piątek, 7 lutego 2014

Oby dobry wieczór!: Julianna Barwick

To uczucie gdy masz głowę nabitą regułkami, teoriami, hipotezami i innymi filozoficzno-antropologicznymi zagadnieniami... Aż strach się ruszyć, żeby nic nie wyleciało. Sesjo - umrzyj.

Wybór muzyki do nauki jest kluczowy. W końcowej fazie przygotowań postawiłem na Juliannę Barwick i jej płytę Nepenthe. Ta płyta daje spokój. Trzeba jakoś stłumić nerwy i złapać skupienie.
Na początku muzyka Julianny Barwick kojarzyła mi się z klimatem sakralnym. Wiecie, pierwsze skojarzenie. Później z kolei pomyślałem o muzyce filmowej. Smyki i te sprawy. Kawałki na albumie Nepenthe to po prostu ambient z przestrzennymi mozaikami dźwiękowymi, które są nieco oniryczne, ale za razem bardzo bajkowe. Malutki pierwiastek epickości? Chyba tak. Tyci, ale jest. Na długograju Julianny Barwick z 2013 roku nie znajdziecie dynamicznych zwrotów akcji. To jest piękna historia otulona kłębami dymu rozwiewanymi leciutkim wiosennym wiatrem. Zamknijcie oczy i słuchajcie.

Do odsłuchu wybrałem utwór One Half, gdyż sam zakręciłem się wokół Julianny Barwick dzięki odsłuchowi tegoż kawałka.



Proszę trzymajcie za mnie kciuki w sobotę i niedzielę. Przyznam, że trochę trzęsę pupką.
Sesjujący Boltczyński kłania się w pas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz