Płyta Beach House z 2012 roku skutecznie uniemożliwia mi zabranie się za nowsze rzeczy. Nie zdziwcie się jak za kilka dni pojawi się wpis o girlsbandzie Warpaint. Ale to tak nawiasem pisząc. Obecnie jestem pod wielki wpływem muzyki Beach House. Jak dla mnie duet z Baltimore to kwintesencja dream popu. Właśnie tak ma brzmieć projekt z tego gatunku. Gdy słucha się muzyki z płyty Bloom idąc po mieście trzeba uważać na przejściach dla pieszych. Słuchając Beach House można się rozmarzyć.
I tak w czasie odtwarzania Bloom egzystuję z głową w chmurach zapominając na chwilę o wszystkim i uświadamiam sobie, że jestem marzycielem.
Beach House i trzeci track z Bloom pt.: Lazuli. Ta końcówka... Muzyczny kosmos.
"Like no other you can't be replaced". Pamiętajcie ;)
Trzymajcie się ciepło, bo (podobno) zima idzie ;P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz