środa, 8 stycznia 2014

Oby dobry dzień!: Hibou

Czy może być coś lepszego na rozbudzenie niż shoegaze'owy surferski pop? No pewnie, że może. Mimo wszystko nalegam, aby w dzisiejszy za przeproszeniem zimowy poranek z głośników/słuchawek wyciekła ultra radosna muzyka ze Seattle.

Projekt Hibou to w głównej mierze wynik determinacji Petera Michela. Pewnego dnia Michel usiadł u siebie w domowej walk-in closet, czyli garderobie w oddzielnym pokoju i nagrał kilka swoich kompozycji. Następnie znalazł ludzi, do grania i... Już. W zeszłym roku wypuścił Dunes EP i projekt Hibou ruszył z kopyta. Pal licho, że słyszysz Hibou myślisz i "To brzmi jak klon DIIV!". Zawsze z uśmiechem od ucha do ucha odpalam tracki z shoegaze'owym duchem. Niektóre piosenki z tego gatunku mają naprawdę dobre melodie. Zacne są, no. Z przytupem ;)

Za całkiem niezły kawałek uznaję, numer 1 z Dunes EP. Spróbujcie nie tupnąć nóżką przy tym tracku. Wrzucam lajfkę Sunder z sesji dla KEXP, bo bardziej wzdycham nad wersją live niż albumową.

Pozdrowienia,
ode mnie dla Was


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz