czwartek, 9 października 2014

Historyjka

Napiszę Wam pewną historię.

Rzecz działa się w całkiem ciepły jesienny wieczór. Księżyc jaśniał na niebie niesamowicie obły i wyglądał jakby miał pęknąć. Młody jegomość po intensywnym dniu w pracy postanowił udać się na spoczynek wcześniej niż zazwyczaj. Oczywiście życie zweryfikowało jego plany. Właściwie sam nieświadomie zniweczył swoje założenia sięgając po błagającego o naładowanie baterii smartfona. Dał się wciągnąć w wir internetu. Zasięg wi-fi był doskonały. Informacje sportowe, muzyczne, wizyta w  wirtualnym klubie piłkarskim, którego jest menedżerem. Nie mógł sobie odmówić sprawdzenia rozwoju wydarzeń na portalach społecznościowych. Dzienna dawka komentarzy i garść lajków została rozdysponowana. Czas biegł jakby wolniej. Mimo zmęczenia uparcie przesuwał w dół palcem po ekranie dotykowym. Dosyć. Wszystko wskazywało na to, że organizm wyraża jasny komunikat. Idźże spać. Ale nie. On ten sygnał bagatelizował. Odświeżył BaceFooka i nagle zrobiło się jasno. I nie chodzi tutaj o to, że zrobiło się jasno z powodu wschodu słońca. Tak metaforycznie jasno się zrobiło. "Gdzie są słuchawki?!". Mimo, że wiedział gdzie ich szukać ogarnął go niepokój. Zlokalizował je. Przeszło mu przez myśl pytanie "czemu ten kabel jest taki pokręcony?". Przecież wiadomo nie od dziś, że kable są po to, by się skręcać i motlać. Trzeba się nad nimi pochylać i szeptać ciepłe słowa pod nosem. Aplikacja. Wtyczka typu mini jack dopasowała się do otworu mądrego telefonu. Przez słuchawki, po których gołym okiem widać oznaki częstego użytkowania popłynęły dźwięki. Chłopak nie znał tego utworu. Przesłuchał go dwa razy. Do trzech razy sztuka? Nic podobnego. Wystarczy. Pora iść spać. Zrobił to. Chwilę po zgaszeniu światła zasnął.

Historia mogłaby się tutaj skończyć, lecz jej kontynuacja nastąpiła dzień później.

Nazajutrz wstałem (tak, ten chłopak z opowiadania to Boltzczysław) po usłyszeniu budzika i wytaczając się z łóżka mimowolnie zanuciłem refren nowego singla TV on the Radio Careful You. Od razu piszę. Nie jestem wybitnie uzdolnionym muzycznie człowiekiem. Z tego powodu jestem pełen podziwu dla TV on the Radio za Careful You ponieważ po dwóch (!) odsłuchach na zmęczeniu przed snem, właściwie na nie czarujmy się znikomej koncentracji potrafiłem niechcący odtworzyć melodię z refrenu. Wcześniejszy singiel Happy Idiot też sakramentnie mi siedzi. Oj, czekam na 17 listopada i nową płytę TV on the Radio zatytułowaną Seeds.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz