niedziela, 5 grudnia 2010

Syndrom nie dotarcia na czas z powodu muzycznego zakrzywienia czasoprzestrzeni

Żeby dobrze przedstawić syndrom nie dotarcia na czas z powodu muzycznego zakrzywienia czasoprzestrzeni, przedstawię Wam przykład z boltzowego życia wzięty. Zatem:
Jest godzina 19:45 - Śpieszę się. O 20:00 umówiłem się na mieście, ale decyduję się sprawdzić, co tam nowego w muzycznym świecie słychać. "Ooooo, nowy kawałek Crystal Castles. Baptism. Kiedyś wiedziałem, o co w tym baptyźmie chodziło, ale zapomniałem. Whatever. Zapuszczamy. Ojacie, mega fest zacny kawałek! Posłucham jeszcze raz. Hmmm, ten kawałek wymaga głębszej analizy. Play again. Czad! Z każdym odsłuchaniem piosenka, co raz bardziej mi się podoba." Godzina 20:07 - nagłe przebudzenie. "O rany, ależ ten czas zleciał. Jestem spóźniony!"

Są takie piosenki, które wytwarzają pewne niewidzialne przyciąganie i sprawiają, że tracimy kontakt z otoczeniem na jakiśtam czas. Bywa, że wcale nie są genialnymi kawałkami tylko po prostu intrygują. Bywa również, że są to utwory wyśmienite i oderwanie się od nich to prawdziwa sztuka. Zahaczamy tutaj o syndrom zapętlenia muzycznego, o którym już miałem przyjemność wspomnieć.
95% moich spóźnień na umówione wcześniej spotkania zawdzięczam tytułowemu syndromowi. Zaznaczam, że raczej nie słynę z permanentnych spóźnień. Szanuj czas innych, inni będą szanować Twój. Czy jakoś tak.

Jak już wspomniałem o Crystal Castles to proszę bardzo. Baptism - przykładowy czynnik wpływający na syndrom nie dotarcia na czas z powodu muzycznego zakrzywienia czasoprzestrzeni.

1 komentarz:

  1. Crystal Castles! No tak zachęcająco napisałeś, że chyba pokuszę się o głębsze poznanie owego duetu, zamiast poprzestawać na miłości jedynie do "Tell Me What To Swallow" i "Celestica" ;)

    OdpowiedzUsuń