Dzisiaj zostawiam potomności post, w którym odrabiam zaległości. Żeby zabrzmiało bardziej dramatycznie - rozprawiam się z demonami przeszłości. Dawno, dawno temu, gdzieś tak pięć, sześć miesięcy wstecz zabrałem się za płytę Young Fathers - Dead. Młodzi Ojcowie to przedstawiciele szkockiego eksperymentalnego rapu. Nawet nie wiem jak dotarłem do tego wydawnictwa. Wiem za to, że album bardzo mi się spodobał. Jednakże nie znalazło to odzwierciedlenia w Muzycznej Czasoprzestrzeni. NIE NAPISAŁEM O NIM.
Tymczasem Young Fathers zgarnęli znaną i cenioną brytyjską nagrodę Barclaycard Mercury Prize 2014 za album Dead. Wśród nominowanych byli m.in Damon Albarn, FKA twigs Royal Blood i Bombay Bicycle Club.
Głupio, że nie napisałem o Young Fathers wcześniej. Mam sobie za złe, ale(!) obecnie czuję się nieco lepiej. Zaraz kliknę "opublikuj" i Brytyjczycy na zawsze staną się częścią boltzowej Muzycznej Czasoprzestrzeni :)
Do odsłuchu Low jedna z części składowych płyty Dead.
18 dnia miesiąca listopada o 19:00 w Tarnogórskim Centrum Kultury zaprezentuje się Leman Acoustic jeden z najzacniejszych singer-songwriterów na Śląsku. Leman Acoustic ma na swoim koncie trzy minialbumy oraz dziesiątki zagranych koncertów solo, bądź w towarzystwie wiolonczelistki Małgorzaty Majnusz. Wśród wielu występów warto wyróżnić ten na OFF Festivalu w 2009 roku. Kolejnym godnym zaznaczenia wyczynem było znalezienie się za sprawą piosenki „Fate comes against” na śląskiej kompilacji SEALESIA w 2011 roku. Najnowsze wieści z obozu Lemana to decyzja o rozszerzeniu składu oraz nagraniu debiutanckiej płyty długogrającej. Zarówno na nadchodzącej płycie jak i na koncertach będą go wspierać muzycy znani z innych projektów śląskiej sceny alternatywnej.
Język angielski w żadnym stopniu nie jest dla Marcina Kupki, czyli Lemana utrudnieniem, gdyż, na co dzień naucza tegoż języka w II Liceum Ogólnokształcącym w Tarnowskich Górach.
Koncert odbędzie się w ramach cyklu 42-600. Bilety w cenie 4 złotych (ulgowe) i 5 złotych (normalne) są dostępne zarówno na stronie internetowej tck.net.pl oraz w kasie biletowej TCK.
Apokalipsa! Ciemność, mrok, czaszki, hałas. Wśród tego wszystkiego świetnie znaleźli się pewni Finowie. Do kociołka, w którym znajdują się powyższe składniki dorzucili świetne melodie. Nie omieszkali dodać szczypty zacnych inspiracji. I tak powstało mleko bestii, znaczy się Beastmilk.
Goatspeed - gitara, Kvohst - śpiew, Paile - gary, Arino - bas. Ci czterej Panowie są winni popełnienia płyty Climax. Wyszła w 2013 roku. Już dawno nie słyszałem tak smacznego debiutującego post-punku.
Jeżeli nr 1: jeżeli chcąc opisać młody zespół wymieniasz takie nazwy jak Joy Division, Dead Kennedys to wiedz, że coś się dzieje. Kvohst ma zarówno coś z Iana Curtisa i Jello Biafry.
Jeżeli nr 2: Jeżeli zespół dominuje weekendową playlistę nie dopuszczając innych koleżanek i kolegów z branży to wiedz, że coś się dzieje. Bezkonkurencyjni. Zeszłej jesieni katowałem Forever, drugą płytę Holograms. Zanosi się na to, że w tym roku liście będą opadać przy apokaliptycznym death rocku.
Na debiutanckim krążku Beastmilk Climax znajdziemy 10 kompozycji. Pierwsze trzy charakteryzują się przerażająco zabójczymi melodiami. Przerażająco zabójcze - w kontekście Beastmilk i ich pomysłu na siebie brzmi to niezwykle adekwatnie. Dlatego postanowiłem wyróżnić, wypchać je przed szereg. Już przy pierwszym odsłuchu Death Reflects Us, The Wind Blows Through Their Skulls i Genocidal Crush, czyli trzech rozpoczynających album kawałków postanowiłem zakotwiczyć ucho na dłużej. Pozostałe utwory również są godne. Solidne post-punkowe numery. Kilka słów chciałbym poświęcić utworowi Love in a Cold World. Zaczyna się tak niepozornie. Może nawet niezbyt atrakcyjnie. Jednakże w miarę rozwoju wydarzeń pojawia się refren z emocjonalnym, przeszywającym wokalem Kvohsta. Dodając do tego jakościową mieszankę post-punkowej gitary, basu i bębnów. Bardzo brawo! Chodzę i mimowolnie nucę: "Holding on to love in a cold world, I'm holding on to love, crying out in a dead universe, I'm holding on to love". Tak jak praktycznie wszystkie teksty na płycie klimat jest apokaliptyczny, mroczny i zimny.
Beastmilk - Climax. Warto, warto, warto.
Rekomendacja na 5 z plusem, Panie Michale ;) Pan się pokaże w komentarzu. Pan się nie wstydzi. Gdyby nie Pan nie byłoby tego posta.
I weź tu wybierz jeden utwór... A niech będzie Love in a Cold World.
Wow. Pękło 40000 wyświetleń! Wszystkie Panie serdecznie wycałowuje, a z Panami przybijam piątki. Jest mi niezwykle przyjemnie, że wstukujecie iamboltz.blogspot.com i zanurzacie się w Muzycznej Czasoprzestrzeni Pana Boltza. Kłaniam się w pas i jak zwykle polecam się na zaś ;)
Do odsłuchu nieodżałowany The Whitest Boy Alive i 1517.
Niniejszym do listy najbardziej irytujących zdarzeń doskwierającym ludzkiej egzystencji dopisuję zjawisko przerywających słuchawek. Ta bezsilność w momencie kiedy podczas eleganckiego kawałka zaczynają nawalać. Brr. Oczywiście, że można kupić nowe. Tylko A: trzeba mieć hajsik (byle jakich nabywać się nie godzi), B: wartość sentymentalna obecnych nie dopuszcza myśli o rozstaniu się z nimi (no, co zrobisz jak nic nie zrobisz).
Ostatnio słuchawki marudziły mi przy odsłuchu kawałka Furiat. Płyta Heavi Metal wciąż nie opuszcza empeczwórki. Odkurzam w ramach oczekiwania na Mamuta, czyli najnowszy krążek, który Fisz Emade Tworzywo wypuszczą 6 listopada.
Debiut Curly Heads w moich rękach! Koszulka Curly Heads na mnie!
W ramach ogłoszeń muzycznych podzielę się z Wami pewną nowiną. Kupując płytę Curly Heads (Dawid Podsiadło na wokalu - obiecał, że wróci i wrócił) w salonach Empik dostaje się za friko koszulkę tegoż zespołu. Ważne, że tylko pierwsze 3000 osób może ją zdobyć. Stąd jak są fundusze warto dokonać zakupu. I to nie tylko z powodu gratisa, żeby nie było. Muzycznie jest bardzo dość niczego sobie. Kilka odsłuchów na Spotify zaowocowało decyzją o nabyciu Ruby Dress Skinny Dog.
Facebook powinien płacić mi za reklamę. Trzeci post z rzędu wspominam o FB. I od razu mówię. Nie. Nie jestem uzależniony. Naprawdę. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Tym razem poprzez projekt życia Pana Zuckerberga uraczyłem się rekomendacją muzyczną od niesamowitej polskiej artystki jaką niewątpliwie jest Kayah. Postanowiłem sprawdzić na własne uszy czym Królowa polskiej muzyki tak się zachwyca. Sonar Soul, czyli Łukasz Stachurko. Warszawski producent i DJ. Eksplorator (uwielbiam to słowo) muzyki z rejonów soulful electronic i abstract hip-hop. Hm. Już jest ciekawie. Linkacz na tablicy Kayah kierował do numeru noszącego nazwę The Dive. Gościnny udział w piosence ma niejaka Justyna Święs, wokalista projektu...? Kto pomyślał The Dumplings temu przybijam wirtualną piątkę.
W trakcie porannego, premierowego odpalenia The Dive świat zamarł. Autentycznie. Był Boltzu - nie ma Boltza. Byłem kompletnie nieprzygotowany. Opuściłem gardę. Nie spodziewałem się, aż tak mocnego ciosu. A tu ryps! Prosto między oczy. Totalne zanurzenie w dźwiękach. Na przedramionach prawej i lewej ręki poczułem chłód. Ciarki. Jak wszedł refren to już było całkiem pozamiatane.
Majstersztyk. Wow. Po prostu wow. Połączcie sobie audio z oglądanym na fullscreenie aspektem wizualnym. Z wielkim oczekiwaniem i rozbudzonym apetytem wezmę się za wydaną w sierpniu tego roku EPkę Sonar Soula zatytułowaną Trip To A. Ale zanim ją poznam muszę oderwać się od The Dive, a to nie będzie takie łatwe.
Facebook jako najlepsze i najszybsze źródło informacji część 18979. Czaję, co tam nowego na portalach społecznościowych i ryps! Nowość od Fisz Emade Tworzywo.
PrzyBIEGłem do komputera, aby donieść o kolejnym zacnym utworze zapowiadającym nową płytę Fisz Emade Tworzywo zatytułowaną Mamut. Fisz i Emade wrzucili do odsłuchu kolejny track z płyty, która ma się pojawić 6 listopada. Bieg powstał w kolaboracji z DJ Eprom. Muzycznie klasa, tekstowo azaliż podobnie. W mojej boltzowej matematyce dwa plusy dają jeden większy, pokaźniejszy. Chyba na pewno podjąłem decyzję o kolejnej koniecznej inwestycji muzycznej. Muszę mieć Mamuta w swojej kolekcji.
W niedzielny wieczór nowy kawałek od Fisz Emade Tworzywo na ripicie, joł! Bieg.
Kolejne siódme już spotkanie w ramach cyklu Alterna(k)tywni odbędzie się 7 listopada (piątek) o 19:00. Jak zawsze w Punkcie Sztuki umiejscowionym w Tarnogórskim Centrum Kultury ;)
Kultywując świecką tradycją proszę Was oddanie głosu na jedną z czterech propozycji. Musimy wybrać wydawnictwo, którego będziemy słuchać, oceniać, omawiać.
Fragment podłogi Alter Stage po koncercie Royal Blood
Pamięć wzrokowa. Wiedziałem, że w młynie pod sceną na koncercie Royal Blood znajdują się Tarnogórzanie. Ponad trzy miesiące po koncercie brytyjskiego duetu na Open'er Festival 2014 w końcu spotkałem człowieka z Tarnowskich Gór, który uwiecznił zaburzenie struktury podłogi. Nikt nie wciskał kitu z opowieściami o dziurach w podłodze (były przynajmniej dwie) powstałych po mocarnym gigu Royal Blood. Publika się nie oszczędzała. Przednie pogo. Deski w podłodze poszły w drzazgi. Wyobraźcie sobie, co tam się działo! Alter Stage dosłownie zadrżała w posadach.
Dzięki za fotę, Karol!
Słyszeli świeży news ściśle związany z Royal Blood? Hę?
14 stycznia 2015 roku wracają do Polski. Odwiedzą Warszawę. Ich muzyka wypełni przestrzeń klubu Palladium. Supportem Royal Blood będzie Mini Mansions. Bilety wejdą do sprzedaży 17 października. Nigdzie nie znalazłem oficjalnej ceny za bilet. Mam jedno źródło, ale niepewne stąd nie podaję kwoty. Pierdyknę edita jak już będzie wszystko jasne.
[EDIT] Jednak 107 złotych. Źródło nie kłamało. Drogo, ale mając wrażenia z letniego koncertu - warto.
Widzieliście już nowy teledysk do Ten Tonne Skeleton, czyli przedostatniego utworu z debiutanckiego krążka speców od jakościowego hałasu?
Uff. Płyta przyszła na czas. Jutro nie zawaham się jej użyć podczas kolejnego spotkania z cyklu Alterna(k)tywni.
19:00 w Punkcie Sztuki w Tarnogórskim Centrum Kultury ;)
Jak ktoś jest skonfundowany i w ogóle nie wie o co się rozchodzi to klika lewym przyciskiem myszy tutaj i już mu się sytuacja rozjaśnia.
Uprzejmie zapraszam ;]
Wczytywanie
Jutro (14.10). 19:00. TCK. Alterna(k)tywni i Interpol w roli głównej. Przygotowania trwają. #zapachotwieranejpłyty #alternaktywni #punktsztuki #tcktg #interpol #el_pintor
Dawno, dawno temu pisałem o wracającej po roku Muzyce na Plan. Wydarzenie łączące nieme filmy z muzyką graną na żywo odbędzie się 25 i 26 października w Tarnogórskim Centrum Kultury. Znamy już listę wykonawców, którzy zaprezentują się w konkursowy weekend. Mało tego. Organizatorzy ogłosili rozpiskę godzinową poszczególnych punktów V edycji Muzyki na Plan. Okazuje się, że wydarzenie nie skupia się tylko na filmie i muzyce. Znalazło się również miejsce dla wystawy oraz performance'ów.
Sobota 25.10
16:00 – Oficjalne otwarcie
16:15 – Milky Wishlake (Zaginiony świat [s-f], 64 min)
17:30 – Wernisaż wystawy, Galeria Przytyck
18:15 – Bassalog (Cyrk [komedia], 78 min)
19:30 – Performance: I'mpro Odskocznia, hol TCK
20:15 – November might be fine (South [dokumentalny, przygodowy], 71 min)
21:30 - Performance: I'mpro Odskocznia, hol TCK
22:15 – Natsq (Upiór w operze [horror, romans], 93 min)
Stowarzyszenie Góry Kultury postanowiło spróbować swoich sił w coraz popularniejszym ostatnimi czasy crowdfundingu. Jeżeli masz nadmiar hajsiku i podoba Ci się pomysł łączenia starych filmów z nową muzyką możesz wesprzeć Muzykę na Plan na portalu Polak Potrafi.
Czasami warto zaryzykować. Przyrzekam unikając przemocy wszelakiej, że nie słyszałem, ani nutki Nie mam dla ciebie miłości przed zakupem Brzasku. Szczerze to nie wiem jak to się stało. Coś kursorowi było nie po drodze, żeby kliknąć w odpowiednie miejsce. No nic, w każdym razie postanowiłem w ciemno zainwestować część skromnych funduszy na najnowszą płytę Skubasa.
Po wielokrotnych odsłuchach chciałbym ogłosić, że popełnił Pan naprawdę godną płytę Panie Skubas. Szacuneczek, wirtualna piąteczka i mam nadzieję, że do zobaczenia na koncercie. Chciałbym, aby zostawił Pan swój ślad obok zakapturzonego ptaka na okładce ;)
Jako (szczęśliwy) posiadacz Brzasku, drugiej płyty Skubasa stwierdzam, że owy album warto zakupić nie tylko z powodu Nie mam dla ciebie miłości. Tytułowy Brzask, Kosmos to obok rzeczonego hiciora (bo to jest hicior - aktualna jedynka w LP3) moi faworyci na tegorocznym długograju Skubasa.
Rzecz działa się w całkiem ciepły jesienny wieczór. Księżyc jaśniał na niebie niesamowicie obły i wyglądał jakby miał pęknąć. Młody jegomość po intensywnym dniu w pracy postanowił udać się na spoczynek wcześniej niż zazwyczaj. Oczywiście życie zweryfikowało jego plany. Właściwie sam nieświadomie zniweczył swoje założenia sięgając po błagającego o naładowanie baterii smartfona. Dał się wciągnąć w wir internetu. Zasięg wi-fi był doskonały. Informacje sportowe, muzyczne, wizyta w wirtualnym klubie piłkarskim, którego jest menedżerem. Nie mógł sobie odmówić sprawdzenia rozwoju wydarzeń na portalach społecznościowych. Dzienna dawka komentarzy i garść lajków została rozdysponowana. Czas biegł jakby wolniej. Mimo zmęczenia uparcie przesuwał w dół palcem po ekranie dotykowym. Dosyć. Wszystko wskazywało na to, że organizm wyraża jasny komunikat. Idźże spać. Ale nie. On ten sygnał bagatelizował. Odświeżył BaceFooka i nagle zrobiło się jasno. I nie chodzi tutaj o to, że zrobiło się jasno z powodu wschodu słońca. Tak metaforycznie jasno się zrobiło. "Gdzie są słuchawki?!". Mimo, że wiedział gdzie ich szukać ogarnął go niepokój. Zlokalizował je. Przeszło mu przez myśl pytanie "czemu ten kabel jest taki pokręcony?". Przecież wiadomo nie od dziś, że kable są po to, by się skręcać i motlać. Trzeba się nad nimi pochylać i szeptać ciepłe słowa pod nosem. Aplikacja. Wtyczka typu mini jack dopasowała się do otworu mądrego telefonu. Przez słuchawki, po których gołym okiem widać oznaki częstego użytkowania popłynęły dźwięki. Chłopak nie znał tego utworu. Przesłuchał go dwa razy. Do trzech razy sztuka? Nic podobnego. Wystarczy. Pora iść spać. Zrobił to. Chwilę po zgaszeniu światła zasnął.
Historia mogłaby się tutaj skończyć, lecz jej kontynuacja nastąpiła dzień później.
Nazajutrz wstałem (tak, ten chłopak z opowiadania to Boltzczysław) po usłyszeniu budzika i wytaczając się z łóżka mimowolnie zanuciłem refren nowego singla TV on the Radio Careful You. Od razu piszę. Nie jestem wybitnie uzdolnionym muzycznie człowiekiem. Z tego powodu jestem pełen podziwu dla TV on the Radio za Careful You ponieważ po dwóch (!) odsłuchach na zmęczeniu przed snem, właściwie na nie czarujmy się znikomej koncentracji potrafiłem niechcący odtworzyć melodię z refrenu. Wcześniejszy singiel Happy Idiot też sakramentnie mi siedzi. Oj, czekam na 17 listopada i nową płytę TV on the Radio zatytułowaną Seeds.
"I am leaving Crystal Castles. My art and my self-expression in any form has always been an attempt towards sincerity, honesty, and empathy for others. For a multitude of reasons both professional and personal I no longer feel that this is possible within CC.
Although this is the end of the band, I hope my fans will embrace me as
a solo artist in the same way they have embraced Crystal Castles."
Alice Glass
Puf... Nie ma już Crystal Castles. Zostały trzy albumy, wspomnienia z koncertu i niedosyt związany z niespełnionym oczekiwaniem na kolejne wydawnictwo. Jak zwykle w takich przypadkach piszę błahe, ale prawdziwe stwierdzenie. Koniec jednego to początek drugiego.
W marcu w Tarnogórskim Centrum Kultury ruszył pewien skromny projekt, który działa w ramach jeszcze innego projektu, takiego większego, pokaźniejszego. Inicjatywa, którą mam na myśli (ta większa) w gruncie rzeczy skupia się na sztuce plastycznej. Jednakże znalazło się w niej miejsce dla muzyki. Pisząc konkretniej muzyki alternatywnej.
Oczywiście piszę tutaj o cyklu spotkań Alterna(k)tywni będącym integralną częścią Punktu Sztuki zainicjowanego przez Galerię Przytyck w Tarnogórskim Centrum Kultury. Skorzystałem z okazji stworzenia czegoś na kształt dyskusyjnego klubu muzycznego. Tworząc nazwę chciałem połączyć alternatywę i aktywność.
Na początku działalności postanowiłem skupić się na wybieraniu ciekawych nowości wydawniczych z kraju i ze świata, żebyśmy w Tarnowskich Górach byli na czasie i wiedzieli co w alternatywie hula.
Formuła spotkań wygląda następująco. Słowem wprowadzenia przybliżam zgromadzonym pokrótce sylwetkę/tki muzyków, którzy popełnili daną płytę. Wiadomo, warto wiedzieć kto zacz. Następnie przechodzimy do najzacniejszej fazy spotkania. Odtwarzania i omawiania krążka. Interpretacje, refleksje, ocena, analiza. Odważ się wyrazić swoje zdanie. Podziel się odczuciami. Zadziwiające jak różnie ludzie słuchają. Podczas dotychczasowych spotkań pojawiło się kilka naprawdę ciekawych opinii. Szacuneczek dla internetu. Niewątpliwie płynie z niego multum dobroci. Przewrotnie uważam jednak, że rozmowa w cztery oczy nie zastąpi zostawionego komentarza na YouTube, czy innym Fejsie. I piszę to ja - bloger muzyczny. Wyjdźcie z internetu jako i ja wyszedłem ;)
Dajcie się skusić. Zaglądnijcie na następne spotkanie. Dlaczego w mieście, w którym znajduje się najlepszy Dyskusyjny Klub Filmowy w Polsce (gratulacje dla Olbrzyma!) nie może powstać propozycja dla pożeraczy muzyki niszowej? Potrzebujemy Was. Muzyka i ja.
Najbliższe spotkanie odbędzie się 14 października o 19:00 w Punkcie Sztuki, czyli w Galerii Przytyck w TCK. Macie wpływ na to, po którą płytę sięgniemy tym razem. W tym oto oficjalnym wydarzeniu Alterna(k)tywnych znajduje się ankieta. Owa ankieta składa się z 4 propozycji. Oddajcie głos na swojego faworyta. Demokratyczne wybory zadecydują o ostatecznym rozstrzygnięciu. Głosować można do 6 października. Tradycyjnie koszt uczestnictwa to symboliczna "złotówka za sztukę".