Rzecz dzieje się w domu moim prywatnym od dziecka zamieszkałym podczas poszukiwania radiowej Trójki na domowym odbiorniku radiowym. Oto, co działo się w głowie Boltzczyńskiego w momencie pierwszego zetknięcia z nieznanym utworem: "Hm. Wokal brzmi jak Bono. Ocho! Gitara Edge'a. To musi być U2." Internet -> RMF FM -> co było grane i bam! To było U2. Eremefowe odkrycie to kawałek Ordinary Love.
Tak sobie szukam, szperam, co by coś więcej napisać o tym kawałku i cosik znalazłem. Otóż piosenka ta znalazła się na soundtracku biograficznego filmu Mandela: Long Walk to Freedom. Ponadto utwór Ordinary Love został nominowany do Oscara w kategorii najlepsza piosenka.
Moim zdaniem to naprawdę niezły track. Taki radiowy. Kciuk wędruje w górę i zastyga w takiej pozycji.
Tak sobie pomyślałem, że zaserwuję Wam na dzień dobry Ordinary Love autorstwa U2.
Trzymajcie się ciepło!
Tylko że najśmieszniejsze jest to, iż w RMFie lecą same ''ładnie brzmiące piosenki'', a w tekstach, nawiązując do jakiejś tam Cornellowskiej, ''that bitch ain't a part of me..'' - ale co tam, brzmi ładnie i skocznie w jednym rytmie, więc debile z RMFu puszczają :) Przeraża mnie ubogość tej stacji radiowej. BTW, kciuk w górę za notkę.
OdpowiedzUsuń