poniedziałek, 15 kwietnia 2013

(Nie) Będą jednymi z wielu

Przecieram uszy ze zdumienia. Nie sądziłem, że głęboko schowane pokłady potencjału Everything Everything mogą eksplodować i przynieść płytę Arc. Jestem pozytywnie zaskoczony, że Brytyjczykom udało się muzyczny bajzel/entropię/chaos przekuć w kilkanaście jakościowych kawałków. Na debiucie zatytułowanym Man Alive miało być ambitnie. No i było, ale przesadnie ambitnie. Przedziwniony (jest takie słowo w ogóle?) wokal, kompozycje sprawiające wrażenie niepoukładanych. Nawarstwienie dziwności na jednym krążku nie spełniło moich oczekiwań. Muzyczna degrengolada. Ponadto do momentu odsłuchu Arc wciąż miałem przed oczami ich dziwny ubiór, który przyodziali podczas koncertu na Coke Live Music Festival 2011 w Krakowie. Uniformy więzienne? Mechanicy? Śmieciarze?. Lubię dziwność, ale jakoś tak nie trzymało się to za przeproszeniem kupy. Pamiętam, że Everything Everything wskoczyli do line-upu Coke Live Music Festival 2011 w ostatniej chwili. Wtedy właśnie wykorzystałem okazję do doświadczenia ich muzyki na żywo. "Będą jednymi z wielu" - tak napisałem o nich w przydługiej relacji z CLMF 2011. Hm. Czy aby na pewno?

Kombinacja garści ogłady i czterech szczypt dojrzałości po jednej na każdego członka zespołu przyniosła piorunujący efekt. Siekło mnie z miejsca. Zdaję sobie sprawę, że wydana w styczniu tego roku druga płyta Everything Everything Arc może nie być wydawnictwem dla każdego. Najpierw trzeba polubić charakterystyczny głos Jonathana Higgsa. Nie każdemu może pyknąć jego wokal. Szczerze? Dla mnie Higgs to bezapelacyjnie podstawowy atut Everything Everything. Ma chłopak warunki i cieszę się, że na Arc zaczął z nich należycie korzystać. Frontman pierwsza klasa. Radzi sobie zarówno w subtelniejszych fragmentach jak i w energicznych, intensywnych, kiedy wypluwa z siebie masę tekstu. Całe szczęście, że względem Man Alive kompozycje zostały nazwijmy to ujarzmione. Mało rzeczy na tej płycie kłuje w ucho. Utwory nie są przekombinowane. Tym razem ambicja nie poniosła Chłopaków w chaszcze, a do pozbawionego chwastów ogrodu. Na Arc słyszę wpływy muzyki matematycznej, rocka i popu. Doprawdy zacnie dobrane proporcje. Jedna z moich ulubionych propozycji muzycznych w 2013 roku.

Posłuchajcie kawałka Kemosabe, który jest dobrą wizytówką Arc.
Znacie, lubicie? Ciekaw jestem Waszego zdania na temat Everything Everything ;>

3 komentarze:

  1. Zespół z bardzo specyficzną muzyką.Będąc na Muse i EE supportujący ich nie zrobili na mnie żadnego wrażenia. Jednak przyszła w Polsce chwilowa mania na Kemosabe i..przekonałam się nieco do nich, ale jednak ..potrzeba mi jeszcze czasu do wdrożenia się w ten zespół

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha z Muse pamiętam chyba tylko MUSE:) Nie no żartuję, zakodowałam też występ EE. Nie był powalający, ale miło umilili czas oczekiwania na gwiazdy wieczoru (to chyba najgorsza recenzja jaką może usłyszeć zespół po występie nie?:/). Pamiętam też, że jedna z piosenek bardzo mi się spodobała, nie wiedziałam jednak jaki ma tytuł... Przede wszystkim podczas ich występu przeszkadzało mi ustawienie ich dźwięku - było tak przeokropnie głośne, że przestało być przyjemnością, a zaczęło niemalże sprawiać ból. Trzeba jednak przyznać, że to bardzo żywiołowy band, modulacje głosu wokalisty dosyć ciekawe, a jak znajdę tytuł piosenki która mi się spodobała to dam znać:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na CLMF 2011 bardzo siadła mi piosenka Come Alive Diana. Ciekaw jestem, która Tobie przypadła do gustu ;>

    OdpowiedzUsuń