środa, 24 listopada 2010

Syndrom zapętlenia muzycznego

Czy kiedykolwiek mieliście styczność z syndromem zapętlenia muzycznego? Czy kiedykolwiek zdarzyło Wam się puścić kawałek kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt razy pod rząd? Jeżeli chodzi o mnie z czystym sumieniem mogę pretendować do miana weterana syndromu zapętlenia.
Syndrom jest genialny w swojej prostocie. Wszystko rozchodzi się o to czy piosenka trafi w nasz gust muzyczny czy nie. Z kolei intensywność zapętlenia jest zależna od fenomenalności danej piosenki. Rzecz oczywista. Im większy stopień fenomenalmności tym syndrom jest głębszy.
Zaobserwowałem jeden podstawowy skutek uboczny syndromu zapętlenia. Po pewnej liczbie przesłuchań osoby trzecie znajdujące się w mieszkaniu mogą zasugerować zmianę repertuaru. Ileż to razy usłyszałem: "Ile razy jeszcze będziesz tego słuchał?!".

Jednym z moich ulubionych "zapętlaczy" jest piosenka Mount Wroclai (Idle Days) genialnego multiinstrumentalisty Zacha Condona, który tworzy jednoosobowy projekt Beirut.



Hmmm, to ja sobie wysłucham kawałka jeszcze raz ;D

4 komentarze:

  1. Zapętlanie się jest fajne! Mówi to kolejny weteran tego zjawiska:P

    Z Twoim kawałkiem skojarzyło mi się NIESAMOWITY Yann Tiersen z utworem La Noyee - http://www.youtube.com/watch?v=duGbgrv9LRE&feature=related

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak jest! Yann Tiersen to trafne skojarzenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż ja mogę powiedzieć o zapętleniu? Chyba tylko tyle, że sama niejednokrotnie je stosuję - co niestety nie zawsze spotyka się z zachwytem ze strony domowników ;D Więc chcecie czy nie - dołączam do fanów i użytkowników "Zapętlacza" ;]
    "La Noyee" - zdecydowane TAK!
    Beirut...?
    Jakiś czas temu zakochałam się w... no sami zobaczcie w czym;P http://www.youtube.com/watch?v=hq2s0AhdFE4
    "Mount Wroclai"? Na jednym odtworzeniu z pewnością się nie skończy ;)
    Pozdrawiam
    KonstAsia

    OdpowiedzUsuń
  4. "Nantes" miażdży ;] A filmik... cud , miód i orzeszki ;D

    OdpowiedzUsuń