wtorek, 1 marca 2011

Debiut zapadający w pamięć - The Enemy

Cholerycznie lubię takie debiuty! Debiuty zapadające w pamięć. Debiuty, które nawet po upływie iluś tam lat na tyle wryły się w pamięć, że przeglądając muzyczne zasoby zatrzymujesz się, zawieszasz na nich oko i szepczesz pod nosem z wyrazem uznania: "Noooo, to jest kawał dobrego grania"

Przeżyłem podobną sytuację w dniu dzisiejszym. Pod wpływem nagłego widzimisię postanowiłem odświeżyć plejlistę starymi kawałkami. Tym sposobem boltzowe oczko spostrzegło jeden z najlepszych debiutów, jakie kiedykolwiek przewinęły się przez wszelakie ustrojstwa do odtwarzania muzyki będące w posiadaniu Pana Boltza.
Pamiętam jak w liceum dorwałem płytę kompletnie dla mnie anonimowego zespołu The Enemy. Podchodząc do niej z obojętnością charakterystyczną dla albumów debiutanckich niczego wielkiego sobie nie obiecywałem. Ot taki, następny młodociany band rodem z Wysp Brytyjskich. Tutaj następuje zwrot akcji. Jakież to było miłe zaskoczenie! Płyta We'll Live And Die In These Towns sakramencko zawładnęła moją muzyczną czasoprzestrzenią! Ba, do dziś jest jej ważną częścią. Tak jak już wspomniałem (powtarzacie się Panie Boltzu, oj powtarzacie ;P) album We'll Live And Die In These Towns jest jednym z najzacniejszych debiutanckich wydawnictw, jakie wpadły mi w rąsie. Oj, tak! Niezwykle rzadko zdarza się by debiutancki album spodobał mi się, aż tak jak powyższy. Praktycznie każdy kawałek jest godny przynajmniej kilkukrotnego przesłuchania. The Enemy serwuje nam muzyczną wycieczkę w charakterystyczne, ociekające brytyjskością, gitarowe granie okraszone solidnymi melodiami i młodzieńczą pasją.
Na płycie mamy kilka godnych uwagi smaczków. Dęciaki w intrze tytułowego We'll Live And Die In These Towns - bardzo korzystne. Smyki pojawiające się w tytułowym utworze i zamykającym album Happy Birthday Jane zupełnie nieprzesadzone. Użyte w odpowiedniej ilości.
Podziwiam postawę The Enemy. Brytyjskie trio cechuje pewność siebie i wiara w swoją twórczość. To się czuje. Wiedzą, co chcą grać i robią to niezwykle umiejętnie.

Niestety dopadł ich podstępny syndrom drugiej płyty. Drugi longplej z 2009 roku Music For The People jest... No właśnie. Delikatnie mówiąc - niewystarczająco dobry. W moim odczuciu stać ich było na wiele więcej.
Czekam na trzecią płytę.


Mój ulubiony numer z We'll Live And Die In These Towns. 6 piosenka na albumie - You're Not Alone.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz