poniedziałek, 19 grudnia 2011

Pan Boltz i Sound of 2012

Przy okazji poprzedniej edycji nakreśliłem dokładnie o co w Sound of się rozchodzi. Leci cytacik:

Jest takie przedsięwzięcie, które począwszy od 2003 roku elektryzuje cały świat muzyczny. Krytycy muzyczni oraz ludzie siedzący w branży fonograficznej przygotowują listę debiutujących, obdarzonych dużym potencjałem, utalentowanych wykonawców, którzy mogą w danym roku mocno namieszać na rynku muzycznym. Działa to tak, że wstępna lista kandydatów pojawia się w grudniu, a na początku stycznia poznajemy 10 laureatów (w edycji Sound of 2010 było tylko 5). Następnie przez cały rok obserwujemy czy rzeczywiście wykonawcy spełnili pokładane w nich nadzieje.
Przez lata w Sound of... przewinęło się mnóstwo świetnych zjawisk muzycznych. Zwycięzcami zostali m.in. 50 Cent, Keane, Mika i Adele. Z kolei w ścisłych czołówkach znajdowali się np. Yeah Yeah Yeahs, Franz Ferdinand, Bloc Party, Klaxons, White Lies, Florence + the Machine, Hurts... Można wymieniać i wymieniać.

Tak się właśnie sprawy mają. Nic się nie zmieniło. No może oprócz zupełnie nowych wykonawców chcących podbić świat muzyczny.
W tej edycji typy na 2012 rok przedstawiło 184 tastemakerów z Wielkiej Brytanii. Każdy z nich mógł przyznać 3 nominacje. Tastemakerzy to ogół krytyków i wcześniej wspomnianych ludzi zajmujących się muzyką. Czy w tym roku wyniuchali kogoś na miarę Adele, która zawładnęła 2011 rokiem?
Przed Wami lista 15 kandydatów "skazanych na sukces":

- A$AP Rocky
- Azaelia Banks
- Dot Rotten
- Dry the River
- Flux Pavilion
- Frank Ocean
- Friends
- Jamie N Commons
- Lianne La Havas
- Michael Kiwanuka
- Niki & The Dove
- Ren Harvieu
- Skrillex
- Spector
- Stooshe


Podkreślenia nie pojawiły się przypadkowo. Oj nie. Oj nie. Oj nie ;D Podkreśleni zostali moi "wybrańcy" ;>

1. Spector




Niby takie cuś już było, ale brzmi świeżo. Lubię niepozornych jegomościów, którzy chwytając za instrumenty muzyczne, albo sięgając po mikrofon zamieniają się w muzyczne bestie. Dotarli do mojej muzycznej czasoprzestrzeni jeszcze przed ogłoszeniem longlisty Sound of 2012. Dalej twierdzę, że charyzmatyczny wokalista to więcej niż połowa sukcesu. Trzymam kciuki za młodych Brytyjczyków.

2. Skrillex




Jestem zdania, że grzechem było by nie wymienić jako faworyta Sound of 2012 Skrillexa, człowieka, który na fali dubstepowej mody wyrasta do rangi dubstepowego giganta. First Of The Year (Equinox) to pierwszy dubstepowy utwór, który wywołał u mnie syndrom ciarzastości. Autentycznie. Prawie 25 milionów (!) odtworzeń (stan na 19.12.2011) kawałka wykonawcy trudniącego się takim a nie innym gatunkiem muzycznym robi wrażenie, czyż nie?

3. Jamie N Commons




Nowy Nick Cave? 22-latek z bluesowym wokalem brzmiącym przynajmniej o 30 lat starzej. Raczej nie wygra, ale niechaj uzyska rozgłos, bo zasługuje.

4. Friends



Coś mi się wydaje, że zostaną muzycznymi przyjaciółmi wielu ludzi ;) Coś mi ten pięcioosobowy projekt przypomina, ale za cholerę nie mogę sobie pokojarzyć. Hm? Ale jest zacnie. Chętnie sięgnąłbym po płytę tego zespołu.

5. Stooshe



Poprzednio na przekór sobie postawiłem na Jessie J i co? I wygrała Sound of 2011 ;P Tym razem też na przekór typuję girlsband Stooshe ;D




Mocna ekipa w tm roku. Miałem twardy orzech do zgryzienia z finałową piątką. Dlatego postanowiłem dodatkowo wyróżnić:

- Niki & The Dove (brzmi wtórnie, pachnie The Knife, albo Fever Ray, ale ja lubię te projekty ;D)
- Dry the River (folk-rockowa kapela)
- Michael Kiwanuka (świetny soulowy głos)

Pewnie jeszcze jakiś przedstawiciel rapu ostro namiesza, ale nie jestem kompetentny w tej kwestii. Przesłuchałem propozycji nominowanych wykonawców. Nie było tzw. chemii. Jakoś mną nie poruszyły.

Na początku stycznia dowiemy się kto znalazł się w finałowej piątce BBC Sound of 2012 i kto zajmie zaszczytne pierwsze miejsce. Nie wahajcie się próbować wybrać swoich faworytów. Ja już swoich wyselekcjonowałem ;)

5 komentarzy:

  1. Uo, nie wiedziałam nawet, że jest coś takiego.. ale jestem zacofana..no cóż dzięki zatem za olśnienie;) Kurczę ja jakoś nie mogę się przekonać do tego całego Skrillexa. Wszędzie go pełno, już nawet w moim Kornie! hehe pozdro;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim skromnym zdaniem Korn skończył się po odejściu Heada. Później była już równia pochyła. Nawet Skrillex im nie pomógł. Chociaż obaj na tym korzystają, bo jest o nich głośno ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Taa wiele osób twierdzi, że Korn się skończył wraz z TALITM ;) Zgodzę się, że to nie jest już to samo (i nie będzie), ale nie należę do tych tzw "true fanów", którzy się wypinają jak tylko ich zespolik zagra coś nowego i to już jest inne i fe ;D Wg mnie nowy Korn b.dobry nie jest, ale nie jest też zły. Chociaż z tym dubstepem przegięli ostro ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Zresztą jak już gdzieś pisałam, ten najnowszy album wg mnie w ogóle nie jest i nie powinien być wydawany jako KORN tylko jako DJ JD i tyle;) Bo Korna to jakoś tam nie słyszę heh. Ale 2 piosenki jak dla mnie bardzo spoczi (Tension i Sanctuary):P

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak jest! W kilku miejscach natknąłem się na tezę, że nowy Korn to bardziej solówka Davisa. Jedynie charakterystyczny pierdząco-zgrzygatający kornowy bas dobrze się kojarzy.
    W moim odczuciu Korn to nie jest odpowiedni materiał na eksperymenty. Ludzie pokochali nu metalowców za nu metal i mnie osobiście szkoda by było ryzykować świetną renomę wypracowaną przez lata.

    OdpowiedzUsuń