piątek, 11 października 2013

Oby dobry dzień!: CHVRCHES

Wczoraj trio, dzisiaj trio. Wczoraj jedna pani i dwóch panów. Dzisiaj podobnie. Jest zróżnicowanie jeżeli chodzi o gatunek muzyczny. No niby No Ceremony/// i CHVRCHES są w jednym worku z dupnym napisem electronica, ale pierwszy zespół to takie electrowszystko, a dzisiejszy zespół to 100% electro pop.

CHVRCHES pochodzą ze Szkocji. Pierwszy raz usłyszałem o nich za sprawą zabawy muzycznej Sound of 2013, w której BBC i ludzie z branży muzycznej typowali kto z debiutantów "wystrzeli" w tym roku. Pisałem o tym w dwóch częściach: pierwszej i drugiej. W ogólnym rozrachunku Sound of 2013 CHVRCHES zajęli 5 miejsce, czyli zostali uznani za iście smakowity kąsek.

W końcu doczekałem się The Bones Of What You Believe, czyli debiutanckiej płyty projektu z Glasgow. LP wyszedł 20 września. Wziąłem się za niego niedawno, ale wystarczająco dawno, żeby zmierzyć jego jakość boltzowym uchem. No i tak sobie słuchałem przez czas jakiś i cholercia nie jestem jakoś specjalnie zachwycony. Lauren Mayberry ma bardzo intrygujący wokal. Można by zakwestionować jej wiek. Brzmi jakby chłopaki wyciągnęli ją z przedszkola. Strrrrasznie młody głos. Wręcz dziecięcy. Nie jest to zarzut, żeby nie było! Lauren jest najbardziej charakterystyczną częścią składową CHVRCHES. Album momentami jest toporny. Melodie nie są pierwszej jakości. Nawet wielokrotne odsłuchy nie pozwoliły mi zapamiętać części linii melodycznych. Nie ukrywam, że jestem zawiedziony tym debiutem. Są perełki np: The Mother We Share, Gun, albo Night Sky. Dwa pierwsze tracki są już osłuchane, bo pojawiły się przed wydaniem debiutu. Stąd...

Wypycham przed szereg utwór Night Sky. Za zapamiętywalny refren i singlowy potencjał.

Komunikat! Boltzowa plejlista cierpi na deficyt zjawiskowych debiutantów. Wrzucajcie nazwy wykonawców i tytuły płyt, które TRZEBA znać w tym roku. Czekam na Wasze propozycje, drodzy Czytacze ;)

Oby dobrego dnia życzy Boltzczysław ;]

A teraz Night Sky.


4 komentarze:

  1. Chyba nie wykażę się wspaniałomyślnością, ale soundtrackt z filmu: "The Great Gatsby" powinien znaleźć się na liście MUST HEAR!

    OdpowiedzUsuń
  2. No dzięki, rzucę uchem, chociaż jak tak patrzę na spis piosenek to część kojarzę. || A debiutantów muzycznych nie macie do polecenia? Serio? ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie Boltz, słyszał Pan o Iceage? Hałaśliwe to, punkowe "garażowe" i buntownicze. Nie wszytko mi się podoba, ale "Ecstasy" (best new track na pitchfork) mnie chwyciło. Mają coś co przyciąga (nie tylko Elias..). Zdążyli już zwrócić uwagę Iggy Popa. W styczniu wydali drugi album, który ma całkiem dobre opinie. Być może nie trafiłam w gust, ale z braku laku może warto obczaić ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, nawet nie wiesz jak bardzo trafiłaś ;D Słuchałem ich na początku roku. Zarówno pierwszej jak i drugiej płyty. Jak dobrze pamiętam przeplatałem ich zespołem Holograms ze Szwecji. Jeżeli nie znasz to polecam. Podobne klimaty tylko, że jest trochę grzeczniej i mniej hałaśliwie.
    Wrzucam Iceage do plejlisty ;D Dzięks za rekomendację! Bądź pozdrowiona! ;)

    OdpowiedzUsuń