wtorek, 17 maja 2011

Rola słuchawek w nausznym doświadczaniu muzyki

Widział ktoś moje słuchawki? Nosz pieronsik, wsysły gdzieś na dobre. Człowiek chce sobie posłuchać świeżo wrzuconych na empeczwórkę kawałków a tu lipa z miodem. Każdy wie, że tylko na słuchawkach można wycisnąć maksimum z piosenki. Bywa, że słuchając na głośnikach coś umknie, czegoś się nie dosłyszy, jakiś inny dźwięk pochodzący ze środowiska otaczającego słuchacza (np. gruchający gołąb na parapecie, robotnicy uskuteczniający remont u sąsiadów lub dżingiel jakiegoś programu w telewizji) zaburzy czasoprzestrzeń danego utworu. W momencie, gdy mamy na/w uszach słuchawki, odtwarzając rzekomo znany na wylot utwór, nie raz zdrowo się dziwimy, że wcześniej nie wychwyciliśmy różnorakich dźwiękowych smaczków. Jest tak? No jest tak czy nie? Pan Boltz wielokrotnie grał główną rolę w takich scenach.
Podsumowanie: słuchawki umożliwiają głębszą eksplorację muzyczną, o!
Jedno "ale". Trzeba je mieć. Być może czas poświęcony na ubranie w słowa tego wpisu spożytkowałbym na zakończone sukcesem poszukiwania słuchawek. Przeczesałbym wszystkie szuflady, zajrzałbym pod biurko, a nawet sprawdziłbym pod łóżkiem, ale wychodzę z założenia, że w końcu same zdecydują się wyjść z ukrycia i ukarzą się w całej okazałości. Im bardziej czegoś szukasz tym bardziej nie możesz znaleźć.

Teraz najważniejsze. Co wrzuciłem na empeczwórkę. Polecam z całego boltzowego serducha utwór MindKilla. Absolutny nr 1 na boltzowej plejliście w tym tygodniu. Zapraszam do zapoznania się z tym utworem. Kawałek pochodzi z najnowszej płyty Gang Gang Dance - Eye Contact. Obecnie jestem na etapie zaznajamiania się z albumem, na którym znajdziemy ten przezacny track.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz