wtorek, 8 października 2013

Oby dobry dzień!: Arctic Monkeys

Arktyczne Małpy z rana, bo idzie zima. Face it! Kupujcie już rybę na święta. Niech karpik rośnie w wannie.

W tym wpisie kilka słodko-gorzkich słów na temat nowej płyty Arctic Monkeys AM. Słodkich, bo R U Mine? (takich Małp chce się słuchać w kółko!), Arabella (słyszę tam Tame Impala, a lubię tę kapelę, więc...), albo utwór wieńczący płytę I Wanna Be Yours (chociaż też jakoś specjalnie pupki nie urywa). Gorzkich, bo odnoszę wrażenie, że Arctic Monkeys próbują na siłę zostać nowymi Queens of the Stone Age. Jeżeli mnie zapytacie to odpowiem, że to zadanie ich przerasta. Inspiracje inspiracjami, ale Alex nawet stara się śpiewać jak Homme.
Ponadto nie podobają mi się ponabijane gdzie się da falsety. Za dużo ich. Ileż można?
Płyta się kończy i... Nie chce mi się jej odpalać po raz kolejny. Nie wiem czemu. W ogóle mnie ta płyta nie ciągnie, a w większości nawet tych słabszych wydawnictw mam chęć ponownego odsłuchu. Jedynie wracałem do R U Mine?. Do AM zabierałem się kilkakrotnie. Nigdy nie przyciągnęła mnie na dłużej.
Może już z nich wyrosłem. Arktyczne Małpy chyba celują w młodszy target -> gimnazjum i liceum.

Wybiórczo bankowo będę wracał do niektórych kawałków z AM. Takie R U Mine? to rockowy masterpiece i z nim zostawiam Was w ten piękny jesienny (prawie zimowy ;P) poranek. Trochę powiało chłodem z tego wpisu, ale piszę jak czuję.

Tymczasem! Oby dobrego dnia! ;)



2 komentarze:

  1. To nie tak, że próbują zostać nowymi QOTSA; i to też nie tak, że celują w młodszy target. Wręcz przeciwnie, do pokochania tej płyty trzeba przeskoczyć mur, którą AM jest obwarowany. To kolejny masterpiece od małpek i pisząc kilka zdań, bez głębszego i szerszego odniesienia popełniamy pewne faux pas, oceniając go źle. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  2. A jednak. Spodziewałem się, że tym wpisem mogę wsadzić kij w mrowisko. Arktyczne Małpy mają zbyt dużą renomę, żeby mówić o niech źle. No, ale cóż... Piszę jak czuję.
    Hm. Nie czuję się jakbym popełnił jakąś muzyczną gafę. Nie olałem tej płyty. O nie. Poświęciłem wiele odsłuchów otwierając umysł na oścież. W mojej krótkiej acz treściwej opinii na temat AM wypunktowałem co mi się podoba, a co nie. Nie ujmuję chłopakom kunsztu muzycznego, bo przekonałem się o nim nausznie w tym roku na Open'erze, ale cholera nie potrafię ukochać tej płyty, o czym napisałem w poście.
    Również pozdrawiam, droga Anonimowa Czytaczko bądź drogi Anonimowy Czytaczu. Dziękuję za odzew :)

    OdpowiedzUsuń