Napisze Wam, że paradoksalnie sesja jest katalizatorem do słuchania muzyki. Zauważyłem, że ilość odtworzeń niekoniecznie spada w gorącym okresie "nanicniemamczasubosesja". Na przykład nowa płyta Lykke Li pomaga się skupić. Jej hymny o miłości, bo tak traktuję piosenki na płycie I Never Learn wspaniale współgrają z obecnym stanem edukacyjnej świadomości. Praktycznie każdy track na tym wydawnictwie zmusza mnie do wyciągnięcia kciuka w górę. Może uśmiechu na ustach nie ma, bo słodko-gorzkie ujęcie miłości pozostawia w zadumie, ale kciuk aprobaty wędruje w górę. Nagrała Pani bardzo zacną płytę Pani Lykke Li.
Idę się "naumiewać"... i słuchać.
No Rest For The Wicked.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz