele piwo w nagrodę.
Kto w tym roku znalazł się na longliście składającej się z 15 artystów. Na kogo zwrócili uwagę tastemakerzy? Oto oni:
- Banks
- Chance The Rapper
- Ella Eyre
- George Ezra
- FKA twigs
- Chloe Howl
- Jungle
- Kelela
- MNEK
- Nick Mulvey
- Royal Blood
- Sampha
- Say Lou Lou
- Luke Sital-Singh
- Sam Smith
Jak się bawić to się bawić. W tym roku również wybrałem swoją subiektywną piąteczkę Sound of 2014. Doświadczyłem empirycznie ich twórczości. Każdego jednego odsłuchałem i wyselekcjonowałem taką oto boltzową shortlistę:
1. Jungle
Uwaga! Nadlatuje niezidentyfikowany obiekt muzyczny, który roznosi funkowe brzmienia. Zbyt dużo nie wiemy o tym projekcie. Jungle to dwóch kolegów z zachodniego Londynu. Pierwszy kryje się pod pseudonimem J, a drugi T. No i to by było na tyle. Skromne informacje na temat ich danych personalnych nie przeszkodziła wstrząsnąć sceną muzyczną. Jungle to wokale niczym z TV on the Radio, zacny beat, chilloutowy, rasowy groove i co najważniejsze pierwiastek funkowy. Koniecznie należy zapuścić się w tę muzyczną dżunglę. Mają wydać płytę w 2014. Nie precyzują kiedy dokładnie. Nie robią sobie ciśnienia. Jak będzie gotowa to ujrzy światło dzienne.
No i mam mega rozkminę. Chętnie wrzuciłbym dwa tracki, ale muszę jeden. Wybieram między Platoon i The Heat. Aaaa, niech zabrzmi numer nazwany Platoon. 6-letnia B-Girl Terra w teledysku zdecydowała na korzyść Platoon ;D
2. Ella Eyre
Tak. Potwierdzam. To ta niewiasta śpiewała w Waiting All Night projektu Rudimental.
Gdy słucham tej 19-latki z Wielkiej Brytanii jestem spokojny. Nie boję się, że znienacka zaatakuje mnie fałszywy dźwięk. Wokal pierwsza klasa, a i kompozycje ociekające zacnością. Ależ feeling! Ta młoda dama da o sobie znać w 2014 roku. Chciałbym się przejść w letni wieczór przez miasto mając jej długograja w słuchawkach. Posłuchajcie utworu Deeper.
3. FKA twigs
Tańczyła w teledysku zwyciężczyni Sound of 2011 Jessie J (chodzi o kawałek Do It Like A Dude), a teraz sama znalazła się w zestawieniu. Tancerka, aktorka i do tego posiada talent do tworzenia muzyki.
Widzieliście hipnotyzujący teledysk do kawałka Water Me? Zapraszam do obejrzenia i odsłuchania. Definicja zacności! Warto zwrócić uwagę na resztę piosenek z jej dwóch dotychczas wydanych EPek. Ktoś kto nagrał taki track jak Water Me nie może umknąć muzycznym radarom. Duże nadzieje. Nowy wymiar trip-hopu. Odkrycie przez duże O.
Pod spodem rzeczone Water Me.
4. Banks
Nie chodzi o Paula Banksa z Interpola. Banks to 25-letnia Jillian Banks z Los Angeles. Dorwałem jej EPkę London i nie mam zastrzeżeń. Mroczna, zmysłowa, z dobrymi melodiami. Każdy kawałek na EPce powstał pod okiem innego producenta. Byli nimi Lil Silva & Jamie Woon, Totally Enormous Extinct Dinosaurs, Sohn i Tim Anderson. Do odsłuchu Waiting Game. Jillian Banks -> James Blake w spódnicy?
5. Royal Blood
Jest pierdzielnięcie! Jedyna stricte rockowa kapela w stawce (zmierzch rocka?), ale za to naprawdę zacna. Duet z Brighton. Miks brzmienia The White Stripes i Queens of the Stone Age. Duży kredyt zaufania, bo wybrałem ich na podstawie jednego kawałka. Jak dwóch ludzi robi tyle jakościowego hałasu to buzia mi się śmieje. Finałową piątkę zamykają Royal Blood z piosenką Out Of The Black.
Tuż za finałową piątką znalazła się Chloe Howl. Duży talent. Godne połączenie wokalu i dobrych melodii. Synthpop z górnej półki. Lekki, łatwy i przyjemny. Taki jaki ma być. Kompozycje trzymają poziom, nie ma jakichś większych wahań jakości.
Z wszystkich solistów znanych z featuringów postanowiłem wybrać Ellę Eyre. Sam Smith (Disclosure i Naughty Boy) i Sampha (SBTRKT i Jessie Ware) nie mają swoich kompozycji. Tzn. mają, ale ich jakość mnie nie zadowala. Za to EPka Deeper, którą wydała Ella Eyre pozwala mi rodzić nadzieję, że ma duży potencjał.
Zwróciłem też uwagę na Nicka Mulvey'a. To singer-songwriter z Wielkiej Brytanii. Zaintrygował mnie George Ezra, gdyż może pochwalić się interesującym wokalem.
Tyle ode mnie. Czekamy do stycznia. Wtedy poznamy oficjalne wyniki Sound of 2014.
Bądźcie pozdrowieni!
Dla czytaczy towarzyszącym mi od samego początku nazwa Sound of nie jest nowością, ale gwoli formalności w telegraficznym skrócie nakreślę czymże Sound of jest i na czym polega. Koncentracja.
Zasady są następujące. Ludzie z branży muzycznej tzn. produceni, krytycy, dziennikarze, blogerzy dalej nazywani tastemakerami wymieniają 3 nazwy artystów, którzy w danym roku mogą namieszać w plejlistach. Oczywiście chodzi o muzyków początkujących, świeżaków, ludzi bez dorobku muzycznego, bądź ze skromnym bagażem doświadczeń. W grudniu zostaje opublikowana longlista składająca się z kilkunastu artystów (w tym roku podobnie jak w Sound of 2013 lista składa się z 15 nazw), a na początku stycznia stopniowo ujawniana jest shortlista składająca się z 5 nazw.
Tak więc, spotykamy się tutaj, aby rzucić okiem na longlistę Sound of 2014, a w styczniu widzimy się ponownie w celu podsumowania Sound of 2014 i sprawdzenia jak ułożyła się shortlista. Stąd post będzie składał się z 2 części. Ale to wymyśliłem. No kurde, chyba se strzele piwo w nagrodę.
Kto w tym roku znalazł się na longliście składającej się z 15 artystów. Na kogo zwrócili uwagę tastemakerzy? Oto oni:
- Banks
- Chance The Rapper
- Ella Eyre
- George Ezra
- FKA twigs
- Chloe Howl
- Jungle
- Kelela
- MNEK
- Nick Mulvey
- Royal Blood
- Sampha
- Say Lou Lou
- Luke Sital-Singh
- Sam Smith
Jak się bawić to się bawić. W tym roku również wybrałem swoją subiektywną piąteczkę Sound of 2014. Doświadczyłem empirycznie ich twórczości. Każdego jednego odsłuchałem i wyselekcjonowałem taką oto boltzową shortlistę:
1. Jungle
Uwaga! Nadlatuje niezidentyfikowany obiekt muzyczny, który roznosi funkowe brzmienia. Zbyt dużo nie wiemy o tym projekcie. Jungle to dwóch kolegów z zachodniego Londynu. Pierwszy kryje się pod pseudonimem J, a drugi T. No i to by było na tyle. Skromne informacje na temat ich danych personalnych nie przeszkodziła wstrząsnąć sceną muzyczną. Jungle to wokale niczym z TV on the Radio, zacny beat, chilloutowy, rasowy groove i co najważniejsze pierwiastek funkowy. Koniecznie należy zapuścić się w tę muzyczną dżunglę. Mają wydać płytę w 2014. Nie precyzują kiedy dokładnie. Nie robią sobie ciśnienia. Jak będzie gotowa to ujrzy światło dzienne.
No i mam mega rozkminę. Chętnie wrzuciłbym dwa tracki, ale muszę jeden. Wybieram między Platoon i The Heat. Aaaa, niech zabrzmi numer nazwany Platoon. 6-letnia B-Girl Terra w teledysku zdecydowała na korzyść Platoon ;D
2. Ella Eyre
Tak. Potwierdzam. To ta niewiasta śpiewała w Waiting All Night projektu Rudimental.
Gdy słucham tej 19-latki z Wielkiej Brytanii jestem spokojny. Nie boję się, że znienacka zaatakuje mnie fałszywy dźwięk. Wokal pierwsza klasa, a i kompozycje ociekające zacnością. Ależ feeling! Ta młoda dama da o sobie znać w 2014 roku. Chciałbym się przejść w letni wieczór przez miasto mając jej długograja w słuchawkach. Posłuchajcie utworu Deeper.
3. FKA twigs
Tańczyła w teledysku zwyciężczyni Sound of 2011 Jessie J (chodzi o kawałek Do It Like A Dude), a teraz sama znalazła się w zestawieniu. Tancerka, aktorka i do tego posiada talent do tworzenia muzyki.
Widzieliście hipnotyzujący teledysk do kawałka Water Me? Zapraszam do obejrzenia i odsłuchania. Definicja zacności! Warto zwrócić uwagę na resztę piosenek z jej dwóch dotychczas wydanych EPek. Ktoś kto nagrał taki track jak Water Me nie może umknąć muzycznym radarom. Duże nadzieje. Nowy wymiar trip-hopu. Odkrycie przez duże O.
Pod spodem rzeczone Water Me.
4. Banks
Nie chodzi o Paula Banksa z Interpola. Banks to 25-letnia Jillian Banks z Los Angeles. Dorwałem jej EPkę London i nie mam zastrzeżeń. Mroczna, zmysłowa, z dobrymi melodiami. Każdy kawałek na EPce powstał pod okiem innego producenta. Byli nimi Lil Silva & Jamie Woon, Totally Enormous Extinct Dinosaurs, Sohn i Tim Anderson. Do odsłuchu Waiting Game. Jillian Banks -> James Blake w spódnicy?
5. Royal Blood
Jest pierdzielnięcie! Jedyna stricte rockowa kapela w stawce (zmierzch rocka?), ale za to naprawdę zacna. Duet z Brighton. Miks brzmienia The White Stripes i Queens of the Stone Age. Duży kredyt zaufania, bo wybrałem ich na podstawie jednego kawałka. Jak dwóch ludzi robi tyle jakościowego hałasu to buzia mi się śmieje. Finałową piątkę zamykają Royal Blood z piosenką Out Of The Black.
Tuż za finałową piątką znalazła się Chloe Howl. Duży talent. Godne połączenie wokalu i dobrych melodii. Synthpop z górnej półki. Lekki, łatwy i przyjemny. Taki jaki ma być. Kompozycje trzymają poziom, nie ma jakichś większych wahań jakości.
Z wszystkich solistów znanych z featuringów postanowiłem wybrać Ellę Eyre. Sam Smith (Disclosure i Naughty Boy) i Sampha (SBTRKT i Jessie Ware) nie mają swoich kompozycji. Tzn. mają, ale ich jakość mnie nie zadowala. Za to EPka Deeper, którą wydała Ella Eyre pozwala mi rodzić nadzieję, że ma duży potencjał.
Zwróciłem też uwagę na Nicka Mulvey'a. To singer-songwriter z Wielkiej Brytanii. Zaintrygował mnie George Ezra, gdyż może pochwalić się interesującym wokalem.
Tyle ode mnie. Czekamy do stycznia. Wtedy poznamy oficjalne wyniki Sound of 2014.
Bądźcie pozdrowieni!
wtorek, 24 grudnia 2013
Pan Boltz i życzenia świąteczne
Góral zapytany o pogodę na Święta odrzekł, że w przyrodzie wszystko musi się wyrównać - był śnieg na Wielkanoc to w Boże Narodzenie go nie będzie ;) Proste.
Właśnie skończyłem kroić grzyby do kapuchy i bułkę kanapkową na makówki. Tym samym mój pobyt w kuchni się skończył. Oddaję inicjatywę mojej Rodzicielce i czekam na efekty zabiegów kuchennych. Ten zapach! Mniam. Teraz spokojnie mogę usiąść przy komputerze i zrobić coś, co lubię równie bardzo jak makaron (tak, jestem entuzjastą makaronu).
Chciałbym napisać Wam kilka świątecznych słów. Wiecie, że życzę Wam najlepiej. W Święta nie jest inaczej. Pozdrawiam świątecznie i życzę trafionych prezentów pod choinką oraz samych najlepszości muzycznych na przyszły rok. Nie zapominajcie otoczyć się muzyką, którą lubicie. Święta to dobra okazja, aby podziękować za wszystkie poklepywania po ramieniu i słowa aprobujące moje działania blogowe, ale również za konstruktywne uwagi. Pamiętajcie, że jeżeli nie wiecie, co ze sobą począć boltzowa Muzyczna Czasoprzestrzeń stoi przed Wami otworem. Wyrazy szacunku w Waszą stronę śle, Wasz Boltzczysław ;)
Z post-rockowego punktu słyszenia Święta Bożego Narodzenia brzmią następująco. Christmas Song autorstwa Mogwai.
Właśnie skończyłem kroić grzyby do kapuchy i bułkę kanapkową na makówki. Tym samym mój pobyt w kuchni się skończył. Oddaję inicjatywę mojej Rodzicielce i czekam na efekty zabiegów kuchennych. Ten zapach! Mniam. Teraz spokojnie mogę usiąść przy komputerze i zrobić coś, co lubię równie bardzo jak makaron (tak, jestem entuzjastą makaronu).
Chciałbym napisać Wam kilka świątecznych słów. Wiecie, że życzę Wam najlepiej. W Święta nie jest inaczej. Pozdrawiam świątecznie i życzę trafionych prezentów pod choinką oraz samych najlepszości muzycznych na przyszły rok. Nie zapominajcie otoczyć się muzyką, którą lubicie. Święta to dobra okazja, aby podziękować za wszystkie poklepywania po ramieniu i słowa aprobujące moje działania blogowe, ale również za konstruktywne uwagi. Pamiętajcie, że jeżeli nie wiecie, co ze sobą począć boltzowa Muzyczna Czasoprzestrzeń stoi przed Wami otworem. Wyrazy szacunku w Waszą stronę śle, Wasz Boltzczysław ;)
Z post-rockowego punktu słyszenia Święta Bożego Narodzenia brzmią następująco. Christmas Song autorstwa Mogwai.
poniedziałek, 23 grudnia 2013
Odkurzanie
Pewnie Was zaskoczę, ale rok 2013 się kończy. Zdziwieni? Cóż, wchodzimy w czas podsumowań. U mnie nie znajdziecie żadnych muzycznych podsumowań muzycznych roku. Nie lubię ich. Nie lubię z powodu mnogości płyt. Przepraszam, ale nie uważam podsumowań za sprawiedliwe. Taki przykład: z pi razy drzwi miliona płyt wydanych w 2013 przesłuchaliście 200 z nich. Czy podsumowanie jest sprawiedliwe? Don't think so. Osobiście szlag by mnie trafił gdybym po opublikowaniu listy zorientował się, że kogoś pominąłem, albo w połowie 2014 poznał zjawiskowego eLPeka z 2013. Co wtedy? Lista do kosza. Za bardzo się tym przejmuję...
Jednak muszę przyznać, że jest też pozytyw podsumowań. Można sprawdzić, które płyty umknęły. Tylko dlatego przeglądam podsumowania. Wszystko ma dobre i złe strony.
Ostatnio przeglądałem boltzową plejlistę i odkurzyłem tegoroczne wydawnictwo Jamesa Blake'a Overgrown. Z perspektywy czasu muszę stwierdzić, że chłopak zna się na rzeczy. Czasami bywa tak, że człek "zachłyśnie się" płytą. Wiecie pierwsze wrażenie - przemegacacywdechę - a później: "Czym się jarałem?". Overgrown wciąż smakuje wyśmienicie. Gdybym miał tworzyć podsumowania roczne (może kiedyś zmienię zdanie na ich temat) na pewno nie pominąłbym drugiej płyty młodego Brytyjczyka.
Trzymajcie się! Jeszcze trochę i wielka wyżerka (sorry za konsumpcyjny aspekt Świąt, ale sami widzicie jak jest). Jak już posprzątaliście, zakupiliście to co zamierzaliście proponuję zatrzymać się na chwilę i wysłuchać jak ładnie gra dla Was James Blake.
I am Sold z Overgrown.
Jednak muszę przyznać, że jest też pozytyw podsumowań. Można sprawdzić, które płyty umknęły. Tylko dlatego przeglądam podsumowania. Wszystko ma dobre i złe strony.
Ostatnio przeglądałem boltzową plejlistę i odkurzyłem tegoroczne wydawnictwo Jamesa Blake'a Overgrown. Z perspektywy czasu muszę stwierdzić, że chłopak zna się na rzeczy. Czasami bywa tak, że człek "zachłyśnie się" płytą. Wiecie pierwsze wrażenie - przemegacacywdechę - a później: "Czym się jarałem?". Overgrown wciąż smakuje wyśmienicie. Gdybym miał tworzyć podsumowania roczne (może kiedyś zmienię zdanie na ich temat) na pewno nie pominąłbym drugiej płyty młodego Brytyjczyka.
Trzymajcie się! Jeszcze trochę i wielka wyżerka (sorry za konsumpcyjny aspekt Świąt, ale sami widzicie jak jest). Jak już posprzątaliście, zakupiliście to co zamierzaliście proponuję zatrzymać się na chwilę i wysłuchać jak ładnie gra dla Was James Blake.
I am Sold z Overgrown.
piątek, 20 grudnia 2013
Open'er Festival 2014 - raport nr 4
Phoenix. Właśnie Ci panowie z Francji zostali dzisiaj kolejną częścią składową line-upu Open'era 2014. Rzecz jasna zagrają na Open'er Stage, czyli na głównej scenie. Wiemy też, którego dnia zawładną sceną i (oby) publicznością. Zagrają ostatniego dnia festiwalu, czyli 5 lipca.
Phoenix, a Pan Boltz? Znam. Nie przepadam, ale koncertem bym nie pogardził. Podobno na żywca jest bardzo nieźle, co widać wyżej. Można pokręcić pupką. Z premedytacją wybrałem kawałek 1901. Swego czasu całkiem długo go zapętlałem.
Gwoli formalności dodam, że Francuzi nie są headlinerami przyszłorocznej edycji Open'era. Wciąż czekamy na dwóch pozostałych headów. Wasze typy?
Kolejne ogło w nowym 2014 roku.
poniedziałek, 16 grudnia 2013
Oby dobry wieczór!: Forest Swords
Czuję, że nie powinienem proponować Forest Swords na poranny odsłuch w ramach "Oby dobry dzień!" stąd pomysł na "Oby dobry wieczór!". Taka sytuacja.
Ostatnio przewinęło się przez boltzową plejlistę kilka albumów -> L4. Większość okazała się "jednoodsłuchowa". Co nie znaczy, że jeszcze nie dam im szansy i że nie znajdzie się dla nich miejsce w Muzycznej Czasoprzestrzeni. Nie każdy album musi kopnąć od razu.
No i tak sobie słucham różności muzycznych, aż tu nagle ryps! Muzyczny lewy prosty z Wielkiej Brytanii. Forest Swords - Engravings. Jeżeli chcecie osiągnąć maksimum doznań słuchajcie tego wieczorem/nocą. Elektroniczności Matthew Barnesa najbardziej smakują mi po ciemku.
Lokalizujcie proszę słuchawki, zakładajcie je i dajcie się zabrać do świata Forest Swords. Bardzo polecam. BARDZO. Wciąż jestem oczarowany tą płytą i chciałbym, abyście i Wy rzucili na nią uchem.
Za teledysk do Thor's Stone jest odpowiedzialny dobry znajomy Foalsów - Dave Ma.
Ostatnio przewinęło się przez boltzową plejlistę kilka albumów -> L4. Większość okazała się "jednoodsłuchowa". Co nie znaczy, że jeszcze nie dam im szansy i że nie znajdzie się dla nich miejsce w Muzycznej Czasoprzestrzeni. Nie każdy album musi kopnąć od razu.
No i tak sobie słucham różności muzycznych, aż tu nagle ryps! Muzyczny lewy prosty z Wielkiej Brytanii. Forest Swords - Engravings. Jeżeli chcecie osiągnąć maksimum doznań słuchajcie tego wieczorem/nocą. Elektroniczności Matthew Barnesa najbardziej smakują mi po ciemku.
Lokalizujcie proszę słuchawki, zakładajcie je i dajcie się zabrać do świata Forest Swords. Bardzo polecam. BARDZO. Wciąż jestem oczarowany tą płytą i chciałbym, abyście i Wy rzucili na nią uchem.
Za teledysk do Thor's Stone jest odpowiedzialny dobry znajomy Foalsów - Dave Ma.
czwartek, 12 grudnia 2013
Open'er Festival 2014 - raport nr 3
Widzę to tak. Jutro o rano wskakuje do tego posta nazwa kolejnego headlinera Open'er Festival 2014. O 8:00 Ziółkowski Mikołaj zapowiedział się w programie Poranne Kakao w Radiu Roxy i ma ujawnić nazwę wykonawcy/projektu/zespołu.
Wygląda na to, że współpraca Open'er Festival z Trójką jednak upadła ;( Trzeba się przyzwyczaić do nowej rzeczywistości.
No tak tak jak piszę jutro head, a dzisiaj serwuję pierwszego polskiego wykonawcę ogłoszonego na przyszłoroczną edycję. Super tajni, anonimowi, ale za razem cholernie utalentowani - projekt BOKKA.
Kawałek Town of Strangers z debiutu BOKKA miażdży Muzyczną Czasoprzestrzeń. Sprawdźcie.
Ogłoszenia w Radiu Roxy, czyli friends reunion - Tymon i Mikołaj znają się jak łyse konie.
Długaśne dżingle, krótkie wejścia, ech. Pierwsze spotkanie z Radiem Roxy średnio na jeża.
Ale headliner jest ogłoszony. Fani Pearl Jam - cieszcie się ;) Legenda rocka zagra ok. 2 godzinny koncert. 3 lipca na Open'er Stage - Pearl Jam!
W lato obskoczą tylko 2 festiwale. W tym jeden nasz, polski ;D
Wygląda na to, że współpraca Open'er Festival z Trójką jednak upadła ;( Trzeba się przyzwyczaić do nowej rzeczywistości.
No tak tak jak piszę jutro head, a dzisiaj serwuję pierwszego polskiego wykonawcę ogłoszonego na przyszłoroczną edycję. Super tajni, anonimowi, ale za razem cholernie utalentowani - projekt BOKKA.
Kawałek Town of Strangers z debiutu BOKKA miażdży Muzyczną Czasoprzestrzeń. Sprawdźcie.
Ogłoszenia w Radiu Roxy, czyli friends reunion - Tymon i Mikołaj znają się jak łyse konie.
Długaśne dżingle, krótkie wejścia, ech. Pierwsze spotkanie z Radiem Roxy średnio na jeża.
Ale headliner jest ogłoszony. Fani Pearl Jam - cieszcie się ;) Legenda rocka zagra ok. 2 godzinny koncert. 3 lipca na Open'er Stage - Pearl Jam!
W lato obskoczą tylko 2 festiwale. W tym jeden nasz, polski ;D
Oby dobry dzień!: Washed Out
L4 w pełni = plejlista wypełniona po brzegi. Zaległości maleją równie szybko jak zasoby smarków w nosie. Jest dobrze! Gorączka spadła, ale za to muzyczna gorączka trwa.
Dzisiaj wrzucam do odsłuchania piosenkę z tegorocznego albumu Washed Out. Od razu zwróciłem na nią uwagę. Dzwoneczki na początku. Identyczny dźwięk wydobywa się z tych, które mam na stanie u siebie na chacie. Identiko! Byłem sam w domu podczas odsłuchu i nagle słyszę dzwoneczki. "Cholera, ktoś łazi po przedpokoju!". Nikt nie łaził. To Washed Out mnie dezorientuje. To było pierwsze na co zwróciłem uwagę w kawałku All I Know. Druga rzecz to duch Coldplay'a. Jeszcze tego starego dobrego bez wydziwiania. W All I Know słyszę stary coldplejowy refren. No powiedzcie, że nie. W pewnym momencie zastanawiałem się nawet, czy Ernest Greene kryjący się pod pseudonimem Washed Out nie zaprosił na featuring Chrisa Martina. Puszczam oczko ;) Przesadnia celowa ;D
Z całej płyty Paracosm najbardziej zwróciłem uwagę na track All I Know i dla niego zarezerwowałem dzisiejszy postacz. Reszta albumu już mnie tak nie jara, ale jeszcze dam mu szansę.
Bądźcie pozdrowieni! Idę nie będę Was zarażać ;P
Washed Out - All I Know
Dzisiaj wrzucam do odsłuchania piosenkę z tegorocznego albumu Washed Out. Od razu zwróciłem na nią uwagę. Dzwoneczki na początku. Identyczny dźwięk wydobywa się z tych, które mam na stanie u siebie na chacie. Identiko! Byłem sam w domu podczas odsłuchu i nagle słyszę dzwoneczki. "Cholera, ktoś łazi po przedpokoju!". Nikt nie łaził. To Washed Out mnie dezorientuje. To było pierwsze na co zwróciłem uwagę w kawałku All I Know. Druga rzecz to duch Coldplay'a. Jeszcze tego starego dobrego bez wydziwiania. W All I Know słyszę stary coldplejowy refren. No powiedzcie, że nie. W pewnym momencie zastanawiałem się nawet, czy Ernest Greene kryjący się pod pseudonimem Washed Out nie zaprosił na featuring Chrisa Martina. Puszczam oczko ;) Przesadnia celowa ;D
Z całej płyty Paracosm najbardziej zwróciłem uwagę na track All I Know i dla niego zarezerwowałem dzisiejszy postacz. Reszta albumu już mnie tak nie jara, ale jeszcze dam mu szansę.
Bądźcie pozdrowieni! Idę nie będę Was zarażać ;P
Washed Out - All I Know
poniedziałek, 9 grudnia 2013
Oby dobry dzień!: We draw A
Choroba wujasa Boltza chorobą wujasa Boltza, ale świat muzyczny nie stoi w miejscu. Ostatnio pojawiły się intensywniejsze zawirowania. Podkreślam, że w świecie muzycznym. Nie mówię o wietrznym obliczu orkanu Ksawery (wyrazy szczerej niewdzięczności w jego stronę). Jak sama nazwa wskazuje zawirowania zawdzięczamy 4-utworowemu minialbumowi Whirls EP.
We draw A to wrocławskie popowe duo, w którym na 200% palce macza Peve Lety znany z chociażby Indigo Tree i SWNY (moje zachwyty nad SWNY znajdziecie pod tym linkaczem). 19 listopada nakładem nastawionego na electro-popową muzykę Brennnessel wyszła druga EPka projektu We draw A zatytułowana Whirls EP. Na EPce znajdują się 4 utwory w, a jakże, stylistyce electro-popowej. Ale to nie jest słodki wymuskany electro-pop. Zdecydowanie nie. Kawałki na Whirls EP mają dużą domieszkę mroku. Domieszkę przemyconą z projektu SWNY.
Harm to dla mnie niekwestionowany nr 1. Czekam na sam koniec, aby móc uraczyć ucho zjawiskowymi dźwiękami ostatniego utworu na EPce Whirls. Nie żebym deprecjonował jakość pierwszych trzech tracków. Oj nie. Zawsze znajdzie się rodzyn, który się wyróżnia. Tymże rodzynkiem - wisienką na torcie zaserwowanym przez We draw A jest utwór Harm. Słuchajcie jako i ja słucham ;)
Ach! No i mało co bym zapomniał! Whirls EP można na legalu ściągnąć i ugościć na własnym dysku. Klikajcie free download na Soundcloudzie We draw A.
We draw A to wrocławskie popowe duo, w którym na 200% palce macza Peve Lety znany z chociażby Indigo Tree i SWNY (moje zachwyty nad SWNY znajdziecie pod tym linkaczem). 19 listopada nakładem nastawionego na electro-popową muzykę Brennnessel wyszła druga EPka projektu We draw A zatytułowana Whirls EP. Na EPce znajdują się 4 utwory w, a jakże, stylistyce electro-popowej. Ale to nie jest słodki wymuskany electro-pop. Zdecydowanie nie. Kawałki na Whirls EP mają dużą domieszkę mroku. Domieszkę przemyconą z projektu SWNY.
Harm to dla mnie niekwestionowany nr 1. Czekam na sam koniec, aby móc uraczyć ucho zjawiskowymi dźwiękami ostatniego utworu na EPce Whirls. Nie żebym deprecjonował jakość pierwszych trzech tracków. Oj nie. Zawsze znajdzie się rodzyn, który się wyróżnia. Tymże rodzynkiem - wisienką na torcie zaserwowanym przez We draw A jest utwór Harm. Słuchajcie jako i ja słucham ;)
Ach! No i mało co bym zapomniał! Whirls EP można na legalu ściągnąć i ugościć na własnym dysku. Klikajcie free download na Soundcloudzie We draw A.
niedziela, 8 grudnia 2013
Open'er Festival 2014 - raport nr 2
Joł! Kolejna część składowa openerowego lajnapu została ujawniona.
Ogłoszenie z 6 grudnia, więc już nie takie świeże. Napisałbym wcześniej, ale przeziębienie rozłożyło mnie na łopatki. Tona zużytych chusteczek, litry herbaty i takie tam inne czosnki na zdrowotność. Podczas ekspresowej kuracji nie chciało mi się odpalać komputera. Dzisiaj jest trochę lepiej, czego dowodem jest wpis.
W sumie wpis to za duże słowo. Zwykły krótki komunikat, raporcik.
Ogłoszonego w Mikołajki artysty nie znam. Podobno świetny. Pusha T pojawi się w Gdyni w sobotę 05.07 lipca na nowej scenie nazwanej Here and Now Stage.
Numer 1 w lastfmowym rankingu najczęściej odtwarzanych utworów Pusha T - Numbers On The Boards.
Ogłoszenie z 6 grudnia, więc już nie takie świeże. Napisałbym wcześniej, ale przeziębienie rozłożyło mnie na łopatki. Tona zużytych chusteczek, litry herbaty i takie tam inne czosnki na zdrowotność. Podczas ekspresowej kuracji nie chciało mi się odpalać komputera. Dzisiaj jest trochę lepiej, czego dowodem jest wpis.
W sumie wpis to za duże słowo. Zwykły krótki komunikat, raporcik.
Ogłoszonego w Mikołajki artysty nie znam. Podobno świetny. Pusha T pojawi się w Gdyni w sobotę 05.07 lipca na nowej scenie nazwanej Here and Now Stage.
Numer 1 w lastfmowym rankingu najczęściej odtwarzanych utworów Pusha T - Numbers On The Boards.
czwartek, 5 grudnia 2013
Open'er Festival 2014 - raport nr 1
Fanfary! Pierwszy headliner Hei... Tfu! Open'er Festival 2014 jest już ogłoszony. I to jaki headliner! ;D
Okazało się, że ogłoszenie nie miało miejsca na antenie Trójki w Programie Alternatywnym (smutno, człek się przyzwyczaił do trójkowych ogłoszeń), ale na stronie Open'era. Dziwaczny pomysł. Tak jak się domyślałem strona internetowa festiwalu nie wytrzymała ilości jednoczesnych wejść i sami się domyślcie co było wynikiem takiego stanu rzeczy. Większości komunikatu Mikołaja Ziółkowskiego nie dosłyszałem. Wychwyciłem tylko, że pierwszy headliner to numer jeden w ankiecie "Kogo chcesz usłyszeć na OF 2014?" i samą nazwę kapeli. Wystarczająco dużo ;D
Drodzy moi zróbcie hałas dla The Black Keys, bo 02.07 na Open'er Stage będziecie mieli możliwość zobaczyć/usłyszeć ich w Polsce. Nie mogę się doczekać ;)
Okazało się, że ogłoszenie nie miało miejsca na antenie Trójki w Programie Alternatywnym (smutno, człek się przyzwyczaił do trójkowych ogłoszeń), ale na stronie Open'era. Dziwaczny pomysł. Tak jak się domyślałem strona internetowa festiwalu nie wytrzymała ilości jednoczesnych wejść i sami się domyślcie co było wynikiem takiego stanu rzeczy. Większości komunikatu Mikołaja Ziółkowskiego nie dosłyszałem. Wychwyciłem tylko, że pierwszy headliner to numer jeden w ankiecie "Kogo chcesz usłyszeć na OF 2014?" i samą nazwę kapeli. Wystarczająco dużo ;D
Drodzy moi zróbcie hałas dla The Black Keys, bo 02.07 na Open'er Stage będziecie mieli możliwość zobaczyć/usłyszeć ich w Polsce. Nie mogę się doczekać ;)
Oby dobry dzień!: Pixies
Ta ta ra ta ta! Dzisiaj o 19:00 w trójkowym Programie Alternatywnym Pan Ziółkowski odsłoni pierwsze open'erowe karty. Miejmy nadzieję, że będzie ich kilka, a nie tylko jedna. Fejsbukowy mówi, że liczba mnoga Alterklub, że liczba pojedyncza. Poczekamy zobaczymy.
Na tę chwilę proponuję odsłuch kawałka zespołu, który na niech stracę, dajmy na to 80% zawita latem do Gdyni. Jest w openerowym czasie w Europie i jest mile widziany. Mowa o Pixies.
Nie. Nie będę wrzucał kawałka Where is my mind?. Nie pójdę na łatwiznę.
Ostatni post był o...? Zgadza się. Pisałem o The Cure i ich fantastycznym Disintegration. Nie bez powodu wspominam o tym wydawnictwie. Dzisiejszy track pochodzi z albumu z tego samego rocznika, co Disintegration. W 1989 roku wyszedł album Pixies zatytułowany Doolittle.
Próbuję sobie przypomnieć kiedy słyszałem utwór Monkey gone to heaven po raz pierwszy i śmiało mogę stwierdzić, że usłyszałem go w Antyradiu. Od pierwszego usłyszenia zaintrygowałem się tym kawałkiem. Niby wokal zupełnie niecharakterystyczny, niby nie ma fajerwerków kompozycyjnych, jest surowo, jest buńczcznie, ale cholera: "Cóż to było?". Nie zawsze trzeba być mistrzem wokalnym i używać miliona dziwnych dźwięków, żeby stworzyć przesmaczne muzyczne danie.
Na dzisiejsze muzyczne śniadanie wujas Boltz serwuje kolejny klasyczny kąsek w postaci zespołu Pixies i utworu Monkey gone to heaven. Smacznego ;]
PS. Trzymajcie kciuki, aby o 19 nie było memowego badum-tsss i żeby ogłoszenia były jakościowe. Widzę kto nie trzyma!
Na tę chwilę proponuję odsłuch kawałka zespołu, który na niech stracę, dajmy na to 80% zawita latem do Gdyni. Jest w openerowym czasie w Europie i jest mile widziany. Mowa o Pixies.
Nie. Nie będę wrzucał kawałka Where is my mind?. Nie pójdę na łatwiznę.
Ostatni post był o...? Zgadza się. Pisałem o The Cure i ich fantastycznym Disintegration. Nie bez powodu wspominam o tym wydawnictwie. Dzisiejszy track pochodzi z albumu z tego samego rocznika, co Disintegration. W 1989 roku wyszedł album Pixies zatytułowany Doolittle.
Próbuję sobie przypomnieć kiedy słyszałem utwór Monkey gone to heaven po raz pierwszy i śmiało mogę stwierdzić, że usłyszałem go w Antyradiu. Od pierwszego usłyszenia zaintrygowałem się tym kawałkiem. Niby wokal zupełnie niecharakterystyczny, niby nie ma fajerwerków kompozycyjnych, jest surowo, jest buńczcznie, ale cholera: "Cóż to było?". Nie zawsze trzeba być mistrzem wokalnym i używać miliona dziwnych dźwięków, żeby stworzyć przesmaczne muzyczne danie.
Na dzisiejsze muzyczne śniadanie wujas Boltz serwuje kolejny klasyczny kąsek w postaci zespołu Pixies i utworu Monkey gone to heaven. Smacznego ;]
PS. Trzymajcie kciuki, aby o 19 nie było memowego badum-tsss i żeby ogłoszenia były jakościowe. Widzę kto nie trzyma!
poniedziałek, 2 grudnia 2013
Oby dobry dzień!: The Cure
Powiem Wam, że jakoś tak średnio znoszę przyjście zimy. Zimno, ciemno, śnieg w perspektywie. Brrr. "Dobijam" się przy akompaniamencie The Cure. Obecnie na mojej plejliście króluje ich legendarny album Disintegration.
Już od czwartku wałkuję jeden z najlepszych albumów rockowych ever. Album Disintegration pojawił się rok przed moimi narodzinami. Szkoda, że nie pojawił się rok później. Mógłbym szczycić się, że jest z mojego rocznika ;) Płyta z 89' jest fantastyczna od początku do końca. Po raz wtóry dziwuję się, że smutna muzyka jest taka cudowna. Życzę sobie, aby Pan Ziółkowski od Alter Artu wpadł kiedyś do Programu Alternatywnego i wypowiedział nazwę The Cure w kontekście przyszłorocznego Open'era. Widziałbym The Cure w roli headlinera Open'era 2014. Oj, jakbym skakał z radości jakby 5 grudnia (pierwsze ogłoszenie Open'era 2014!) okazało się, że w któryś z festiwalowych dni zagra zespół z Wielkiej Brytanii.
Zostawiam Was z Robertem Smithem i ekipą. Lovesong z Disintegration. Ta partia basu, zgrabny klawisz i wokal Smitha. Och i ach... Klasyka.
Trzymajcie się ciepło!
Już od czwartku wałkuję jeden z najlepszych albumów rockowych ever. Album Disintegration pojawił się rok przed moimi narodzinami. Szkoda, że nie pojawił się rok później. Mógłbym szczycić się, że jest z mojego rocznika ;) Płyta z 89' jest fantastyczna od początku do końca. Po raz wtóry dziwuję się, że smutna muzyka jest taka cudowna. Życzę sobie, aby Pan Ziółkowski od Alter Artu wpadł kiedyś do Programu Alternatywnego i wypowiedział nazwę The Cure w kontekście przyszłorocznego Open'era. Widziałbym The Cure w roli headlinera Open'era 2014. Oj, jakbym skakał z radości jakby 5 grudnia (pierwsze ogłoszenie Open'era 2014!) okazało się, że w któryś z festiwalowych dni zagra zespół z Wielkiej Brytanii.
Zostawiam Was z Robertem Smithem i ekipą. Lovesong z Disintegration. Ta partia basu, zgrabny klawisz i wokal Smitha. Och i ach... Klasyka.
Trzymajcie się ciepło!
Subskrybuj:
Posty (Atom)