środa, 4 maja 2011

Pozytyw znaleziony w beznadziei weekendowej niepogody

Wiecie, po czym poznać, że zaczyna się weekend? Ostatnimi czasy okazuje się, że pogorszenie pogody zwiastuje rozpoczęcie weekendu. O ironio! Szlag człowieka trafia, gdy przez cały roboczy tydzień mamy słoneczko, wysoką temperaturę i całokształt warunków atmosferycznych wydaje się być perfekcyjny, a w piątek/sobotę następuje kryzys i nici z pięknej aury. Każdy powie, że w weekend otwierają się przeróżne opcje umożliwiające spędzenie wolnego czasu mniej lub bardziej aktywnie na dworze. Weekend majowy przelał czarę goryczy. 3 maja złapałem się za głowę. Wcześniej w moim odczuciu śnieg i maj nie szły w parze. Do wczoraj ;P
Szkoda, że w 2011 mamy do czynienia z utrzymującą się tendencją psucia się pogody na weekend. Ale! Postanowiłem znaleźć w tym całym pogodowym bałaganie pozytyw. W zasadzie znalazł się sam.
Podczas weekendowej niepogody zagłębiłem się w serial sci-fi - "V". Polski tytuł to "Goście". Zacna pozycja na serialowej mapie. Tematyka UFO, cywilizacji pozaziemskich + zgrabne efekty specjalne i gady w ludzkiej skórze. Spoiler alert! ;) Spodobało mi się to jestestwo. Dzięki "V" odkurzyłem sobie twórczość znanemu szerokiemu gronu słuchaczy kolektywu Florence + The Machine. W 9 epizodzie 1 sezonu pojawił się utwór Cosmic Love, który był solidnym bodźcem do wspomnianego odświeżenia albumu Lungs.
Gdyby nie brzydka pogoda nie rozpocząłbym tak szybko przygody z "Gośćmi" i nie przypomniał sobie o zjawiskowości rudowłosej Florence Welch, dziewczyny, którą jeszcze nie raz usłyszymy, bo potencjał ma przeogromny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz