Są takie utwory muzyczne, które wywołują u człowieka eargasm - orgazm uszny. Przeniesienie się w stan muzycznej ekstazy. Metafizyczne uczucie, które każdy z Was w swoim życiu przeżył (przynajmniej mam taką nadzieję ;>). Wspominam o zjawisku eargasmu, gdyż jest on powiązany z ciarzastością.
Ciarzastość jest swoistą kwintesencją słuchania, poszukiwania i penetrowania muzycznej czasoprzestrzeni. Uczucie pojawiania się ciarek ogarniających całe ciało podczas słuchania utworu muzycznego jest jedną z najzacniejszych rzeczy na świecie. Traktuję to jako nagrodę za czas spędzony na poszukiwaniu nowych źródeł ciarzastości. Bo z ciarzastością jest tak, że jak raz osiągnie się ten stan to chce się do niego wrócić.
Doceniajmy artystów, którzy są odpowiedzialni za tworzenie muzyki dzięki, której przynajmniej przez chwilę możemy o wszystkim zapomnieć i przenieść się zupełnie gdzie indziej czerpiąc z tego nieopisaną przyjemność.
Jeden z moich ulubionych dostarczycieli ciarzastości. Dziękuję Foalsom za ten kawałek.
"Spanish Sahara" - lubię, bardzo lubię. Całych Foalsiaków darzę wyjątkowym uczuciem. Dlatego kilkadziesiąt minut temu zaatakowałam łóżko, wetknęłam słuchawki w uszy i wtuliłam się w dźwięki kawałka, o którym mowa wyżej. Odpłynęłam, 'ciarzastości' jednak nie doświadczyłam :| Może to nie ta chwila, bo ogólnie rzecz biorąc - utwory owych Panów z Oksfordu szczególnie trafiają w mój muzyczny gust. No nic, spróbujemy jeszcze raz za jakiś czas ;)
OdpowiedzUsuńTy to Boltz co sobie w ogóle bez lipy wymyślasz te nazwy haha :D Jesteś moim wymyślaczodziwnofrazaczem :)
OdpowiedzUsuń