Oto, co wygrzebałem z magicznej szuflady z ciuciołami. Autentyczna boltzowa naszywka Korna. |
Zanim część muzyczna chciałbym podzielić się refleksją, która zniweczyła mój plan o szybkim zaprezentowaniu kawałka Korna i jeszcze szybszej ewakuacji w celu nabycia wiedzy na nadchodzącą sesję.
Kilka słów o utożsamianiu się z noszonymi kultowymi symbolami zamieszczonymi na którymkolwiek elemencie ubioru. Who cares? I care. Szkoda, że część ludzi nie przywiązuje wagi do symboli noszonych na koszulkach, naszywkach, czy innych spodniach. Komunikujemy się nie tylko werbalnie, ale i niewerbalnie. Przyodziewając kultowy symbol, o którym nie ma się pojęcia, lub zakłada się go "bo jest ładny" zaburza się komunikat. Pojawiają się nieścisłości i człowiek wyciągnąć wnioski niezgodne z prawdą. Też mam na koncie takowy grzeszek. Uwaga nadlatuje wyznanie Pana Boltza. Lepiej usiądźcie. Co ja piszę? Pewnie i tak przyjmujecie pozycję siedzącą. Do rzeczy. Miałem jedną skazę naszywkową - Nirvanę. Jak mnie pamięć nie myli miałem ją na plecaku. Nigdy jakoś specjalnie nie słuchałem tego zespołu, a nosiłem naszywkę. Uważałem, że wypada, bo Cobain i Smells Like Teen Spirit. Cóż. Przepraszam za nieporozumienie osoby, które wprowadziłem w błąd.
Dzisiejszy dzień zdominował album Greatest Hits Vol.1 zespołu Korn. Tyle wspomnień. Pamiętam jak dziś jak zachwycaliśmy się rasowym pierdzącym basem Fieldy'ego i dziką, zwierzęcą partią wokalną Jonathana Davisa we Freak On A Leash. Do dziś wspominam agresywne i szalone Right Now (ten teledysk!).Korn i jego metalowy sznyt z naprawdę dobrymi melodiami.
Wracając do tu i teraz. Odkopałem Korna, bo padam z nóg. Dodał mi dzisiaj energii i jakoś dociągnąłem do popołudnia. Zastanawiam się, czy nie zabrać się za najnowszą płytę Korna The Paradigm Shift. Warto? Słuchaliście?
Zostawiam Was z kawałkiem Freak on a Leash, od którego (chyba) zacząłem odsłuchy Korna.
Jako stały bywalec Boltzowego bloga i stalker lasta skomentuję i powiem że słuchałam nowej płyty i oceniam 8/10 :) Płyta znalazła się na 5 miejscu w ulubionych płytach 2013 roku. Teraz zadaję sobie pytanie..dlaczego nie zrobiłam jej recenzji ..eh roztargnienie.. Ulubiony kawałek ? Prócz kultowego już Never Never to jeszcze Paranoid and Aroused. Wrócę jeszcze do naszywek i "pokazywania" tego co się lubi to od kilku miesięcy postanowiłam zacząć nosić przypinki które wydają mi się teraz dość tandetne..że małolaty takie noszą itp...Na torbie mam ich 10,głównie takie wybierałam żeby wprost nie była nazwa zespołu tylko okładka jakiejś płyty czy znaczek charakterystyczny aby tylko w metrze czy tramwaju - fan mógł rozpoznać ;) ,odpadły już dwie- niestety, ale idąc ulicą nie usłyszę czy upadła któraś bo muzyka w uszach wciąż ze mną..ale..może to jakiś znak będzie ..który ostatni zespół zostanie ? Jak wszystkie odpadną to kupię naszywki bo to na pewno nie odpadnie i lepszy wydatek :)
OdpowiedzUsuńPoozdrawiam!