Powtórzę jeszcze, że całkiem świeżą informacją jest ogłoszenie Alter Artu potwierdzające wcześniejsze doniesienia o pojawieniu się Queens of the Stone Age w Polsce. Stoner rockowi mocarze są headlinerami Heineken Open'er Festival 2013 i 5 lipca zagrają w Gdyni. Ciekawe czy przyjadą z pieskiem ;D
piątek, 28 grudnia 2012
Sekrety brzmienia Queens of the Stone Age
Króciutki post o Queens of the Stone Age. Jak już od jakiegoś czasu wiadomo nagrywają nową płytę (długo wyczekiwaną przez fanów na całym świecie). Bawią się przy tym przednio. 26 grudnia wrzucili na YouTube filmik Queens of the Stone Age - Secrets of the Sound, w którym możemy przyjrzeć się warunkom w jakim powstaje nowy materiał. Są też "wywiady" z członkami zespołu. Dlaczego wywiady w cudzysłowie? Całość ujęta jest w humorystycznym tonie. Zobaczcie sami. Ostrzegam, że musicie uaktywnić umiejętność znajomości języka angielskiego.
Powtórzę jeszcze, że całkiem świeżą informacją jest ogłoszenie Alter Artu potwierdzające wcześniejsze doniesienia o pojawieniu się Queens of the Stone Age w Polsce. Stoner rockowi mocarze są headlinerami Heineken Open'er Festival 2013 i 5 lipca zagrają w Gdyni. Ciekawe czy przyjadą z pieskiem ;D
Powtórzę jeszcze, że całkiem świeżą informacją jest ogłoszenie Alter Artu potwierdzające wcześniejsze doniesienia o pojawieniu się Queens of the Stone Age w Polsce. Stoner rockowi mocarze są headlinerami Heineken Open'er Festival 2013 i 5 lipca zagrają w Gdyni. Ciekawe czy przyjadą z pieskiem ;D
środa, 26 grudnia 2012
Pan Boltz i Sound of 2013 (cz. 1)
Noworoczne muzyczne przepowiednie. Kto ze "świeżaków" zostanie ciepło przyjęty w muzycznym świecie? Przed nami kolejna edycja Sound of. Warto się nad nią pochylić. Szybciutka instrukcja obsługi wydarzenia. Najpierw mamy do wglądu longlistę tworzoną przez grupę cenionych krytyków, producentów, dziennikarzy muzycznych, prezenterów programów muzycznych, a ostatnio nawet blogerów. Byle kto listy nie tworzy. Stoją za nią spece z branży muzycznej. Longlista pojawia się w grudniu, a na początku stycznia ujawniana jest finałowa piątka w tym zwycięzca całej edycji. Zwycięża ten kto dostał najwięcej rekomendacji od ludzi siedzących w muzyce.
Jest coś na rzeczy z ideą Sound of. Np. w edycji Sound of 2008 wygrała Adele. Kto dziś nie zna Adele? W tej samej edycji w liście potencjalnych zwycięzców znalazł się zespół Foals, MGMT, Vampire Weekend. Sound of 2009 zawierał Lady Gagę, La Roux, Florence + The Machine. W Sound of 2010 wygrała Ellie Goulding a tuż za podium był bardzo popularny w Polsce zespół Hurts. Wiadomo, że nikt nie potrafi odczytać przyszłości, ale nazwy przewijające się przez Sound of nie są przypadkowe.
Z jakimi nazwami spotykamy się w Sound of 2013? Oto cała lista w kolejności alfabetycznej.
Od razu piszę, że w tym roku mamy mocną ekipę. Przesłuchałem utwory wymienionych artystów i naprawdę ciężko wytypować pierwszą piątkę. Podejmę się próby wytypowania najlepszych pięciu (moim skromnym, subiektywnym zdaniem) artystów. Moja finałowa piąteczka wygląda następująco. Kolejność ma znaczenie. Miejsce pierwsze to dla mnie numer jeden.
1. Peace - indie rocki z Birmingham. Dlaczego nr 1? Pokój jest najważniejszy ;D Nie no, wystarczy posłuchać ich EPki. Świetnie się zapowiadają. W pierwszej kolejności czekam na długograja tych panów z Wielkiej Brytanii.
2. King Krule znany też jako Zoo Kid. Pocałowany przez ogień młody jegomość z Wielkiej Brytanii. Jego prawdziwe imię i nazwisko to Archy Marshall. Ma tendencję do "nie wchodzenia" przy pierwszym odsłuchu. Dałem mu szansę i nie żałuję. Złoty chłopak eksperymentalnej muzyki. Dosłownie ;)
3. Este, Danielle i Alana Haim - siostrzana kapela z Los Angeles. Ostatnie miejsce na podium w moim rankingu zajmuje HAIM. Uległem czarowi tych pań. Wybaczcie. Jestem tylko mężczyzną. Grają indie pop z ukłonem w stronę muzyki lat 90'.
4. Tuż za podium widzę miejsce dla Palma Violets. Takich indie rockowych kapel jest na pęczki. Jednak widzę błysk w oku tych czterech chłopaków. Kawałki Palma Violets, które słyszałem zapadły w pamięć. Dodatkowo chętnie poskakałbym na ich gigu. Jak czytamy na stronie BBC ostatnio kawałek Best of Friends został NME's track of the year. Ich debiutancki album ma wyjść w lutym 2013.
5. Chciałbym zobaczyć w piątce londyński duet AlunaGeogre. Aluna i George (rocznik 1988) prezentują alternatywne RnB i trip-hop. Są wystarczająco zacni, żeby ostro namieszać w mojej plejliście. Ciepły wokal Aluny na wielki plus. Posłuchajcie.
Nie będę zaskoczony gdy w ostatecznej piątce, tej prawdziwej, która będzie ogłoszona w styczniu pojawi się The Weeknd. Prog-RnB w jego wykonaniu jest godne uwagi i ma dużo fanów. Kibicuję też CHVRCHES ze Szkocji. Lubię electro-popy, ale ostatnio mam przesyt. Pani z CHVRCHES cudownie śpiewa. Genialny wokal ma też Arlissa najbardziej znana duetu z raperem NASem. Niewystarczająco dobry wydaje mi się post-punkowy girlsband Savages. Wydaje się wtórny muzycznie. O! Jeszcze singer-songwriter Tom Odell. Do niego będzie wzdychać grono fanek. Muzycznie w porządku, ale nie ma rewelacji.
Jakie są Wasze typy? Zgadzacie się ze mną, czy może kompletnie gardzicie moim rankingiem? Może pominąłem jakiegoś pewniaka? Komentujcie proszę. Temat Sound of wróci w styczniu gdy ogłoszona zostanie finałowa piątka Sound of 2013.
Jest coś na rzeczy z ideą Sound of. Np. w edycji Sound of 2008 wygrała Adele. Kto dziś nie zna Adele? W tej samej edycji w liście potencjalnych zwycięzców znalazł się zespół Foals, MGMT, Vampire Weekend. Sound of 2009 zawierał Lady Gagę, La Roux, Florence + The Machine. W Sound of 2010 wygrała Ellie Goulding a tuż za podium był bardzo popularny w Polsce zespół Hurts. Wiadomo, że nikt nie potrafi odczytać przyszłości, ale nazwy przewijające się przez Sound of nie są przypadkowe.
Z jakimi nazwami spotykamy się w Sound of 2013? Oto cała lista w kolejności alfabetycznej.
- A*M*E
- AlunaGeorge
- Angel Haze
- Arlissa
- CHVRCHES
- HAIM
- King Krule
- Kodaline
- Laura Mvula
- Little Green Cars
- Palma Violets
- Peace
- Savages
- The Weeknd
- Tom Odell
Od razu piszę, że w tym roku mamy mocną ekipę. Przesłuchałem utwory wymienionych artystów i naprawdę ciężko wytypować pierwszą piątkę. Podejmę się próby wytypowania najlepszych pięciu (moim skromnym, subiektywnym zdaniem) artystów. Moja finałowa piąteczka wygląda następująco. Kolejność ma znaczenie. Miejsce pierwsze to dla mnie numer jeden.
1. Peace - indie rocki z Birmingham. Dlaczego nr 1? Pokój jest najważniejszy ;D Nie no, wystarczy posłuchać ich EPki. Świetnie się zapowiadają. W pierwszej kolejności czekam na długograja tych panów z Wielkiej Brytanii.
2. King Krule znany też jako Zoo Kid. Pocałowany przez ogień młody jegomość z Wielkiej Brytanii. Jego prawdziwe imię i nazwisko to Archy Marshall. Ma tendencję do "nie wchodzenia" przy pierwszym odsłuchu. Dałem mu szansę i nie żałuję. Złoty chłopak eksperymentalnej muzyki. Dosłownie ;)
3. Este, Danielle i Alana Haim - siostrzana kapela z Los Angeles. Ostatnie miejsce na podium w moim rankingu zajmuje HAIM. Uległem czarowi tych pań. Wybaczcie. Jestem tylko mężczyzną. Grają indie pop z ukłonem w stronę muzyki lat 90'.
4. Tuż za podium widzę miejsce dla Palma Violets. Takich indie rockowych kapel jest na pęczki. Jednak widzę błysk w oku tych czterech chłopaków. Kawałki Palma Violets, które słyszałem zapadły w pamięć. Dodatkowo chętnie poskakałbym na ich gigu. Jak czytamy na stronie BBC ostatnio kawałek Best of Friends został NME's track of the year. Ich debiutancki album ma wyjść w lutym 2013.
5. Chciałbym zobaczyć w piątce londyński duet AlunaGeogre. Aluna i George (rocznik 1988) prezentują alternatywne RnB i trip-hop. Są wystarczająco zacni, żeby ostro namieszać w mojej plejliście. Ciepły wokal Aluny na wielki plus. Posłuchajcie.
Nie będę zaskoczony gdy w ostatecznej piątce, tej prawdziwej, która będzie ogłoszona w styczniu pojawi się The Weeknd. Prog-RnB w jego wykonaniu jest godne uwagi i ma dużo fanów. Kibicuję też CHVRCHES ze Szkocji. Lubię electro-popy, ale ostatnio mam przesyt. Pani z CHVRCHES cudownie śpiewa. Genialny wokal ma też Arlissa najbardziej znana duetu z raperem NASem. Niewystarczająco dobry wydaje mi się post-punkowy girlsband Savages. Wydaje się wtórny muzycznie. O! Jeszcze singer-songwriter Tom Odell. Do niego będzie wzdychać grono fanek. Muzycznie w porządku, ale nie ma rewelacji.
Jakie są Wasze typy? Zgadzacie się ze mną, czy może kompletnie gardzicie moim rankingiem? Może pominąłem jakiegoś pewniaka? Komentujcie proszę. Temat Sound of wróci w styczniu gdy ogłoszona zostanie finałowa piątka Sound of 2013.
poniedziałek, 24 grudnia 2012
Wesołości!
Dotarliśmy do miejsca gdzie znowu w kalendarzu zrobiło się czerwono. Oto Święta! Raz jeszcze życzymy sobie, żeby było wesoło i radośnie. Dochodzimy do momentu, że machinalnie na wszystko odpowiadamy: "wzajemnie". Wesołych Świąt. Wzajemnie. Radosnych Świąt. Wzajemnie. Podaj mi herbatę. Wzajemnie. Macie tak, że Wasza młodzieńcza radość świąteczna gdzieś się ulotniła? U siebie zauważyłem taką prawidłowość, że z roku na rok większa rutyna. Już nie ta radość co kiedyś, ale za to te potrawy! Ach! Kolacja wigilijna jest nie do pobicia. Nawet kompot z suszu zaczął mi smakować ;D
Trzymajcie się ciepło i weselcie się, bo zawsze znajdzie się coś co wywoła na twarzy uśmiech oraz przyczyni się do uwidocznienia zmarszczek mimicznych. Niech każdy znajdzie swoją radość!
Nie żebym coś sugerował, ale wiecie muzyka to sama frajda więc... ;)
Świąteczne pozdrowienia od Pana Boltza i nieśmiertelnego Lemmiego Kilmistera.
Trzymajcie się ciepło i weselcie się, bo zawsze znajdzie się coś co wywoła na twarzy uśmiech oraz przyczyni się do uwidocznienia zmarszczek mimicznych. Niech każdy znajdzie swoją radość!
Nie żebym coś sugerował, ale wiecie muzyka to sama frajda więc... ;)
Świąteczne pozdrowienia od Pana Boltza i nieśmiertelnego Lemmiego Kilmistera.
piątek, 21 grudnia 2012
Przedświąteczny gig w Yazzie - Mouga i Tape Reels
Koniec świata! Zanosiło się na to, że koncert Czesław Śpiewa w TCK będzie mym ostatnim w tym roku. Czesław "Bardzo ładnie" Śpiewa wraz ekipą zagrali jeden z najzacniejszych koncertów, na których byłem w roku 2012. Było z przysłowiowym jajem, było na serio, był niekwestionowany kunszt muzyczny. Mouga i Tape Reels zniweczyli moje plany. No i dobrze. Muzyki na żywo nigdy za wiele.
22 grudnia w Tarnowskich Górach w Yazz Clubie zagra czołówka tarnogórskiej sceny muzycznej. Potężne, miażdżące, majestatyczne trio post-hardcore'owe - Mouga oraz kipiący olbrzymim potencjałem generujący blues rockowe brzmienia, zwycięzcy konkursu dla młodych kapel zorganizowanego przez Europejskie Targi Muzyczne Gazety CJG - Tape Reels.
Jako pierwsi zagrają Tape Reels. Planowo mają rozpocząć o 19:30. Gęba się uśmiecha na myśl o ponownym wysłuchaniu kawałków z ich pierwszej EPki. 4 piosenki, a tyle frajdy.
Po nich wkroczy Mouga. Zapowiadają, że yazzowych włościach zaprezentowany będzie cały materiał z nadchodzącej płyty. Wieloetapowy proces nagrywania nowych piosenek na drugiego długograja Mougi ruszył z kopyta. Póki co 22 grudnia w Yazz Clubie będzie można sprawdzić jak świeże utwory sprawdzają się na żywo. Możliwość uczestnictwa w koncercie wiąże się z wydaniem 8 złotych polskich.
Oby do zobaczenia. Leczę właśnie grypsko gigant i nie wiem czy uda mi się pozbyć zbędnych wirusów na czas. W zapowiedzi założyłem wersję optymistyczną.
22 grudnia w Tarnowskich Górach w Yazz Clubie zagra czołówka tarnogórskiej sceny muzycznej. Potężne, miażdżące, majestatyczne trio post-hardcore'owe - Mouga oraz kipiący olbrzymim potencjałem generujący blues rockowe brzmienia, zwycięzcy konkursu dla młodych kapel zorganizowanego przez Europejskie Targi Muzyczne Gazety CJG - Tape Reels.
Jako pierwsi zagrają Tape Reels. Planowo mają rozpocząć o 19:30. Gęba się uśmiecha na myśl o ponownym wysłuchaniu kawałków z ich pierwszej EPki. 4 piosenki, a tyle frajdy.
Po nich wkroczy Mouga. Zapowiadają, że yazzowych włościach zaprezentowany będzie cały materiał z nadchodzącej płyty. Wieloetapowy proces nagrywania nowych piosenek na drugiego długograja Mougi ruszył z kopyta. Póki co 22 grudnia w Yazz Clubie będzie można sprawdzić jak świeże utwory sprawdzają się na żywo. Możliwość uczestnictwa w koncercie wiąże się z wydaniem 8 złotych polskich.
Oby do zobaczenia. Leczę właśnie grypsko gigant i nie wiem czy uda mi się pozbyć zbędnych wirusów na czas. W zapowiedzi założyłem wersję optymistyczną.
czwartek, 20 grudnia 2012
CCC czyli Czwartkowy Cykl Coverowy (Kristmas edyszyn)
Zasada jest prosta. Jak cover to tylko w czwartek. Nie ma zmiłuj. Uwzględniając fakt, że Święta za pasem to cover będzie tematyczny. Trochę przepraszam, że akurat ta piosenka. Wiem, że część ludzi alergicznie reaguje na Last Christmas Wham!.
Zaczynają kichać, prychać, psioczyć, wychodzić z pomieszczenia,
zatykają uszy i jakieś dziwne rytuały uskuteczniają. W sumie motyw
oklepany niemiłosiernie. Bez tego kawałka nie ma świąt. Tak czy nie? Podobnie jak bez
Kevina, który sprawia, że na złodzieju czapka gore. Muszę się jeszcze
przyznać, że do dziś nie mogę się otrząsnąć po odsłuchu
mashupu powstałego z dwóch hiciorów. Jest taki potwór, istne monstrum
powstałe z kombinacji Last Christmas i za przeproszeniem Gangnam Style. Trauma...
17 grudnia w BBC 1 podczas Live Lounge The xx zaprezentowali swoją wersję Last Christmas. Sprawdźcie czy Wam podchodzi. Rzucili inne światło na ten track. W tym roku notowania Iksów radykalnie u mnie wzrosły (świetny gig na Open'erze i Coexist).
Dzisiejszy cover jest lekiem na moje skalane ucho (tym mashupuem, co to o nim wcześniej mówiłem). Zaciera skazę i przywraca wiarę. Bo to święta! Radość! Urodziny Jezusa! Do syta, do dna i pospać można dłużej ;D
Zapomniałbym! The xx wracają do Polski. 14 maja zagrają na Torwarze w Warszawie. Bilety już w sprzedaży.
17 grudnia w BBC 1 podczas Live Lounge The xx zaprezentowali swoją wersję Last Christmas. Sprawdźcie czy Wam podchodzi. Rzucili inne światło na ten track. W tym roku notowania Iksów radykalnie u mnie wzrosły (świetny gig na Open'erze i Coexist).
Dzisiejszy cover jest lekiem na moje skalane ucho (tym mashupuem, co to o nim wcześniej mówiłem). Zaciera skazę i przywraca wiarę. Bo to święta! Radość! Urodziny Jezusa! Do syta, do dna i pospać można dłużej ;D
Zapomniałbym! The xx wracają do Polski. 14 maja zagrają na Torwarze w Warszawie. Bilety już w sprzedaży.
środa, 19 grudnia 2012
Chałupniczy twór z Phoenix
Ależ mi się cacko trafiło w chorobowym barłogu. 100% wyrób domowy, niczym syrop z cebuli na uporczywy kaszel. YUS (wymawiaj You-ss) to pseudonim artystyczny niezależnego amerykańskiego muzyka, który zowie się Youceff Kabal. Ma już na koncie debiutancki album. Wydany na własną rękę w 2010 roku LP Palms. Teraz wraca z nowym materiałem pod szyldem nowej wytwórni Manneken Records. Swojej własnej wytwórni warto dodać. Singiel Nowadays zapowiada drugiego długograja. YUS ma go udostępnić światu w 2013 roku. Nowadays zabiera nas w chilwave'owy trip osadzony w psychodeliczno-popowej konwencji. Jak na chałupniczy twór jest naprawdę przyzwoicie. Z resztą braki jakościowe zawsze można podpiąć pod lo-fi ;D Chłopak z Phoenix nieźle kombinuje. Myślę, że warto go obserwować. Polecam i trzymam kciuki, żeby reszta albumu pierwiastek zacności, który zawiera Nowadays.
czwartek, 13 grudnia 2012
Czwarty as z talii Heineken Open'er Festival 2013
W mroźnych, zimowych okolicznościach przyrody, 13 grudnia w Programie Alternatywnym pojawił się Mikołaj Ziółkowski. Tym samym już w grudniu znamy wszystkich 4. headlinerów Heineken Open'er Festival 2013. Tego jeszcze nie było, żeby tak wcześnie wyłożył najlepsze karty na stół.
Wcale nie dziwi mnie ogłoszenie Arctic Monkeys. Ani trochę. W końcu mamy zimę i co za tym idzie Arktyczne Małpy to odpowiednie małpy na odpowiednim miejscu (sucharowaty dżołk, nie mam dzisiaj dnia). Brytyjskie indie rocki spod ręki Arctic Monkeys zostały na tyle docenione, że ich autorzy zamkną wydarzenia na Scenie Głównej Open'era 2013 w czwartek 4 lipca. W środę o 22:00 zagra Blur, w czwartek Arctic Monkeys, w piątek Queens of the Stone Age, a w sobotę Kings of Leon. W tym roku dowodzenie przejmują zespoły gitarowe. Spodziewałem się różnorodnych headlinerów, ale tak na dobrą sprawę żadnego elektronicznego zespołu/projektu aktualnie koncertującego i zasługującego na miano heada ze świecą szukać. Dobry rock nie jest zły. Ależ wrócę poobijany w Open'era 2013 ;P Siniak na siniaku. Jak przy tym stać w miejscu? No jak? Arctic Monkeys z debiutu Whatever People Say I Am, That's What I'm Not - I Bet You Look Good on the Dancefloor.
Wcale nie dziwi mnie ogłoszenie Arctic Monkeys. Ani trochę. W końcu mamy zimę i co za tym idzie Arktyczne Małpy to odpowiednie małpy na odpowiednim miejscu (sucharowaty dżołk, nie mam dzisiaj dnia). Brytyjskie indie rocki spod ręki Arctic Monkeys zostały na tyle docenione, że ich autorzy zamkną wydarzenia na Scenie Głównej Open'era 2013 w czwartek 4 lipca. W środę o 22:00 zagra Blur, w czwartek Arctic Monkeys, w piątek Queens of the Stone Age, a w sobotę Kings of Leon. W tym roku dowodzenie przejmują zespoły gitarowe. Spodziewałem się różnorodnych headlinerów, ale tak na dobrą sprawę żadnego elektronicznego zespołu/projektu aktualnie koncertującego i zasługującego na miano heada ze świecą szukać. Dobry rock nie jest zły. Ależ wrócę poobijany w Open'era 2013 ;P Siniak na siniaku. Jak przy tym stać w miejscu? No jak? Arctic Monkeys z debiutu Whatever People Say I Am, That's What I'm Not - I Bet You Look Good on the Dancefloor.
piątek, 7 grudnia 2012
Recka: Kamp! - Kamp! [2012]
Na okładce widzimy kwiat uformowany w charakterystyczny dla Kamp! trapezowy kształt. Kiedyś nawet znałem nazwę tego kwiatka... Jak sobie przypomnę to napiszę jak na niego mówią. Cóż, specem od kwiecia nie jestem, ale za to w temacie muzyki czuję się o wiele swobodniej.
Musieliśmy trochę poczekać na pierwszy longplej łódzkiego tria. Długi jak na dzisiejsze czasy odstęp czasowy między pierwszym nazwijmy to mniejszym wydawnictwem, a dużym. Dotychczas electro popowy projekt wydał dwie EPki (2009, 2011) i dwa single (2009, 2010). Aż w końcu nastał wielki dzień. Debiutancka płyta długogrająca. Czy warto było czekać?
Poranek. Słońce wyłaniające się zza horyzontu, lekki powiew wiatru, rosa błyszcząca na źdźbłach trawy i ptaszki kwilące na koronach drzew. Tak rozpoczyna się pierwszy longplej Kamp!. Dobry początek. Symbolika czegoś nowego. Oaxaca utwór otwierający album Kamp! zgrabnie przeistacza się w Cairo. Co tu dużo mówić. Cairo to utwór, który na swoim koncie chciałby mieć każdy electro popowy zespół. Bez dwóch zdań najjaśniejszy punkt debiutanckiej płyty Kamp!. Wstęp Can't you wait równie dobrze mógłby być żywcem wyciągnięty z openingu jakiegoś serialu z lat '80/'90. Zazwyczaj nie reaguję entuzjastycznie na dźwięk saksofonu. W Can't you wait wyciągam kciuk w górę, szczerzę zęby i co za tym idzie kupuję saksofon w całości. Sulk ni ziębi nie chłodzi, więc o nim rozpisywać się nie będę, ale za to Melt! Ach, ten Melt. Zapowiedziany, jako singiel numer dwa z debiutu. Piosenka, przy, której przypoci czoło nie jedna osoba, nie dwie, a całe tłumy ludzi. Piosenka rośnie w uszach. Co rusz nabiera większego kolorytu. Kolejne zacne przejście tym razem z Melt do Lux Lisbon, który wycisza na chwilę emocje poprzez delikatny snujący się rytm. W końcu przychodzi czas na następną dobrze znaną, osłuchaną petardę - Distance of the Modern Hearts. Ten kawałek równie dobrze mógłby być hitem w latach '80. Odsłuchując International Landscapes przychodzi mi na myśl porównanie z zespołem z Oxfordu - Trophy Wife. Wokale, efekty ogólnie sama kompozycja iście trophywife'owa, a że lubię tą brytyjską kapelę to nie mam zastrzeżeń. Podobnie jak Cairo i Distance of the Modern Hearts piosenkę Heats znałem już wcześniej. Nie było elementu zaskoczenia. Chciałbym wyróżnić również New Frontier. Świeżynka. I to jaka! Rozbudowana popowa kompozycja. 7 minut z hakiem. Początek przypomina mi romans Editorsów z syntezatorami albo dokonania zespołu Kraftwerk. New Frontier to taki progresywny pop. Na koniec trio młodych muzyków zarezerwowało miejsce dla Sirocco, chillowego zwieńczenia prawie 50 minutowego debiutu Kamp! (też trochę trophywife'owy track). Na całej rozciągłości i długości albumu wielki szacunek za wokale. Nie ma fajerwerków, nie są spektakularne, ale trafiają w punkt. Świetnie komponują się z muzyką.
Na moje ucho i nic nie znaczące mniemanie Kamp! to polski towar eksportowy. Gdzie tkwi ich fenomen? Nie wiem. Nie odkrywają przecież muzycznej Ameryki. Może chodzi o to, że nie odkrywają, lecz umiejętnie przywołują. A to niewątpliwie jest duża sztuka. Zaprawdę miło jest przenieść się w zupełnie inną epokę muzyczną słuchając współczesnego zespołu. Trzymam kciuki za dalszy rozwój.
PS. Przypomniało mi się. Kwiat z okładki to anturium ;)
Musieliśmy trochę poczekać na pierwszy longplej łódzkiego tria. Długi jak na dzisiejsze czasy odstęp czasowy między pierwszym nazwijmy to mniejszym wydawnictwem, a dużym. Dotychczas electro popowy projekt wydał dwie EPki (2009, 2011) i dwa single (2009, 2010). Aż w końcu nastał wielki dzień. Debiutancka płyta długogrająca. Czy warto było czekać?
Poranek. Słońce wyłaniające się zza horyzontu, lekki powiew wiatru, rosa błyszcząca na źdźbłach trawy i ptaszki kwilące na koronach drzew. Tak rozpoczyna się pierwszy longplej Kamp!. Dobry początek. Symbolika czegoś nowego. Oaxaca utwór otwierający album Kamp! zgrabnie przeistacza się w Cairo. Co tu dużo mówić. Cairo to utwór, który na swoim koncie chciałby mieć każdy electro popowy zespół. Bez dwóch zdań najjaśniejszy punkt debiutanckiej płyty Kamp!. Wstęp Can't you wait równie dobrze mógłby być żywcem wyciągnięty z openingu jakiegoś serialu z lat '80/'90. Zazwyczaj nie reaguję entuzjastycznie na dźwięk saksofonu. W Can't you wait wyciągam kciuk w górę, szczerzę zęby i co za tym idzie kupuję saksofon w całości. Sulk ni ziębi nie chłodzi, więc o nim rozpisywać się nie będę, ale za to Melt! Ach, ten Melt. Zapowiedziany, jako singiel numer dwa z debiutu. Piosenka, przy, której przypoci czoło nie jedna osoba, nie dwie, a całe tłumy ludzi. Piosenka rośnie w uszach. Co rusz nabiera większego kolorytu. Kolejne zacne przejście tym razem z Melt do Lux Lisbon, który wycisza na chwilę emocje poprzez delikatny snujący się rytm. W końcu przychodzi czas na następną dobrze znaną, osłuchaną petardę - Distance of the Modern Hearts. Ten kawałek równie dobrze mógłby być hitem w latach '80. Odsłuchując International Landscapes przychodzi mi na myśl porównanie z zespołem z Oxfordu - Trophy Wife. Wokale, efekty ogólnie sama kompozycja iście trophywife'owa, a że lubię tą brytyjską kapelę to nie mam zastrzeżeń. Podobnie jak Cairo i Distance of the Modern Hearts piosenkę Heats znałem już wcześniej. Nie było elementu zaskoczenia. Chciałbym wyróżnić również New Frontier. Świeżynka. I to jaka! Rozbudowana popowa kompozycja. 7 minut z hakiem. Początek przypomina mi romans Editorsów z syntezatorami albo dokonania zespołu Kraftwerk. New Frontier to taki progresywny pop. Na koniec trio młodych muzyków zarezerwowało miejsce dla Sirocco, chillowego zwieńczenia prawie 50 minutowego debiutu Kamp! (też trochę trophywife'owy track). Na całej rozciągłości i długości albumu wielki szacunek za wokale. Nie ma fajerwerków, nie są spektakularne, ale trafiają w punkt. Świetnie komponują się z muzyką.
Na moje ucho i nic nie znaczące mniemanie Kamp! to polski towar eksportowy. Gdzie tkwi ich fenomen? Nie wiem. Nie odkrywają przecież muzycznej Ameryki. Może chodzi o to, że nie odkrywają, lecz umiejętnie przywołują. A to niewątpliwie jest duża sztuka. Zaprawdę miło jest przenieść się w zupełnie inną epokę muzyczną słuchając współczesnego zespołu. Trzymam kciuki za dalszy rozwój.
PS. Przypomniało mi się. Kwiat z okładki to anturium ;)
czwartek, 6 grudnia 2012
3. headliner Heineken Open'er Festival 2013 - Kings of Leon
Do Blur i Queens of the Stone Age dołączają Kings of Leon. 6 lipca zagrają na openerowej Scenie Głównej. Zaprawdę przedni prezent mikołajkowy. Co prawda już nie z taką emocją jak kiedyś, ale wiwatuję. Był czas, że KoL nie opuszczał plejlisty. Co by nie mówić odcisnęli duże piętno na Muzycznej Czasoprzestrzeni Pana Boltza. Czołówka ulubionych artystów, godziny poświęcone na eksplorację ich albumów. Nie mogę przepuścić okazji usłyszenia charakterystycznego wokalu Caleba na żywo. Cokolwiek nie byłoby w tym samym czasie na innej scenie zostaję na Mainie*.
Jeszcze w grudniu Pan Ziółkowski Mikołaj wpadnie do Programu Alternatywnego ogłosić 4. headlinera. Jakieś sugestie? ;>
Z mojej ulubionej płyty Kings of Leon, czyli Because of the Times utwór Charmer.
Do zobaczenia Followillowie!
*No, chyba, że Foalsi się nałożą o ile będą ;P
Jeszcze w grudniu Pan Ziółkowski Mikołaj wpadnie do Programu Alternatywnego ogłosić 4. headlinera. Jakieś sugestie? ;>
Z mojej ulubionej płyty Kings of Leon, czyli Because of the Times utwór Charmer.
Do zobaczenia Followillowie!
*No, chyba, że Foalsi się nałożą o ile będą ;P
poniedziałek, 3 grudnia 2012
Foalsi kodują + Foalsi w TV
Foalsi kontynuują zabawę w kody. Na oficjalnej stronie brytyjskiego zespołu pojawił się napis FOALS, którym można manipulować. Gdy za pomocą strzałeczek odpowiednio ułożymy litery, bądź cyfry uzyskujemy dostęp do jakiejś fajności udostępnionej przez kapelę. Przed 5 listopada rozsiali po internecie kod HRCPT. Dzięki niemu mogliśmy zobaczyć okładkę nowego albumu oraz posłuchać zapętlonego motywu gitarowego. Jak się później okazało było to intro zaczerpnięte z kawałka Inhaler, czyli pierwszego singla z trzeciego albumu Holy Fire.
Tym razem można rzucić okiem na making of piosenki Inhaler zapowiadającej trzeciego długograja. Nie chodzi o making of teledysku, lecz o proces powstawania/nagrywania Inhaler w studiu. Kod dostępu: SKUNK.
Żeby nie rozbijać na dwa posty wątku traktującego o tym samym zespole do Muzycznej Czasoprzestrzeni dorzucam również nową lajfkę Foalsów. Zupełnie nowy track. Premierowe wykonanie piosenki My Number pochodzącej z płyty Holy Fire odbyło się 13 listopada w programie Later... with Jools Holland na kanale BBC 2. My Number okazuje się być zgoła odmienny niż Inhaler. Jest łagodniejszy, bardziej wymuskany. Zachowuje jednak funkową zadziorność. Ciekaw jestem jak będzie brzmieć wersja studyjna.
Sprawdźcie to! Poniżej jutjubowy filmik z My Number.
Tym razem można rzucić okiem na making of piosenki Inhaler zapowiadającej trzeciego długograja. Nie chodzi o making of teledysku, lecz o proces powstawania/nagrywania Inhaler w studiu. Kod dostępu: SKUNK.
Żeby nie rozbijać na dwa posty wątku traktującego o tym samym zespole do Muzycznej Czasoprzestrzeni dorzucam również nową lajfkę Foalsów. Zupełnie nowy track. Premierowe wykonanie piosenki My Number pochodzącej z płyty Holy Fire odbyło się 13 listopada w programie Later... with Jools Holland na kanale BBC 2. My Number okazuje się być zgoła odmienny niż Inhaler. Jest łagodniejszy, bardziej wymuskany. Zachowuje jednak funkową zadziorność. Ciekaw jestem jak będzie brzmieć wersja studyjna.
Sprawdźcie to! Poniżej jutjubowy filmik z My Number.
środa, 28 listopada 2012
Kierunek -> Bytom
Mini zapowiedź. Rzutem na taśmę, bo wydarzenie odbędzie się 29 listopada w czwartek, czyli jutro.
Becekowy cykl muzyczny Tylko NIE Bytom! znów daje o sobie znać. Ostatnio w mroźnym lutym 2012 w ramach tej zacnej inicjatywy usłyszeliśmy na żywo post-metalowy/post-rockowy nowozelandzki zespół Kerretta oraz przedstawicieli polskiej alternatywy 3moonboys. Tym razem kolejna odsłona cyklu jest imprezą towarzyszącą XXI edycji Ars Cameralis. 29 listopada o 19:00 w Museum Music Republic na Placu Jana III Sobieskiego 2 w Bytomiu (a nie jak wcześniej ogłaszano w bytomskim klubie Fantom!) zagrają dwa zespoły. Koszt: 15 zł w przedsprzedaży i 20 w dniu koncertu.
Możemy się spodziewać math popów z Kanady - Oh No! Yoko i surf rocków z Krakowa - Kaseciarz. Jako, że mam słabość do matematycznych odmian muzyki chciałbym doświadczyć na żywo młodych muzyków z kraju Crystal Castles. Zeszłoroczne wydawnictwo PAU PAU brzmi obiecująco i postanowiłem dać młodzianom szansę. Gdzieś tam przywołują zespół Phoenix oraz chociażby Local Natives. Potencjał jest. Ostatnio wyszedł ich nowy minialbum Sorrow EP.
29 listopada zagra również Kaseciarz. Ich płyta Surfin' Małopolska jest brudna do szpiku kości. Zawadiackie, krótkie, surferskie, romansujące z lo-fi kompozycje wsparte długimi psychodelicznymi tworzą jakby to Michel Moran z MasterChefa powiedział: "smaczny dań".
Podsumujmy więc.
Nazwa przedsięwzięcia: Tylko NIE Bytom!
Kto zagra: Oh No! Yoko oraz Kaseciarz
Kiedy: 29 listopad 2012
Miejsce: Bytom, Plac Jana III Sobieskiego 2, Museum Music Republic
O której: 19:00
Wstęp: 15 zł przedsprzedaż, 20 zł w dniu koncertu
Delegacja z Tarnowskich Gór w pełnej gotowości! Do zobaczenia!
Becekowy cykl muzyczny Tylko NIE Bytom! znów daje o sobie znać. Ostatnio w mroźnym lutym 2012 w ramach tej zacnej inicjatywy usłyszeliśmy na żywo post-metalowy/post-rockowy nowozelandzki zespół Kerretta oraz przedstawicieli polskiej alternatywy 3moonboys. Tym razem kolejna odsłona cyklu jest imprezą towarzyszącą XXI edycji Ars Cameralis. 29 listopada o 19:00 w Museum Music Republic na Placu Jana III Sobieskiego 2 w Bytomiu (a nie jak wcześniej ogłaszano w bytomskim klubie Fantom!) zagrają dwa zespoły. Koszt: 15 zł w przedsprzedaży i 20 w dniu koncertu.
Możemy się spodziewać math popów z Kanady - Oh No! Yoko i surf rocków z Krakowa - Kaseciarz. Jako, że mam słabość do matematycznych odmian muzyki chciałbym doświadczyć na żywo młodych muzyków z kraju Crystal Castles. Zeszłoroczne wydawnictwo PAU PAU brzmi obiecująco i postanowiłem dać młodzianom szansę. Gdzieś tam przywołują zespół Phoenix oraz chociażby Local Natives. Potencjał jest. Ostatnio wyszedł ich nowy minialbum Sorrow EP.
29 listopada zagra również Kaseciarz. Ich płyta Surfin' Małopolska jest brudna do szpiku kości. Zawadiackie, krótkie, surferskie, romansujące z lo-fi kompozycje wsparte długimi psychodelicznymi tworzą jakby to Michel Moran z MasterChefa powiedział: "smaczny dań".
Podsumujmy więc.
Nazwa przedsięwzięcia: Tylko NIE Bytom!
Kto zagra: Oh No! Yoko oraz Kaseciarz
Kiedy: 29 listopad 2012
Miejsce: Bytom, Plac Jana III Sobieskiego 2, Museum Music Republic
O której: 19:00
Wstęp: 15 zł przedsprzedaż, 20 zł w dniu koncertu
Delegacja z Tarnowskich Gór w pełnej gotowości! Do zobaczenia!
wtorek, 27 listopada 2012
posTroCK nr 7 [20.11.2012] oczami/uszami Pana Boltza
Naczekałem się na kolejną odsłonę posTroCKa, ale było warto. Czas oczekiwania został zrekompensowany istną celebracją muzyki. Zestaw z 20 listopada już na papierze wyglądał niezwykle interesująco. Wizytę w Tarnogórskim Centrum Kultury zapowiedziało dwóch wykonawców. Z jednej strony Bartek Księżyk znany z NeLL w solowym projekcie K-essence, a z drugiej Alternativ Quartet, kwartet z Rumunii z dwiema zacnymi płytami i trzecią świeżą przed oficjalną premierą. Dziękuję za możliwość zapowiedzi ustnej przed występem artystów. To wielki zaszczyt. Przepraszam za nieporadność - ostrzegałem, że tak będzie ;)
Bardzo cenię organizatorów za dobór supportu. Należę do osób, które twierdzą, że "rozgrzewacz" powinien wpasować się w klimat następcy. Według mnie o wiele lepiej odbiera się koncert, jako całość jeżeli zespoły mają wspólny punkt zaczepienia. K-essence był strzałem w dziesiątkę. Zaangażowany, szczery, zapadający w pamięć występ. Chciałbym wyróżnić wykonanie utworu I'm Drowning. Świetny klawisz, mocny pewny wokal, hipnotyczna gitara... Nie dziwię się, że ciarki zrobiły sobie pogo na moich plecach. Bartek uzewnętrznił swoje kłębiące się w głowie muzyczne myśli. Nie czułem się oszukany. Chcę więcej. Co ciekawe do współpracy z Bartkiem Księżykiem został zaproszony inny Bartek. Na instrumentach klawiszowych zagrał Bartek Pokrywka. Osoby kojarzące tarnogórską scenę muzyczną na pewno znają Tape Reels. Tak, tak to właśnie gitara i wokal tegoż zespołu. Do licznej grupy kapel/zespołów/projektów, w których się udziela może sobie dopisać kolejną nazwę. Jakże zacną nazwę.
Ostatni raz użyłem sformułowanie uczta audiowizualna przy okazji relacji z koncertu Björk. Teraz też pozwolę sobie przytoczyć. Wiadomo, że nie ta skala i rozmach, ale Alternativ Quartet pokazał, że post-rockowa kapela również potrafi nacieszyć ucho i oko. Podświetlone lampiony na scenie, przygaszone światło, projekcje filmów w tle. Imponujące. Już po pierwszy zaprezentowanym kawałku zaobserwowałem gęsią skórkę na ręce. Teksty po rumuńsku nie stanęły na przeszkodzie w odbiorze ich muzyki. Sama się obroniła. Rozmaita gama instrumentarium - od gitary, przez perkusję, klawisze po theremin i jakąś dziwną puszkę wydającą coś na kształt pohukiwań. Generowanie dziwnych dźwięków poprzez pocieranie strun gitary o mikrofon, użycie smyczka do gitary. Mają chłopaki wyobraźnię. Podczas posTroCKa zagrali dużo utworów z nowej płyty Când nu cânt. Szczególe wrażenie zrobił na mnie utwór Tac. Pierwsza myśl po usłyszeniu tej piosenki - rumuńskie Sigur Rós. Niepowtarzalny klimat, który ciężko przekazać słowami. Metafizyka. Katharsis. Wielki szacunek dla Rumunów. Zagrali w pełni profesjonalny koncert. Zjawiskowo wystrzegali się błędów. Może jeden im się zdarzył. Nieskazitelny wokal co, do którego powiem szczerze miałem obawy. Studio to studio, ale granie na żywo to osobna kwestia. Moje obawy mogłem wyrzucić do kosza. Marcel Hosu dał radę. Podobnie jak cały zespół. Kciuk wysoko w górę! To jest dobry czas dla post-rockowej muzyki.
Dochodzę do wniosku, że był to najlepszy posTroCK w dwuletniej historii całego cyklu. Siódemka to jednak szczęśliwa liczba ;) Starałem się chłonąć każdą sekundę. Od samego początku do końca. Podobnych wrażeń nie uzyska się słuchając albumów studyjnych. To trzeba poczuć na żywo.
Bardzo cenię organizatorów za dobór supportu. Należę do osób, które twierdzą, że "rozgrzewacz" powinien wpasować się w klimat następcy. Według mnie o wiele lepiej odbiera się koncert, jako całość jeżeli zespoły mają wspólny punkt zaczepienia. K-essence był strzałem w dziesiątkę. Zaangażowany, szczery, zapadający w pamięć występ. Chciałbym wyróżnić wykonanie utworu I'm Drowning. Świetny klawisz, mocny pewny wokal, hipnotyczna gitara... Nie dziwię się, że ciarki zrobiły sobie pogo na moich plecach. Bartek uzewnętrznił swoje kłębiące się w głowie muzyczne myśli. Nie czułem się oszukany. Chcę więcej. Co ciekawe do współpracy z Bartkiem Księżykiem został zaproszony inny Bartek. Na instrumentach klawiszowych zagrał Bartek Pokrywka. Osoby kojarzące tarnogórską scenę muzyczną na pewno znają Tape Reels. Tak, tak to właśnie gitara i wokal tegoż zespołu. Do licznej grupy kapel/zespołów/projektów, w których się udziela może sobie dopisać kolejną nazwę. Jakże zacną nazwę.
Ostatni raz użyłem sformułowanie uczta audiowizualna przy okazji relacji z koncertu Björk. Teraz też pozwolę sobie przytoczyć. Wiadomo, że nie ta skala i rozmach, ale Alternativ Quartet pokazał, że post-rockowa kapela również potrafi nacieszyć ucho i oko. Podświetlone lampiony na scenie, przygaszone światło, projekcje filmów w tle. Imponujące. Już po pierwszy zaprezentowanym kawałku zaobserwowałem gęsią skórkę na ręce. Teksty po rumuńsku nie stanęły na przeszkodzie w odbiorze ich muzyki. Sama się obroniła. Rozmaita gama instrumentarium - od gitary, przez perkusję, klawisze po theremin i jakąś dziwną puszkę wydającą coś na kształt pohukiwań. Generowanie dziwnych dźwięków poprzez pocieranie strun gitary o mikrofon, użycie smyczka do gitary. Mają chłopaki wyobraźnię. Podczas posTroCKa zagrali dużo utworów z nowej płyty Când nu cânt. Szczególe wrażenie zrobił na mnie utwór Tac. Pierwsza myśl po usłyszeniu tej piosenki - rumuńskie Sigur Rós. Niepowtarzalny klimat, który ciężko przekazać słowami. Metafizyka. Katharsis. Wielki szacunek dla Rumunów. Zagrali w pełni profesjonalny koncert. Zjawiskowo wystrzegali się błędów. Może jeden im się zdarzył. Nieskazitelny wokal co, do którego powiem szczerze miałem obawy. Studio to studio, ale granie na żywo to osobna kwestia. Moje obawy mogłem wyrzucić do kosza. Marcel Hosu dał radę. Podobnie jak cały zespół. Kciuk wysoko w górę! To jest dobry czas dla post-rockowej muzyki.
Dochodzę do wniosku, że był to najlepszy posTroCK w dwuletniej historii całego cyklu. Siódemka to jednak szczęśliwa liczba ;) Starałem się chłonąć każdą sekundę. Od samego początku do końca. Podobnych wrażeń nie uzyska się słuchając albumów studyjnych. To trzeba poczuć na żywo.
poniedziałek, 26 listopada 2012
Bacefook donosi:
Darwin Deez wraca z nowym wydawnictwem. Kojarzycie gościa? Aby dowiedzieć się kto zacz zapraszam do mojego archiwalnego posta sprzed 75 lat. No, dobra. Czas leci szybko, ale nie aż tak ;P Post o Darwinie pojawił się 2 lata temu.
Ten co, o nim pisałem czas jakiś temu wyda drugiego długograja 11 lutego 2013. Następczyni debiutu będzie nosić nazwę Songs For Imaginative People. Na jego oficjalnym Bacefooku (jak sam przeinacza nazwę popularnego portalu społecznościowego) orzekł, że jest to najlepszy materiał jaki udało mu się skomponować w siedemnastoletniej karierze kompozytora. Chwalipięta? Się okaże. Mówi, że jest bardzo podekscytowany i gotowy pokazać światu swoje nowe utwory. Dzisiaj pojawił się pierwszy singiel. Nosi nazwę Free. Jest brudny, głośny, hałaśliwy i trochę odbiega od kawałków z pierwszej płyty. Osłucha się. Chyba. 11 lutego przekonamy się na własne uszy, co jeszcze w zanadrzu Darwin Deez przygotował na Songs For Imaginative People.
Ten co, o nim pisałem czas jakiś temu wyda drugiego długograja 11 lutego 2013. Następczyni debiutu będzie nosić nazwę Songs For Imaginative People. Na jego oficjalnym Bacefooku (jak sam przeinacza nazwę popularnego portalu społecznościowego) orzekł, że jest to najlepszy materiał jaki udało mu się skomponować w siedemnastoletniej karierze kompozytora. Chwalipięta? Się okaże. Mówi, że jest bardzo podekscytowany i gotowy pokazać światu swoje nowe utwory. Dzisiaj pojawił się pierwszy singiel. Nosi nazwę Free. Jest brudny, głośny, hałaśliwy i trochę odbiega od kawałków z pierwszej płyty. Osłucha się. Chyba. 11 lutego przekonamy się na własne uszy, co jeszcze w zanadrzu Darwin Deez przygotował na Songs For Imaginative People.
środa, 21 listopada 2012
Piszę gdyż...
...Queens of the Stone Age są kolejnym headlinerem Heineken Open'er Festival 2013! To nie żart. Wygadali się! Na oficjalnym fejsbuku zespołu została zamieszczona informacja o tym, że 5 lipca zagrają na Open'erze. Queens of the Stone Age wyprzedzili Mikołaja Ziółkowskiego, który na jutro zapowiedział wizytę w Trójce. Miał ogłosić następną nazwę headlinera. Cóż, jutro będziemy świadkami oczywistej oczywistości. Kto jak nie QotSA? Mając w pamięci fakt, że do składu Queens of the Stone Age dołączył ostatnio Dave Grohl (będzie łoił bębny) i informację o nagrywaniu nowego materiału... Ojojoj, bez względu na warunki atmosferyczne 5 dzień miesiąca lipca 2013 będzie gorrrący ;D
Zgadnijcie w koszulce jakiego zespołu jutro będę chadzał ;>
Go with the Flow do odsłuchu ;)
Zgadnijcie w koszulce jakiego zespołu jutro będę chadzał ;>
Go with the Flow do odsłuchu ;)
czwartek, 15 listopada 2012
Heineken Open'er Festival 2013 - festiwalowa gorączka rozpoczęta
Rusza machina z napisem Heineken Open'er Festival 2013! Dzisiaj wieczorem w Programie Alternatywnym w Radiowej Trójce gościem zastępującego Agnieszkę Szydłowską Piotra Stelmacha był pan kierownik od Open'era - Mikołaj Ziółkowski. Czegóż ciekawego dowiedzieliśmy się o nadchodzącej 12. edycji HOFa? Przede wszystkim dowiedzieliśmy się gdzie w kalendarzu umiejscowiony jest Open'er 2013. Wybór padł na pierwszy tydzień lipca. Muzyczny szał zacznie się 3 lipca (środa), a skończy 6 lipca (sobota). Czyli wychodzi na to, że zeszłoroczny pomysł pyknął i został podtrzymany. Festiwal będzie trwał od środy do soboty. Plotki o zmianie miejscówy możemy sobie wsadzić między bajki. Raz jeszcze fani muzyki przejmują Lotnisko Gdynia-Kosakowo.
Ceny karnetów/biletów prezentują się następująco:
Karnety 4-dniowe: 470 PLN
Karnety 4-dniowe z polem namiotowym (2-7 lipca): 550 PLN
Bilety jednodniowe: 189 PLN
Specjalna oferta do wyczerpania zapasów lub do 15 stycznia 2013 - pula biletów w cenach:
Karnety 4-dniowe: 370 PLN
Karnety 4-dniowe z polem namiotowym (2-7 lipca): 450 PLN
Jak tłumaczył Mikołaj Ziółkowski karnety z polem namiotowym są droższe gdyż ponieważ chcą rozwinąć infrastrukturę miasteczka na polu i zwiększyć komfort. Byleby była ciepła woda bez kuponów i mniej błota ;P
Wooohooo! Czy są tu jacyś fani Blur? W tym momencie wyskakujecie w górę z radości, bo pierwszym headlinerem Heineken Open'er Festival 2013 został Wasz ulubiony zespół! Po reaktywacji kapeli Damon Albarn z ekipą zawita również do Polski. Zaczyna się bardzo smakowicie. Następny headliner podobno za tydzień. To może być całkiem zacny Open'er ;> Ma ktoś pożyczyć 450 zł? ;D
Ceny karnetów/biletów prezentują się następująco:
Karnety 4-dniowe: 470 PLN
Karnety 4-dniowe z polem namiotowym (2-7 lipca): 550 PLN
Bilety jednodniowe: 189 PLN
Specjalna oferta do wyczerpania zapasów lub do 15 stycznia 2013 - pula biletów w cenach:
Karnety 4-dniowe: 370 PLN
Karnety 4-dniowe z polem namiotowym (2-7 lipca): 450 PLN
Jak tłumaczył Mikołaj Ziółkowski karnety z polem namiotowym są droższe gdyż ponieważ chcą rozwinąć infrastrukturę miasteczka na polu i zwiększyć komfort. Byleby była ciepła woda bez kuponów i mniej błota ;P
Wooohooo! Czy są tu jacyś fani Blur? W tym momencie wyskakujecie w górę z radości, bo pierwszym headlinerem Heineken Open'er Festival 2013 został Wasz ulubiony zespół! Po reaktywacji kapeli Damon Albarn z ekipą zawita również do Polski. Zaczyna się bardzo smakowicie. Następny headliner podobno za tydzień. To może być całkiem zacny Open'er ;> Ma ktoś pożyczyć 450 zł? ;D
środa, 14 listopada 2012
Koncertowe pozdrowienia Pana Boltza
Koncerty, koncerty po trzykroć koncerty. Z daleka czuć swąd banału, ale pamiętajcie, że jest takie coś jak koncerty. Nie ma nic zacniejszego niż bezpośredni kontakt z ludźmi tworzącymi muzykę. My jesteśmy dla nich, a oni dla nas. Moralizatorskie gadanie Pana Boltza za nami (sorry, ale musiałem). Przejdźmy do sedna.
17 listopada w Tarnowskich Górach, a dokładniej w Galerii Inny Śląsk odbędzie się debiutancki koncert Clumsy Warlocks z nowym perkusistą. Do Marka Świszczorowskiego, Bartka Śliwy i Karola Adamusa dołączył jego kudłatość Miłosz Bichalski. Koncerciwo ma zacząć się o 20:00, a za wstęp życzą sobie... Właściwie nic sobie nie życzą. Wjazd za free. Widzimy się! Spóźnię się, ale dotrę!
Gdyby tak posiąść umiejętność bilokacji, z przyjemnością zaliczyłbym też koncert Tape Reels w Kultowej w Katowicach. 17 listopada tarnogórska kapela zagra przed bytomskim zespołem Jumanji, który kontynuuje trasę promującą album Schematy. Koncert rozpocznie się o 19:00. Wjazd = 10 zł.
Następnie z wypiekami na twarzy czekam na siódmy z kolei posTroCK, którego daniem głównym będzie Alternativ Quartet z Rumunii. Jako support zagra K-essence. Do zobaczenia w Tarnogórskim Centrum Kultury 20 listopada o 19:00. Bilety dostępne w recepcji TCK. Koszt biletu = 15 zł. Więcej informacji o siódmym posTroCKu znajdziecie w zapowiedzi, którą czas jakiś temu uskuteczniłem --> zapowiedź posTroCKa nr 7
Wujas Boltz przesyła najserdeczniejsze pozdrowienia koncertowe ;)
17 listopada w Tarnowskich Górach, a dokładniej w Galerii Inny Śląsk odbędzie się debiutancki koncert Clumsy Warlocks z nowym perkusistą. Do Marka Świszczorowskiego, Bartka Śliwy i Karola Adamusa dołączył jego kudłatość Miłosz Bichalski. Koncerciwo ma zacząć się o 20:00, a za wstęp życzą sobie... Właściwie nic sobie nie życzą. Wjazd za free. Widzimy się! Spóźnię się, ale dotrę!
Gdyby tak posiąść umiejętność bilokacji, z przyjemnością zaliczyłbym też koncert Tape Reels w Kultowej w Katowicach. 17 listopada tarnogórska kapela zagra przed bytomskim zespołem Jumanji, który kontynuuje trasę promującą album Schematy. Koncert rozpocznie się o 19:00. Wjazd = 10 zł.
Następnie z wypiekami na twarzy czekam na siódmy z kolei posTroCK, którego daniem głównym będzie Alternativ Quartet z Rumunii. Jako support zagra K-essence. Do zobaczenia w Tarnogórskim Centrum Kultury 20 listopada o 19:00. Bilety dostępne w recepcji TCK. Koszt biletu = 15 zł. Więcej informacji o siódmym posTroCKu znajdziecie w zapowiedzi, którą czas jakiś temu uskuteczniłem --> zapowiedź posTroCKa nr 7
Wujas Boltz przesyła najserdeczniejsze pozdrowienia koncertowe ;)
wtorek, 13 listopada 2012
Recka: Crystal Castles - (III) [2012]
Jak dobrze, że Ethan Kath spotkał na swojej drodze Alice Glass. Jak dobrze, że z połączenia tej dwójki powstał zespół, który generuje tak dziwne dźwięki. Bolesne i pięknie dziwne dźwięki.
Jaki gatunek muzyczny Crystal Castles prezentują na swojej trzeciej płycie długogrającej? Niech to dunder świśnie, niech to kaczki zdepcą! Sorry. Nie podejmę się próby wrzucania (III) do żadnej z szufladek. Mogę za to połechtać swoją polskość i z dumą wyrazić uwagę, że polskie powietrze służy kanadyjskiemu duetowi. Wiecie, o co chodzi. Krążą słuchy, że materiał na (III) był nagrywany w Polsce.
Trzeci długograj Crystal Castles zawiera 12 kawałków. Osobiście pochłaniam (III) na jeden kęs. Pomaga w tym długość płyty. Trwa prawie 40 minut. Za krótko? Nie ma zbędnych zapychaczy. Moim zdaniem jest w sam raz.
Do otwierającego album Plague i trzeciego w kolejności Wrath of God mogliśmy przyzwyczaić ucho jeszcze przed premierą (III). Tuż przed wydaniem nowego LP Crystal Castles udostępnili również czwarty w kolejności utwór Affection. Wszystkie trzy piosenki były przekonujące. Jak się okazuje niepokojący, mroczny klimat Plague udziela się w pozostałych numerach. Wiercący ucho pisk w Pale Flesh szczególnie dający o sobie znać gdy odtwarzany jest na słuchawkach, stonowany Transgender, koncertowy killer Telepath w rytm, którego ciężko nie podrygiwać. Wszystko ma typową dla CC aurę mroku.
Nie doszukałem się wielu przebłysków poprzednich płyt. Jeden wychwyciłem. W Sad Eyes doszukałem się motywu z Untrust Us z debiutu Crystal Castles.
Nie mogę nie odnieść się do kolejnego z krótkich wymiataczy z kategorii 'minuta i pięćdziesiąt sekund'. Insulin w zestawieniu z poprzednimi jest niewystarczająco korzystne. Bez błysku. Zbyt szarpane jak dla mnie. Ale, że to tylko półtorej minuty - do przełknięcia.
Mój niekwestionowany faworyt - Violent Youth. Szedłem sobie ulicą w deszczu słuchając tegoż kawałka. W pewnym momencie zwolniłem krok, spojrzałem w niebo i pozwoliłem deszczowi zraszać moją twarz. Przeniosłem się gdzie indziej. Eargasm co się zowie.
Uścisk dłoni prezesa za wybór zamykacza albumu. Child I Will Hurt You pasuje idealnie. Ostatni track zostawia słuchacza w zamyśleniu. Odczuwa się swoistą pustkę. Ta pustka miesza w głowie.
Alice w tekstach wyrzuciła z siebie co jej leżało na serduchu. Trochę dziewczyna przeszła. Na teksty duży wpływ miał rozwój rodzinnych wydarzeń. Bądź co bądź jej charyzma aż wypływa z głośników. Z resztą podobnie jak przy poprzednich wydawnictwach.
Słowem podsumowania chciałbym tylko stwierdzić, że przyjemnie obserwuje się udaną ewolucję Crystal Castles. Względem debiutu Ethan i Alice poczynili duże zmiany. Z pewnością są bardziej dojrzali. Bogatsi w nowe doświadczenia nagrali płytę bardziej mroczną i niepokojącą. O (III) będzie się dużo mówiło, bo to kawał dobrego światowego grania. Po prostu.
Jaki gatunek muzyczny Crystal Castles prezentują na swojej trzeciej płycie długogrającej? Niech to dunder świśnie, niech to kaczki zdepcą! Sorry. Nie podejmę się próby wrzucania (III) do żadnej z szufladek. Mogę za to połechtać swoją polskość i z dumą wyrazić uwagę, że polskie powietrze służy kanadyjskiemu duetowi. Wiecie, o co chodzi. Krążą słuchy, że materiał na (III) był nagrywany w Polsce.
Trzeci długograj Crystal Castles zawiera 12 kawałków. Osobiście pochłaniam (III) na jeden kęs. Pomaga w tym długość płyty. Trwa prawie 40 minut. Za krótko? Nie ma zbędnych zapychaczy. Moim zdaniem jest w sam raz.
Do otwierającego album Plague i trzeciego w kolejności Wrath of God mogliśmy przyzwyczaić ucho jeszcze przed premierą (III). Tuż przed wydaniem nowego LP Crystal Castles udostępnili również czwarty w kolejności utwór Affection. Wszystkie trzy piosenki były przekonujące. Jak się okazuje niepokojący, mroczny klimat Plague udziela się w pozostałych numerach. Wiercący ucho pisk w Pale Flesh szczególnie dający o sobie znać gdy odtwarzany jest na słuchawkach, stonowany Transgender, koncertowy killer Telepath w rytm, którego ciężko nie podrygiwać. Wszystko ma typową dla CC aurę mroku.
Nie doszukałem się wielu przebłysków poprzednich płyt. Jeden wychwyciłem. W Sad Eyes doszukałem się motywu z Untrust Us z debiutu Crystal Castles.
Nie mogę nie odnieść się do kolejnego z krótkich wymiataczy z kategorii 'minuta i pięćdziesiąt sekund'. Insulin w zestawieniu z poprzednimi jest niewystarczająco korzystne. Bez błysku. Zbyt szarpane jak dla mnie. Ale, że to tylko półtorej minuty - do przełknięcia.
Mój niekwestionowany faworyt - Violent Youth. Szedłem sobie ulicą w deszczu słuchając tegoż kawałka. W pewnym momencie zwolniłem krok, spojrzałem w niebo i pozwoliłem deszczowi zraszać moją twarz. Przeniosłem się gdzie indziej. Eargasm co się zowie.
Uścisk dłoni prezesa za wybór zamykacza albumu. Child I Will Hurt You pasuje idealnie. Ostatni track zostawia słuchacza w zamyśleniu. Odczuwa się swoistą pustkę. Ta pustka miesza w głowie.
Alice w tekstach wyrzuciła z siebie co jej leżało na serduchu. Trochę dziewczyna przeszła. Na teksty duży wpływ miał rozwój rodzinnych wydarzeń. Bądź co bądź jej charyzma aż wypływa z głośników. Z resztą podobnie jak przy poprzednich wydawnictwach.
Słowem podsumowania chciałbym tylko stwierdzić, że przyjemnie obserwuje się udaną ewolucję Crystal Castles. Względem debiutu Ethan i Alice poczynili duże zmiany. Z pewnością są bardziej dojrzali. Bogatsi w nowe doświadczenia nagrali płytę bardziej mroczną i niepokojącą. O (III) będzie się dużo mówiło, bo to kawał dobrego światowego grania. Po prostu.
poniedziałek, 5 listopada 2012
Holy Foals
Wdech, wydech, wdech, wydech, wdech, wydech... Zmachałem się! Nigdy jeszcze tak szybko nie wróciłem (przybiegłem) z pracy do domu. Premiera nowego singla zespołu Foals to cholernie dobry powód by przypocić czoło.
Wstałem wcześnie, żeby móc czym prędzej posłuchać świeżynki od Foalsów, a tu nic. Pustka. Zero. Dopiero później wyczytałem, że premiera będzie w BBC Radio 1 u Zane Lowe'a. Tak jak podejrzewałem Zane wrzucił Inhaler do cyklu Hottest Record in the World. Komunikat zakończył proces ciągłego wręcz maniakalnego odświeżania profilu oxfordzkiego zespołu na FB, ich strony internetowej i profilu na Lastfm. Nadszedł czas! Rzućcie uchem na Inhaler pierwszy utwór z Holy Fire, czyli trzeciego albumu Foals.
Ależ to jest brudny kawałek! Jeszcze rok temu zagrali to w Coachelli jako jam między piosenkami. Widzicie jak jam zamienił się w prawdziwą bombę? Początkujące zespoły jamujcie!
Żebyście mogli zobaczyć mój szczery uśmiech na twarzy. Inhaler miażdży! Siedzę sobie sponiewierany i szczerzę zęby. W którą stronę poszli Foalsi na trzecim longpleju? Ni to Antidotes, ni to Total Life Forever. Trzecia płyta to kolejne oblicze Foalsów. O to chodzi! Słyszycie w Inhaler Rage Against The Machine? Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek Źrebaki uraczą mnie tak rockowym utworem. Czapki z głów. No i oczywiście zacnie, że zostali funky. Ciężko usiedzieć na czterech literach ;)
Nie wiem jak wytrzymam do premiery Holy Fire (11.02.2013). Będzie ciężko. Foals forever!
Wstałem wcześnie, żeby móc czym prędzej posłuchać świeżynki od Foalsów, a tu nic. Pustka. Zero. Dopiero później wyczytałem, że premiera będzie w BBC Radio 1 u Zane Lowe'a. Tak jak podejrzewałem Zane wrzucił Inhaler do cyklu Hottest Record in the World. Komunikat zakończył proces ciągłego wręcz maniakalnego odświeżania profilu oxfordzkiego zespołu na FB, ich strony internetowej i profilu na Lastfm. Nadszedł czas! Rzućcie uchem na Inhaler pierwszy utwór z Holy Fire, czyli trzeciego albumu Foals.
Ależ to jest brudny kawałek! Jeszcze rok temu zagrali to w Coachelli jako jam między piosenkami. Widzicie jak jam zamienił się w prawdziwą bombę? Początkujące zespoły jamujcie!
Żebyście mogli zobaczyć mój szczery uśmiech na twarzy. Inhaler miażdży! Siedzę sobie sponiewierany i szczerzę zęby. W którą stronę poszli Foalsi na trzecim longpleju? Ni to Antidotes, ni to Total Life Forever. Trzecia płyta to kolejne oblicze Foalsów. O to chodzi! Słyszycie w Inhaler Rage Against The Machine? Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek Źrebaki uraczą mnie tak rockowym utworem. Czapki z głów. No i oczywiście zacnie, że zostali funky. Ciężko usiedzieć na czterech literach ;)
Nie wiem jak wytrzymam do premiery Holy Fire (11.02.2013). Będzie ciężko. Foals forever!
niedziela, 4 listopada 2012
Kosmopsychodiscofunkizpola
Owadzia mać! Nadlatuje trzecie wydawnictwo Łąki Łan! Armanda pojawi się 13 listopada. Tym razem Paprodziad i spółka odkrywają kosmos. Jeden z tagów opisujący twórczość Łąki Łan na lastfmie to psychodiscofunkizpola. Po przesłuchaniu pierwszego singla z trzeciego długograja zatytułowanego Armanda pozwalam sobie rozszerzyć ten tag o -kosmo. Tak jest! Kosmopsychodiscofunkizpola!
Pobujajcie odwłoki przy nowym kawałku Łąki Łan. Niechaj w Muzycznej Czasoprzestrzeni Pana Boltza zabrzmi utwór Lovelock.
I jak? Kosmiczny track, c'nie? ;D Oj coś czuję, że tej zimy trzeba będzie rozważyć możliwość uczestnictwa w koncercie. Występy Łąki Łan to solidna dawka energii. Nie byłbym sobą gdybym nie wspomniał o tym, że strrrrrasznie cieszę się, że Tarnogórzanie mieli okazję w tym roku doświadczyć Łąki Łan na żywo podczas Gwarków 2012. Miło, że zostali ciepło przyjęci ;)
Poniżej zamieszczę jeszcze ujawnioną przez zespół tracklistę Armandy:
1. Łan Pała
2. Lovelock
3. Dziadarap
4. Łan For Me
5. Infinite
6. Pompeje
7. Sundown
8. Jammin'
9. Pleń
10. Armanda
Czekacie na tę płytę? ;>
Pobujajcie odwłoki przy nowym kawałku Łąki Łan. Niechaj w Muzycznej Czasoprzestrzeni Pana Boltza zabrzmi utwór Lovelock.
I jak? Kosmiczny track, c'nie? ;D Oj coś czuję, że tej zimy trzeba będzie rozważyć możliwość uczestnictwa w koncercie. Występy Łąki Łan to solidna dawka energii. Nie byłbym sobą gdybym nie wspomniał o tym, że strrrrrasznie cieszę się, że Tarnogórzanie mieli okazję w tym roku doświadczyć Łąki Łan na żywo podczas Gwarków 2012. Miło, że zostali ciepło przyjęci ;)
Poniżej zamieszczę jeszcze ujawnioną przez zespół tracklistę Armandy:
1. Łan Pała
2. Lovelock
3. Dziadarap
4. Łan For Me
5. Infinite
6. Pompeje
7. Sundown
8. Jammin'
9. Pleń
10. Armanda
Czekacie na tę płytę? ;>
poniedziałek, 29 października 2012
Folk rockowe cacko
Ajajaj, ależ uzależniłem się od tego kawałka. Jakoś tak wpasował mi się w ten jesienno-zimowy klimat. Prawdziwe folk rockowe cacko. Robi mi się cieplej gdy wspomnę sobie koncert Dry the River na Openerowej scenie namiotowej. Co prawda nie byli moimi priorytetowymi zespołami/wykonawcami z listy "cza obocyć na żywca", ale udało się wstąpić na ich jak się okazało konkretną muzyczną prezentację. Dali radę na żywo. Miło, że mają zacięcie post-rockowe. W wykonach na żywo flirtowali nieco z tym gatunkiem muzycznym. Ponadto mam słabość do smakowitych wielogłosów, których u Dry the River nie brakuje. Oceniam je bardzo pozytywnie. Coś czuję, że debiut Brytyjczyków Shallow Bed na dobre zagości w mojej Muzycznej Czasoprzestrzeni.
Natomiast jeżeli chodzi o Dry the River, a sprawę polską - dobra nowina. Właściwie dobre nowiny, bo 3 (słownie: trzy).
Dry the River zagra w Polsce 3 klubowe koncerty. Pierwszy odbędzie się16 listopada w Poznaniu na Międzynarodowych Targach Poznańskich, drugi 17 listopada w warszawskiej Hydrozagadce, a trzeci 18 listopada we Wrocławiu w Firleju. Gdyby okoliczności bardziej sprzyjały chętnie wpadłbym na ich koncert. Open'erowy koncert w Tencie był zacny, a klubowy nie powinien być gorszy.
piątek, 26 października 2012
Antidotes, Total Life Forever i... Holy Fire
Tak jest! Holy Fire! Nagrywali, nagrywali, aż w końcu nagrali! Foalsi wracają z trzecią płytą! Kiedy pojawi się nowy album? Proszę szanownych czytaczy, jak już
zakupicie nowe kalendarze to zaznaczcie sobie 11 dzień miesiąca lutego w
kółeczko. Właśnie 11-ego lutego 2013 światło dzienne ujrzy nowa płyta
długogrająca zespołu Foals. Osoby, które wykorzystają pre-order na iTunes automatycznie otrzymają pierwszy track z Holy Fire - Inhaler. Trzeci album Foalsów można zamawiać w pre-orderze od 5 listopada. Kurka rurka powiem Wam, że jestem dziwnie spokojny, że będzie cacy. Ciekawe tylko, w którą stronę pójdą chłopaki z Oxfordu. Czy na "trójce" będzie więcej młodzieńczej energii niczym z Antidotes, a może postawią na post-rockowy sznyt z Total Life Forever? A może znajdą inną ścieżkę, którą zechcą podążyć? Niech już będzie 5 listopada i nastanie możliwość odsłuchu Inhaler. Rąbek tajemnicy zostanie odsłonięty.
Póki co, nieśmiertelny, genialny, ociekający zacnością, jedyny w swoim rodzaju utwór z drugiej płyty Foals Total Life Forever - Spanish Sahara.
Póki co, nieśmiertelny, genialny, ociekający zacnością, jedyny w swoim rodzaju utwór z drugiej płyty Foals Total Life Forever - Spanish Sahara.
wtorek, 23 października 2012
posTroCK nr 7 - zapowiedź
Jeżeli myśleliście, że cykl posTroCK na dobre zniknął z
oferty Tarnogórskiego Centrum Kultury to jesteście w błędzie. Zapoczątkowana w
2010 roku tradycja koncertów, na których prym wiodą zagraniczne zespoły
post-rockowe i około post-rockowe trwa dalej. 20 listopada po raz kolejny w
kameralnej przestrzeni sali 55 (sali kinowej DKF Olbrzym) rozbrzmi muzyka z
tego gatunku. W drugiej połowie listopada w Tarnowskich Górach pojawią się postrockowcy
z Rumunii - Alternativ Quartet. Dotychczas
czterej panowie z Cluj serca Transylwanii nagrali dwa albumy. W 2010 roku wypuścili Liniştea Astupă Goluri , a w 2011 Aripi.W obu przypadkach
udostępnili je za friko na ich oficjalnej stronie internetowej. Skorzystałem z
tej opcji, ściągnąłem, przesłuchałem i nie żałuję. W swojej twórczości rumuńscy
muzycy potrafią znaleźć miejsce zarówno dla mocnych gitar, dźwięku fletu jak i
rzadko wykorzystywanego instrumentu zwanego thereminem. Wszystko to spięte jest
wokalami śpiewanymi w ich ojczystym języku, czyli po rumuńsku. 10 grudnia planują podzielić się (ponownie za darmo) kolejnym, trzecim już albumem długogrającym - Când nu cânt.
Przed gośćmi z Rumunii zagra K-essence. Pod tą nazwą kryje się solowy projekt Bartka Księżyka, wokalisty, gitarzysty i tekściarza zespołu NeLL. K-essence ma na swoim koncie składający się z 10 kawałków debiutancki album Prince of Pawns.
Niechaj osoby zainteresowane uczestnictwem w posTroCKu nr 7
gromadzą się w Tarnogórskim Centrum Kultury we wtorek 20 listopada tuż przed
godziną 19:00. Bilet wstępu kosztuje 15 złotych i można go nabyć w recepcji
TCK (pewnie jakoś na początku listopada będą już dostępne).
A tak grają chłopaki z Transylwanii:
czwartek, 18 października 2012
Październikowa kumulacja koncertowa
Dzieje się! Uwielbiam jak coś się dzieje. Październik staje na wysokości zadania i przynosi garść ociekających zacnością wydarzeń muzycznych. Toteż, żeby nie przedłużać wyrzucam z siebie, co mi wpadło w oko.
Już jutro tj. w piątek w Tarnowskich Górach startuje Muzyka na Plan. Idea przedsięwzięcia jest taka, że wyświetlane są filmy nieme, a tło muzyczne zapewniają artyści grając muzykę na żywo. Co by było ciekawiej muzycy stają ze sobą w szranki i rywalizują o nagrodę główną. Najlepszemu wykonawcy zostanie wręczona kwota 2000 zł. IV edycja Muzyka na Plan będzie trwać od 19 do 21 października w Galerii "Pod-Nad" na Gliwickiej 1. Chociaż pewnie będzie mi dane z takich czy innych względów tylko chwilowo pojawić się na tym wydarzeniu, serdecznie polecam. Link do wydarzenia.
Następnie chciałbym zwrócić uwagę na koncert, który będzie miał miejsce w MDK Batory w Chorzowie. 21 października zagra tam duński indie/post-rockowy projekt Late Night Venture. Pierwszy raz miałem przyjemność usłyszeć ich no gdzieżby indziej niż w Tarnowskich Górach, podczas TeCeKowego cyklu koncertowego posTroCK. Słyszałem na żywo i postanowiłem, że jak okoliczności będą sprzyjać (a sprzyjają) chcę doświadczyć muzyki Late Night Venture na żywca raz jeszcze. Tym bardziej, że nowa płyta tuż tuż. Koncert rozpocznie się o 19:00. Bilet kosztuje: a) w przedsprzedaży 10 zł, b) w dniu koncertu 15 zł. Warto jeszcze wspomnieć kto będzie supportował Late Night Venture. Przed kapelą z Danii zagra Leman Acoustic w solowym projekcie. Leman odkopie stare kawałki z początków jego muzycznej przygody.
Trzy dni później zanosi się na powrót do Chorzowa. Inne Granie, moi drodzy. Tak właśnie nazywa się cykl koncertów alternatywnych, które odbywają się w ChCKu, czyli Chorzowskim Centrum Kultury. Bilet wstępu kosztuje śmieszne 5 złotych, a moc atrakcji niemała (przynajmniej w moim odczuciu). Po pierwsze CueFXBand, po drugie Slutocasters, po trzecie Fair Weather Friends. Szczególna uwaga dla Fair Weather Friends. Cały czas jestem pod wrażeniem ich EPki Eclectic Pixels. Kawał dobrej muzy Panowie! Pierwszy zespół rozpocznie grać o 19:00.
Cztery dni później 28 października do Tarnowskich Gór, a konkretniej do Tarnogórskiego Centrum Kultury wpadnie z muzyczną wizytą Gienek Loska Band. Ludzie, którzy śledzą telewizyjne programy typu talent show doskonale wiedzą kim jest Gienek Loska. Pochodzący z Białorusi wokalista i gitarzysta zasłynął z lubości do grania na streecie. To się ceni. Niektórzy artyści baliby się konfrontacji z szarym przechodniem, ale nie on. Tarnogórzanie dostąpią okazji skonfrontowania się z Gienkiem i jego kapelą 28 października o 19:00. Bilet kosztuje 15 złotych polskich.
Dzieje się. Czyż nie? ;>
Już jutro tj. w piątek w Tarnowskich Górach startuje Muzyka na Plan. Idea przedsięwzięcia jest taka, że wyświetlane są filmy nieme, a tło muzyczne zapewniają artyści grając muzykę na żywo. Co by było ciekawiej muzycy stają ze sobą w szranki i rywalizują o nagrodę główną. Najlepszemu wykonawcy zostanie wręczona kwota 2000 zł. IV edycja Muzyka na Plan będzie trwać od 19 do 21 października w Galerii "Pod-Nad" na Gliwickiej 1. Chociaż pewnie będzie mi dane z takich czy innych względów tylko chwilowo pojawić się na tym wydarzeniu, serdecznie polecam. Link do wydarzenia.
Następnie chciałbym zwrócić uwagę na koncert, który będzie miał miejsce w MDK Batory w Chorzowie. 21 października zagra tam duński indie/post-rockowy projekt Late Night Venture. Pierwszy raz miałem przyjemność usłyszeć ich no gdzieżby indziej niż w Tarnowskich Górach, podczas TeCeKowego cyklu koncertowego posTroCK. Słyszałem na żywo i postanowiłem, że jak okoliczności będą sprzyjać (a sprzyjają) chcę doświadczyć muzyki Late Night Venture na żywca raz jeszcze. Tym bardziej, że nowa płyta tuż tuż. Koncert rozpocznie się o 19:00. Bilet kosztuje: a) w przedsprzedaży 10 zł, b) w dniu koncertu 15 zł. Warto jeszcze wspomnieć kto będzie supportował Late Night Venture. Przed kapelą z Danii zagra Leman Acoustic w solowym projekcie. Leman odkopie stare kawałki z początków jego muzycznej przygody.
Trzy dni później zanosi się na powrót do Chorzowa. Inne Granie, moi drodzy. Tak właśnie nazywa się cykl koncertów alternatywnych, które odbywają się w ChCKu, czyli Chorzowskim Centrum Kultury. Bilet wstępu kosztuje śmieszne 5 złotych, a moc atrakcji niemała (przynajmniej w moim odczuciu). Po pierwsze CueFXBand, po drugie Slutocasters, po trzecie Fair Weather Friends. Szczególna uwaga dla Fair Weather Friends. Cały czas jestem pod wrażeniem ich EPki Eclectic Pixels. Kawał dobrej muzy Panowie! Pierwszy zespół rozpocznie grać o 19:00.
Cztery dni później 28 października do Tarnowskich Gór, a konkretniej do Tarnogórskiego Centrum Kultury wpadnie z muzyczną wizytą Gienek Loska Band. Ludzie, którzy śledzą telewizyjne programy typu talent show doskonale wiedzą kim jest Gienek Loska. Pochodzący z Białorusi wokalista i gitarzysta zasłynął z lubości do grania na streecie. To się ceni. Niektórzy artyści baliby się konfrontacji z szarym przechodniem, ale nie on. Tarnogórzanie dostąpią okazji skonfrontowania się z Gienkiem i jego kapelą 28 października o 19:00. Bilet kosztuje 15 złotych polskich.
Dzieje się. Czyż nie? ;>
środa, 17 października 2012
Kamp! wreszcie(!) wydaje długograja
Ręka w górę kto myślał, że Kamp! nigdy nie wyda albumu długogrającego! Ulala. O Wy niewierzący, Wy (sam niepewnie podniosłem rękę, ale ciiii... ;P).
W końcu na naszych plejlistach, wieżach i wszelakich innych jestestwach związanych z odtwarzaniem muzyki zagości debiutancki album electro popowego tria. Stanie się to w listopadzie tego roku. Po wydaniu EPki, singla, singla i EPki dyskografia Kamp! zostanie wzbogacona o LP. Pierwsza EPka został wydana jeszcze w 2009 roku. Należy przyznać, że chłopaki długo szlifowali materiał na debiut. Tym samym jeszcze bardziej rozbudzają mój apetyt. Ciekaw jestem co nasz potencjalny towar eksportowy uskutecznił w studiu nagraniowym. Jeszcze chwila cierpliwości Panie Boltzu ;)
Póki co, rzućcie uchem na utwór Sulk. Nie ma siary. Jest mega cacy. Marzycielsko, inteligentnie popowo i przebojowo (CHCĘ WIĘCEJ!!) ;D O, i jeszcze można sobie downloadnąć ;)
W końcu na naszych plejlistach, wieżach i wszelakich innych jestestwach związanych z odtwarzaniem muzyki zagości debiutancki album electro popowego tria. Stanie się to w listopadzie tego roku. Po wydaniu EPki, singla, singla i EPki dyskografia Kamp! zostanie wzbogacona o LP. Pierwsza EPka został wydana jeszcze w 2009 roku. Należy przyznać, że chłopaki długo szlifowali materiał na debiut. Tym samym jeszcze bardziej rozbudzają mój apetyt. Ciekaw jestem co nasz potencjalny towar eksportowy uskutecznił w studiu nagraniowym. Jeszcze chwila cierpliwości Panie Boltzu ;)
Póki co, rzućcie uchem na utwór Sulk. Nie ma siary. Jest mega cacy. Marzycielsko, inteligentnie popowo i przebojowo (CHCĘ WIĘCEJ!!) ;D O, i jeszcze można sobie downloadnąć ;)
poniedziałek, 15 października 2012
Pan Boltz głosuje na Kasię Grzesiek
Przyznam, że spodziewałem się, że obejdzie się bez akcji agitacyjnych. A tutaj psikus. Niemniej jednak lud zdecydował, że z półfinału Kasi Grzesiek dalej przeszli inni uczestnicy. Polemizowałbym z wyborem akurat tej dwójki, no ale cóż. Gusta i guściki. Sądziłem, że Kasia Grzesiek z łatwością wskoczy do końcowej fazy 4 edycji Must Be The Music.
Trzeba ratować sytuację. Jest opcja na dziką kartę. Od razu zaznaczam, że patriotyzm lokalny nie przyćmiewa mi obiektywnego podejścia. Mówię jak jest. Dziewczyna ma kawał talentu. Jeżeli jest możliwość wyeksponowania go w taki dosyć komercyjny sposób, uczestnicząc w Must Be The Music to czemu nie? Jak już się powiedziało A to wypadałoby wypluć z siebie B. Kto w takim programie wybiera piosenkę Skunk Anansie? Zaryzykuję następującą tezę. Gdyby Kasia wybrała jakąś bardziej mainstreamową pieśń przeszłaby dalej. Ale nie. Ona nie poszła na łatwiznę i wybrała coś innego. Moim skromnym zdaniem Bytomianka świetnie wykonała Hedonism, a do łatwych to ta piosenka nie należy.
Ja, Pan Boltz nawołuję do rozważenia oddania głosu na Katarzynę Grzesiek. To może być jej czas. Narodzie kochany nasz najzacniejszy, dajcie tej dziewczynie szansę, żeby zaistnieć.
Głosuj na Kasię Grzesiek na stronie RMF FM albo w aplikacji Must Be The Music na Facebooku.
Trzeba ratować sytuację. Jest opcja na dziką kartę. Od razu zaznaczam, że patriotyzm lokalny nie przyćmiewa mi obiektywnego podejścia. Mówię jak jest. Dziewczyna ma kawał talentu. Jeżeli jest możliwość wyeksponowania go w taki dosyć komercyjny sposób, uczestnicząc w Must Be The Music to czemu nie? Jak już się powiedziało A to wypadałoby wypluć z siebie B. Kto w takim programie wybiera piosenkę Skunk Anansie? Zaryzykuję następującą tezę. Gdyby Kasia wybrała jakąś bardziej mainstreamową pieśń przeszłaby dalej. Ale nie. Ona nie poszła na łatwiznę i wybrała coś innego. Moim skromnym zdaniem Bytomianka świetnie wykonała Hedonism, a do łatwych to ta piosenka nie należy.
Ja, Pan Boltz nawołuję do rozważenia oddania głosu na Katarzynę Grzesiek. To może być jej czas. Narodzie kochany nasz najzacniejszy, dajcie tej dziewczynie szansę, żeby zaistnieć.
Głosuj na Kasię Grzesiek na stronie RMF FM albo w aplikacji Must Be The Music na Facebooku.
czwartek, 11 października 2012
Podolscy w natarciu, czyli Porno Zombi w Gotyku
Jakieś plany na piątkowy wieczór? A może by tak wybrać się do Bytomia? Jeżeli macie w zasięgu miasto Bytom proponuję rozważyć ewentualność skierowania swoich kroków do Klubu Gotyk na Kościelnej 2. 12 października o 21:00 w Klubie Gotyk zagra zespół Porno Zombi. Wstęp na koncert = 0 zł. Będzie to doskonała okazja, żeby posłuchać na żywo kawałków z ich pierwszej płyty Królowa w Nirwanie. 12 październik to data oficjalnej premiery pierwszego wydawnictwa Porno Zombi. Płyta będzie udostępniona w internecie na oficjalnej stronie zespołu za kompletną darmochę.
Ale zaraz, zaraz. Porno Zombi. Kto zacz? Porno Zombi to w 100% rodzinny interes. Alek Podolski (gitara i wokal) gra wspólnie ze swoim bratem Jarkiem Podolskim (bas i chórki) i synem Jarka, Oskarem Podolskim (perkusja i chórki). Wcześniej bytomskie trio grało pod nazwą Heartsgarage. Słynęli z trudnienia się graniem energicznego, żywiołowego rocka. Do dziś pamiętam jak podczas występu Heartsgarage w Tarnogórskim Centrum Kultury na drugim posTroCKu u boku New Idea Society werbel Oskara nie wytrzymał jego siły uderzenia. Już jako Porno Zombi zapowiadają, że wciąż będą podążać wyznaczoną wcześniej ścieżką.
Do zobaczenia 12 października w Gotyku!
Wbijajcie na profil Porno Zombi na fejsbuku. Możecie tam odsłuchać i ściągnąć za darmo kilka ich kawałków (Lubię Twój Smak jest świetne! ;)) ---> ryps!
Ale zaraz, zaraz. Porno Zombi. Kto zacz? Porno Zombi to w 100% rodzinny interes. Alek Podolski (gitara i wokal) gra wspólnie ze swoim bratem Jarkiem Podolskim (bas i chórki) i synem Jarka, Oskarem Podolskim (perkusja i chórki). Wcześniej bytomskie trio grało pod nazwą Heartsgarage. Słynęli z trudnienia się graniem energicznego, żywiołowego rocka. Do dziś pamiętam jak podczas występu Heartsgarage w Tarnogórskim Centrum Kultury na drugim posTroCKu u boku New Idea Society werbel Oskara nie wytrzymał jego siły uderzenia. Już jako Porno Zombi zapowiadają, że wciąż będą podążać wyznaczoną wcześniej ścieżką.
Do zobaczenia 12 października w Gotyku!
Wbijajcie na profil Porno Zombi na fejsbuku. Możecie tam odsłuchać i ściągnąć za darmo kilka ich kawałków (Lubię Twój Smak jest świetne! ;)) ---> ryps!
poniedziałek, 8 października 2012
Muzyczna koalicja Harris + Welch
No i w tak zwanym międzyczasie Pan Calvin Harris popełnił kolejną muzyczną koalicję. Najsampierw featuring z Rihanną. Ręka w górę kto nigdy nie słyszał We Found Love? Nie widzę lasu rąk. Nawet na Open'erze 2012 zespół Bloc Party zagrał fragment tegoż utworu jako intro do Flux. Było zdziwko, oj było ;P Tym razem szkocki muzyk uskutecznił muzyczny sojusz z pocałowaną przez ogień Florence Welch, posiadaczką jednego z najzacniejszych wokali na scenie alternatywnej (i nie tylko). Efektem wspólnej pracy brytyjskich artystów jest piosenka Sweet Nothing. Kto by pomyślał, że Florence tak godnie poradzi sobie w repertuarze z jakiego słynie Harris. Nawet w "umcy, umcy" Florencja daje radę ;) Wielgachny plusior dla angielskiej wokalistki za wykon i dla Calvina za dobór osoby stojącej przy mikrofonie. Rzućcie uchem na Sweet Nothing! (SPOILER: W teledysku Sweet Nothing Florence się rozbiera ;))
środa, 3 października 2012
Oj, Aaron, Aaron...
Yay! Świeżynka od SBTRKT! Terminal - dwie minuty i trzydzieści pięć sekund świeżości. Na tym mój entuzjazm się kończy... Nowe "cudo" Aarona Jerome niestety nie powala. Nie chcę zbyt pochopnie wyciągać wniosków, ale wychodzi na to, że artysta pochodzący z Londynu za wysoko powiesił sobie poprzeczkę pierwszym albumem pod nazwą SBTRKT. Debiut był olśniewający. Kopalnia muzycznych smakołyków. Od Wildfire z trudem można było oderwać ucho. A Terminal? Nie takiego SBTRKTa polubiłem. Monotonny, mało oryginalny, bez polotu. Nowy kawałek furory na mojej plejliście nie zrobi. Zanurzcie ucho, proszę.
wtorek, 2 października 2012
Ginger Elvis
Kimże jest tytułowy Ginger Elvis? Ano mówi się tak o panu, który nazywa się Josh Homme. To ten od Queens of the Stone Age, Eagles of Death Metal, Kyuss i supergrupy Them Crooked Vultures. Szkoda, że coś nie możemy doczekać się nowej płyty QotSA, zapowiadanej chyba już kilkanaście razy. Niechże w końcu wypuszczą jakąś smakowitość! Cierpliwości, Panie Boltzu! Cierpliwości...
Przynajmniej tyle, że kilka dnia temu dał o sobie znać rzeczony Ginger Elvis. Josh Homme nagrał kawałek do ścieżki dźwiękowej filmu End of Watch. Piosenka zowie się Nobody To Love. Dziwacznie komponuje się elektroniczna perkusja z wokalem i gitarą Josha. C'nie? Słychać, że chłopina jest w formie. Ale kiedy on w niej nie był? ;P Posłuchajta.
Przynajmniej tyle, że kilka dnia temu dał o sobie znać rzeczony Ginger Elvis. Josh Homme nagrał kawałek do ścieżki dźwiękowej filmu End of Watch. Piosenka zowie się Nobody To Love. Dziwacznie komponuje się elektroniczna perkusja z wokalem i gitarą Josha. C'nie? Słychać, że chłopina jest w formie. Ale kiedy on w niej nie był? ;P Posłuchajta.
piątek, 28 września 2012
5 listopada + Crystal Castles = (III)
Znamy już datę premiery trzeciego wydawnictwa Crystal
Castles! Nowa płyta kanadyjskiego duetu rozgrzeje nam krew 5 listopada. Pewnie będzie dość zimno, więc się przyda. A jakże będzie się nazywać najnowszy długograj Crystal Castles? Otóż zostało nazwany,
uwaga: (III). Tradycji stało się za dość. Skoro „dwójka” była (II) to „trójka”
będzie (III) ;D How simple is that?
Polecam soundcloudowy free download ---> ryps!
Natomiast kolejny utwór z (III), Wrath Of God z miejsca zdobył moje serducho. Plague jest ciężki. Nie mówię, że jest zły, ale Wrath Of God „siadł” mi szybciej. Dodatkowo fakt, że Wrath Of God na legalu można ściągnąć za darmo z Soundclouda – miodzio. Traktuję to jako świetny prezent urodzinowy ;)
Póki co, światło dzienne ujrzały już dwa utwory z (III). W lipcu pojawił się singiel Plague. Kilka dni temu w internecie pojawił się teledysk do tego utworu. Że, aż poflirtuję z hiperbolą, śmiem twierdzić, że układ taneczny z tego wideoklipu
zagraża popularności Gangnam Style ;P
Polecam soundcloudowy free download ---> ryps!
Natomiast kolejny utwór z (III), Wrath Of God z miejsca zdobył moje serducho. Plague jest ciężki. Nie mówię, że jest zły, ale Wrath Of God „siadł” mi szybciej. Dodatkowo fakt, że Wrath Of God na legalu można ściągnąć za darmo z Soundclouda – miodzio. Traktuję to jako świetny prezent urodzinowy ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)