W tym miejscu chciałbym zwrócic się do ludzi którzy pojawili się 29 w TeCeKu.
Drodzy Tarnogórzanie i goście spoza Tarnowskich Gór, jestem z Was dumny! 29 listopada wypełniliście po brzegi kameralną salkę Tarnogórskiego Centrum Kultury. Pomieszczenie pękało w szwach. Frekwencja dopisała.
Cieszę się, że ludziska otwierają swoje umysły, znajdują czas i pieniądze na tego typu przedsięwzięcia. Kłaniam się Wam w pas ;]
Na pierwszy ogień poszedł Irepress. Chłopaki z Bostonu wysoko powiesili poprzeczkę. Energiczni a za razem skupieni muzycy nie zlekceważyli widzów i pokazali to co mają najlepsze. Chłopaki skutecznie hipnotyzowali fragmentami stonowanymi, w których owocna współpraca obu gitarzystów przyprawiła mnie dwukrotnie o ciarki na plecach. Z kolei w dominujących, mocniejszych fragmentach koncertu, piątka amerykanów tworzyła prawdziwą ścianę dźwięku, wpędzając w kompleksy nie jeden polski jak i zagraniczny band ich pokroju. Odniosłem wrażenie, że publika najchętniej poskakała by przy ich twórczości lecz zamontowane kinowe krzesełka ograniczyły ich ruchy do rytmicznego tupania i zachowawczego potrząsania głową. Jedyne do czego mogę się przyczepić to do sporadycznych zaśpiewek, okrzyków klawiszowca i basisty, które moim zdaniem były zbędne. Ich muzyka mówi sama za siebie. Tekst jest niepotrzebny. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że chętnie wybrałbym się na ich koncert jeszcze raz.
Po chwili przerwy anonsowana na gwiazdę wieczoru kapela Constans wkroczyła na scenę i rozpoczęła kolejną część post-rockowej uczty. Okazało się, że Irepress powiesił poprzeczkę na tyle wysoko, że Constans miał nie lada problem ją przeskoczyć. Twórczość Constansu jak na klimaty post-rockowe obfituje w dużą ilość wokali, ale niestety ich jakość pozostawiała wiele do życzenia. Koncert tria z Massachusetts był mocniejszy, mroczniejszy i zdecydowanie głośniejszy. Perkusista postanowił dać z siebie 120% i notorycznie, przesadnie maltretował swoje perkusjonalia. W sumie z występu zespołu Constans zapamiętałem głównie drummera. Muzycznie niczym się nie wyróżnili. Ot taki amerykański band.
Z niecierpliwością czekam na druga odsłonę TeCeKowego cyklu posTroCK. Pierwszą odsłonę uważam za udaną.
Do posłuchania jeden z najlepszych kawałków kapeli Irepress. Diaspora w wersji studyjnej smakuje prawie tak samo dobrze jak na żywo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz