piątek, 18 października 2013

Oby dobry dzień!: Tom Odell

Kilka słów na temat płyty, którą recenzent New Musical Express Mark Beaumont ocenił na 0/10. Gdyby nie fakt, że już w tytule zdradzam nazwę wykonawcy pewnie uskuteczniłbym jakieś takie bardziej tajemnicze wyprowadzenie. No, ale. Kawa na ławę. W ten piątkowy przaśny poranek z weekendem w tle napiszę kilka słów na temat płyty Long Way Down autorstwa mojego rówieśnika z Wielkiej Brytanii Toma Odella.

"Sakramencko nudny piano pop". Mniej więcej w takim tonie napisał o płycie napisał Beaumont. Cały tekst znajduje się tutaj. Ma chłop trochę racji. Płyta nie jest odkrywcza. Na Long Way Down mamy skrzętnie skrojone, dopracowane kawałki o miłości. Za przeproszeniem love, aż do porzygu. Chłopak śpiewa o złamanych sercach i innych organach. Jak mu to siedzi na wątrobie (tak w kwestii organów ;D ) to niech się wywnętrzy. Za dużo love to też nie dobrze. Przesyt. Osobiście mam dylemat jak ocenić tego LP. Tematyka tekstów jest jaka jest, ale choćby same kompozycje na albumie powinny podnieść ocenę o pi razy drzwi 4 oczka. Słychać inspiracje Mumford & Sons, Coldplay, gdzieś tam pobrzmiewa mi nawet Arcade Fire. W kompozycjach słyszę największy potencjał. Całkiem dobrze się ich słucha. No i samego Odella też. Czasami w wokalach ponosi go młodzieńcza fantazja. Może chce zbyt emocjonalnie i to go gubi? Mimo to dodałbym do oceny ogólnej oczko lub dwa z wokal.
Nie przekreślałbym Toma Odella. Słyszałem gorsze debiuty. Ciekawe w jaką stronę pójdzie jak trochę okrzepnie muzycznie ;>

Jaki jest tytuł najlepsiejszego utworu na płycie Long Way Down? Bez wahania: Another Love.



Mam jeszcze dwie wiadomości na temat występu Toma Odella w Polsce.

Zła wiadomość - koncert Toma Odella w warszawskim Basenie planowany na 13 listopada został odwołany.
Dobra wiadomość - koncert odbędzie się na wiosnę, a bilety zakupione na koncert listopadowy zachowują ważność.

Miłego, przyjemnego i oby dobrego dnia! ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz