środa, 7 marca 2012

Bristol! Co? Turbowolf!



Seven Severed Heads autorstwa brytyjskiej kapeli Turbowolf. Ten oto kawałek przerwał u mnie muzyczne ograniczenie dźwiękowe związane z żałobą narodową (w sobotę z trwogą śledziłem do późnych godzin nocnych rozwój niefortunnych wydarzeń. Niby osobiście mnie nie dotknęły, ale jednak szkoda ludzi. Oby podobna katastrofa kolejowa już nigdy się nie powtórzyła). Aż mnie korciło, żeby wczoraj przekręcić pokrętełko z napisem volume w górę, lecz zostałem słusznie upomniany, że jest przecież żałoba narodowa i nie godzi się generować muzyki powyżej pewnego poziomu głośności.

Mamy 7 marca. Oddaliśmy cześć zmarłym i możemy bez przeszkód podwolumić tyle utworów ile zechcemy. Z niekłamaną przyjemnością podkręcam Seven Severed Heads, ale tak naprawdę mógłbym wyróżnić (i wyróżniam) w ten sposób większość kawałków z debiutanckiej płyty Turbowolf. W pamiętną datę 11.11.11 zespół z wielkiej Brytanii pokazał światu swojego longlpeja. Album nazywa się tak jak sama kapela, czyli Turbowolf. Debiut projektu pochodzącego z Bristolu jest jak zupa z dużą ilością makaronu. Z każdym zanurzeniem łyżki wyciągasz ją pełną. Kopalnia czadowych kawałków. Brytyjczycy serwują słuchaczom nowe spojrzenie na hard rockową muzykę mieszając z nią psychodelię, elektronikę(!), a nawet elementy soczystego punk rocka. Niekompetencją było by pominięcie przewijającego się stoner rocka. W tym gatunku również poruszają się bardzo swobodnie.
Przyznam, że dopiero poznaję tę płytę, lecz już teraz wiem (po kilku odsłuchach), że „pykło”. Takiego debiutu życzę wszystkim zespołom. Tej płyty trzeba przesłuchać.

Zazdroszczę ludziom, którzy pojawią się na ich koncercie 8 marca w warszawskiej Hydrozagadce. Apeluję do Was, Ci, którzy wybieracie się na koncert Turbowolf. Zróbcie wszystko, żeby zechcieli wrócić ;D

Na odchodne pierwszy singiel brytyjskiego TurbowolfA Rose For The Crows

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz